1) Dzisiaj miałem odebrać telefon, który oddałem do naprawy. Okazało się , że zapłaciłem 400 zł i telefon wrócił w gorszym stanie. Moje pytanie brzmi - lęk się zwiększył, nerwica jakby wróciła- mały atak paniki- banie się wszystkiego- dzieci, tirów, noży. I tak kilka godzin. Ale mimo to, starałem się olewać, ingnorować, robić swoje, chodź czułem, że to się zaraz coś wydarzy. Ale starałem się robić.
2) Zanim byłem na tym forum, miałem różne natręty, które minęły. Ale np. jestem w danym miejscu, miałem kiedyś myśl lękową i ona wraca. Moje pytanie brzmi- muszę poradzić Sobie z wszystkimi natrętami, które miałem i wychodzić z nich świadomie ?
3) Mimo tak ciężkiego dnia, staram się już mieć wyrąbane w lęki i rozumiem, że ,miałem gorszy dzień, bo byłem poddenerwowany i wsiadłem na rower, który odstawiłem przez lęki. Ale teraz siedzę i staram się pozytywnie patrzeć i akceptować, że miałem gorszy dzień. To też postęp
4) Staram się świadomie pokonywać lęki- wczoraj wyszedłem na balkon 5 piętra i patrzyłem na okolicę, mimo potężnych natrętów. Dzisiaj wsiadłem na rower, który odstawiłem przez to , że mam nerwicę. Mimo silnego ataku lęku, gdy jechał tir i uczucia, że zaraz coś się wydarzy- prowadziłem dialog wewnętrzny i przejechałem kilka razy obok niego.
5) Może dwa tygodnie temu miałem atak paniki i od razu skojarzenie, że pójdę po siekierę i coś komuś zrobię. Codziennie staram się ignorować tę myśl, olewać , ale wraca jak bumerang. Nie wiem co zrobić

5) Zrezygnowałem z terapii, bo jakoś tego nie czuję po prostu. Wiem, że dużo pisze postów, ale traktuję to forum jako rodzinę. Nikt inny mnie nie rozumie oprócz Was, wiem, że robię postęp ale każdego dnia się uczę.
Gdy to piszę , to wiem, że boję się już tylko lęku. Staram się każdego dnia walczyć, być wojownikiem. Jak w każdym poście, podziękuje Wam za pomoc. Pozdrawiam