
Pamiętaj, że my czujemy się podobnie, niejedni o wiele gorzej.
Ja leków się nie boję, ufam ślepo mojej lekarce... czemu? Bo nie widzę innej drogi. Może terapia, ale narazie leki i zobaczymy. Masz dość tego stanu? Marzysz o powrocie do zdrowia? Ja również i Cię rozumiem. Moim zdaniem podstawa to działać. Wizyta u lekarza, stosowanie się do zaleceń i małymi krokami przełamywanie się i dochodzenie do przekroczenia granicy między matrixem a realem.Czy jest u mnie lepiej? Może trochę... Cudów nie ma, ale walczę, choć nachodzą mnie przeróżne myśli, ostatnio głównie samobójcze, ale tak pragnę wyzdrowieć, że kiedy tylko mogę planuję życie, staram się przełamywać. Polecam. Może za tydzień, miesiąc, rok, a może 5, ale musimy wyzdrowieć, podstawa to zacząć tę drogę do zdrowia. Samo się nie zrobi, choć bywały takie przypadki, ale nienawidzę tego stanu, mam go dość, mam łzy w oczach jak o tym myślę, bo straciłem świadomość "życia". Jest źle, ale gdzieś w środku płonie iskra nadzieji, takiej głupiej, dziecinnej, naiwnej, ale jest... To tylko mamy co zrobimy sami. Aktywność i wyzdrowiejesz!
Co do obaw związanych z dzieckiem, zależy w jakim jesteś stanie. Jeżdżąc autem miewam "odloty" tj. kilkusekundowe odcięcie od świata i powrót i nagle szok, myśli "co ja tu robię?", "gdzie jadę?", "po co?", "z kim?" itd. Ale nie miałem nigdy wypadku, coś lub ktoś czuwa nad tym, żeby przeżył, albo to zwykły los. Jeśli boisz się o dziecko, chodź na spacery z dodatkowym kompanem na wszelki wypadek, ale znam ten stan i zaufaj sobie, na wszelki wypadek planując wszystko tak, aby zminimalizować ryzyko. Np. spacer bezpiecznymi trasami, spisywaniem na kartkach zadań itd. Ale to już zależy od Ciebie.
Co do rachuby czasu to normalne i mocno związane z monotonią, każdy dzieciak tak ma w wakacje, ja również i to w pewnym stopniu przez monotonię, ale wiadomo ten stan robi swoje. To nic strasznego, czasem śmieszne i głupie, choć generalnie przykre jako efekt tego cholernego stanu.
Sen? Czekam na niego z utęsknieniem wierząc, że przyśni mi się coś fajnego, sny są takie... realne... haha, bardziej realne od tego niby "życia"... Czy ciągły sen coś pomoże? Nie, sypiałem po 12h budząc się około 13-14 i wiem, że to beznadziejna droga która rozstraja życie. Od jutra zaczynam walczyć z tym. Nie przywiązuj zbyt dużej wagi do snów, bo to jednak następstwo borykania się z tym co nas spotyka przed nim i przetwarzanie tego przez mózg, a nie odwrotnie i nic więcej. To tyle o snach, ale sypiaj ile możesz, a optymalna dawka to 8h, nie mniej nie więcej.