Na nerwicę cierpię od 19stego roku życia ,obecnie mam 23 lata. Do tej pory objawiało się to atakami paniki ,przewlekłego strachu ,przed uduszeniem/połykaniem ,czasem towarzyszyły temu uderzenia ciśnienia do głowy. Leczyłem to okresowo psychotropami ,przechodziło na jakiś czas później wracało.
Tym razem wróciło inaczej... no właśnie ,i tym razem zastanawiam się czy to napewno nerwica ,czy już coś poważniejszego

-Zaczęło się od "impulsów" kłucia na wysokości potylicy ,jakoby ktoś wbijał Mi igłę w mózg
-Później przestałem czuć prawie całkowicie własne ciało ,do tego czasem mam wrażenie jakbym miał zaraz przenikać przez niektóre obiekty (czytałem na ten temat w d/d). Najgorsze są poranki kiedy nie czuje go wcale
-zacząłem spać po 3-4 h w nocy ,boję się zasnąć. Odrabiam to później w dzień
-I najgorsze. Mam wrażenie jakobym tracił kontrole nad ciałem. Dzisiaj rano po zapaleniu papierosa załączył Mi sie jakiś "rage" zrobiłem sie strasnie pobudzony ,miałem wrażenie ,że nie myślę logicznie ,byłem bardzo nerwowy i ciągneło mnie ,żeby skakać przez okno

Nie odczuwam przy tym głębokiego stresu ,drgawek i paniki jak kiedyś. To poprostu jest i zawraca mi panicznie głowę ,tak jakbym zaakceptował to ,że świruę...

Boję się ,że to nie nerwica ,a stradanie zmysłów czy opentanie

