Wracam na forum, bo już kompletnie sobie nie radzę. Problem tkwi w moich powiększonych węzłach chłonnych i obsesji choroby nowotworowej...
Wcześniej miałem derealizacje, która po prostu nagle zniknęła kiedy uświadomiłem sobie czym jest tak naprawdę spowodowana

Mam powiększone węzły chłonne od jakiś 6 miesięcy, z tyłu głowy po 2 z każdej strony i 2 za prawym uchem. Byłem z tym u lekarza, powiedział że szkoda by mnie było "ciąć"...
Ale w końcu jestem nerwusem. Kiedy zajmuję się czymś co mnie wciąga nie myślę o tym, ale przy śniadaniu, przy każdym posiłku, przed spaniem, w szkole, i gdzie się tylko da zaczynam o tym myśleć.
Wmawiam sobię że to ziarnica albo chłoniak. Oczywiście przed tym oczytałem się wszystkiego na temat tych nowotworów co tylko zdołałem znaleźć w internecie... Porównuje moje objawy z objawami tych chorób, ciągle dotykam węzłów i patrzę tylko czy się czasem nie pomniejszyły, ale niestety. Ciągle myślę o śmierci... Nie wiem co już dalej robić... Czy ktoś miał coś podobnego? Ktoś ma dla mnie jakieś wskazówki?
Pozdrowionka :3
