Czytając forum i Internet zaczynam dopiero sobie uświadamiać, że mam jakieś zaburzenia lękowe, najpewniej nerwica lękowa i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne z przewagą ruminacji i natrętnych myśli. Zawsze miałem jakieś obawy, wątpliwości, coś sobie wmawiałem. Jednak jakoś dawałem radę z tym żyć. Chciałbym w tym temacie jednak opisać pewien bardzo poważny przypadek, który naprawdę ostatnio mnie wykańcza
Od jakiegoś czasu jestem w związku z dziewczyną. Jest naprawdę wspaniałą kobietą, dogadujemy się, dobrze nam razem. Jednak tak naprawdę problem jest we mnie...
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdzie zaczęły nachodzić mnie obsesyjne myśli o tym jak nasz związek się rozpoczął, jak się poznaliśmy itp. Poznaliśmy się na jednej imprezie, jednak jak później ustaliliśmy razem z dziewczyną, nie spodobaliśmy się raczej sobie

Później bywało lepiej, jednak cały czas zaprzątało mi to głowę - co ze mnie za człowiek, skoro mógłbym coś takiego myśleć/powiedzieć o swojej dziewczynie? Z czasem zaczęło być coraz gorzej, podczas rozmów ze swoimi kolegami, panicznie się bałem, że mógłbym powiedzieć coś złego powiedzieć o swojej dziewczynie, coś co byłoby naprawdę niestosowne i sprzeczne ze mną. Przed każdą rozmową z kolegami nachodziły mnie te głupie myśli i bałem się, że wspominając o dziewczynie i mając jednocześnie w głowie te złe myśli, mogę powiedzieć na nią coś naprawdę złego. Cały czas wątpliwości, cały czas się tego bałem, bo bardzo mocno ją kocham. Nawet jak musiałem podpisać pewien dokument wpisując tam jej imię i nazwisko, to później miałem wątpliwości czy nic złego tam nie napisałem przez przypadek, przez swoje głupie myśli. Cały czas chciałem tak jakby sprawdzić coś, zapytać kogoś, upewnić się, że nie powiedziałem na nią czegoś złego. Liczyła się tylko ona i by nic złego o niej nie pomyśleć/powiedzieć.
Kocham ją najmocniej jak można i nie wyobrażam sobie bez niej życia, nie chciałbym jej stracić. Ona również ciągle mówi, że kocha mnie i chce być ze mną. Jednak ostatnio doszło coś nowego, jeszcze bardziej pogłębiającego moje problemy zaburzeniowe. Mianowicie od kilku lat bardzo często się masturbowałem - myślę, że mogło to być nawet uzależnienie. Masturbacja przy użyciu pornografii, czy też instagrama. Do niedawna też nie zdawałem sobie sprawy, że to może być poważny problem jednak pomyślałem o swojej dziewczynie. Mam straszne wyrzuty sumienia, że to robiłem i poczucie tego, że mogłem ją zdradzić emocjonalnie. Wstydziłem jej się powiedzieć, że się masturbuję bo nie wiedziałem jak ona na to zareaguje, dodatkowo wychodziłem z założenia, że nikomu czymś takim nie szkodzę. I ostatnio się zastanowiłem, że tak naprawdę masturbowałem się, dlatego, że jestem i byłem uzależniony. Nigdy bym nie pomyślał o tym, by ją zdradzić, nigdy. Masturbowałem się bo chciałem się po prostu rozładować, odstresować, pomagało mi to też z moimi problemami psychicznymi, nie dlatego, że chciałbym ją zdradzić. Od pewnego czasu naprawdę mi z tym źle, obwiniam się, że co ze mnie za człowiek, że ona mogłaby to uznać za zdradę. Dodatkowo dopadają mnie myśli, że zaspokajając się mogłem oglądać jakieś zdjęcia swoich koleżanek czy coś i to też źle. Jednak nigdy bym nie pomyślał o zdradzie swojej dziewczyny, nigdy. Nie mam nawet najmniejszej ochoty na flirt czy coś z innego z inną dziewczyną, interesuje mnie tylko moja kobieta. Zawsze mam wyrzuty sumienia nawet jak jakaś inna kobieta mnie przez przypadek dotknie czy coś. Myślę, że to wszystko wynika z mojego uzależnienia od masturbacji i porno. Teraz obwiniam się, że jestem złym człowiekiem, że ona nie powinna ze mną być, że ją zdradziłem. Dodam, że życie seksualne mamy naprawdę udane i ani ja, ani ona nie narzeka. Masturbowałem się tylko wtedy gdy nie było jej ze mną, gdy przez jakiś czas się nie widzieliśmy. Nigdy nie stawiałem masturbacji wyżej od stosunku.
Ostatnio jest mi z tym wszystkim naprawdę ciężko i mam duże poczucie winy. Ostatnio kilka razy przed snem gdy leżałem z dziewczyną zaczynałem po prostu po cichu płakać, tak żeby tego nie widziała. Bolało mnie to jak ona może ze mną być skoro jestem takim człowiekiem? Dodatkowo zaczęły nachodzić mnie myśli czy tego związku nie zakończyć, czy ja ją kocham i w ogóle. Ale wiem, że ją kocham, dla niej rzuciłem palenie, dla niej zacząłem się zmieniać naprawdę w lepszego człowieka. Od jakiegoś czasu nie oglądam pornografii i się nie masturbuję, zawsze gdy nachodzi mnie na to ochota to myślę o swojej dziewczynie, którą kocham. I muszę powiedzieć, że jest okej i mam zamiar z tym walczyć. Nie wiem tylko czy nie przyznać się do tego wszystkiego co napisałem wyżej dla dziewczyny, ciężko mi jest dusić to w sobie, a boje się, że gdy jej to wszystko powiem to może to być koniec. Jest dla mnie najważniejsza i nie chciałbym jej stracić. Powiedziałem sobie, że będę walczył z tą swoją nerwicą, bo kocham swoją dziewczynę.
Przepraszam, że naskrobałem aż tak długie wypracowanie, jednak musiałem. Macie może dla mnie jakieś porady?