Od paru dobrych lat (pi razy drzwi 8-10) zmagam się z nerwicą. Jakoś sobie z nią radziłem i dosyć dobrze funkcjonowałem do pewnego czasu. Punktem zwrotnym była śmierć mojej Mamy trzy lata temu. Wówczas nerwica nasiliła się i skończyło się na dd/dp. Początkowo byłem strasznie zdziwiony, że mam coś takiego. Łaziłem po lekarzach, robiłem badania które nic złego nie wykazywały.
Od dwóch miesięcy czytam i oglądam materiały na youtube i czytam forum. Początkowo nie chciałem uwierzyć, że mam dd/dp. Z biegiem czasu dotarło do mnie, że jednak mam. Zacząłem oglądać filmiki ze świadectwami osób które wyszły z zaburzenia. I tu nastąpiło olśnienie. Zrozumiałem, że można z tego wyjść.
Obecnie jestem na etapie zaakceptowania mojego stanu. Właściwie to już trochę się do niego przyzwyczaiłem i powoli z dnia na dzień coraz mniej uwagi jemu poświęcam. Zauważyłem, że obniżyły się moje lęki i występują dużo rzadziej niż np. dwa miesiące temu.
Ostatnio jadąc na rowerze zrobiłem coś, czego do tej pory nie robiłem, mianowicie zacząłem śmiać się z mojego stanu. Uświadomiłem sobie bowiem, że patrzę na świat w taki sposób, jakbym miał nałożone na oczy niewłaściwie dopasowane okulary, ewentualnie obserwował rzeczywistość przez dwa słoiki

Jakub K