„ale pani przecież funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie, są ludzie którzy z ta choroba w ogóle nie są w stanie wyjść z domu”
Dokładnie tak. Takie są właśnie długofalowe skutki tego nieprawidłowego nazewnictwa, sam też to przerabiałem na własnej skórze kiedy walczyłem z zaburzeniem. "Utożsamianie" się z chorobą, która nie jest chorobą po prostu szkodzi naszej podświadomości. Nie musi to być regułą, ale ja miałem bardzo podobne odczucia i wiem, że nie jestem jedyny z takim przemyśleniem. Zwłaszcza, że po prostu bałem się realnych chorób i to był akurat mój konik
Muszę się przyznać, ze pomimo zachęty ze strony psychologa nie praktykuje tyle ile powinnam altywnosci fizycznej. Lubie tylko marsze i spacery, ew. Moja kondycja pozwala mi na krótkie biegi xD ale teraz jest zimno cimno i jestem po długim przeziębieniu. Czy naprawde aktywność fizyczna jest taka ważna? Po marszu 12km czuje się dobrze przez dwie godziny ale później znowu mi wraca.
To zależy od punktu widzenia, bo nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli pytasz z punktu widzenia, czy jest niezbędna aktywność do wyjścia z zaburzenia - NIE. Jestem ogromnym fanem tego, co pisał @Cyprian94 w swoich postach jakiś czas temu apropos tego właśnie tematu, czyli im mniej rzeczy robisz PO TO ABY WYJŚĆ Z ZABURZENIA - tym lepiej. Czyli jak sobie zaczniesz gadać, że medytacja musi Ci pomóc na uspokojenie układu nerwowego to ona Ci na to nie pomoże. Jak sobie postanowisz, że zaczniesz uprawiać aktywność fizyczną PO TO ABY ONA CIĘ WYZWOLIŁA z zaburzenia to tak samo jak w poprzednim przykładzie nic Ci to nie da, a nawet pogłębi presję, która tylko napędza cały mechanizm.
Głównym celem tak naprawdę jest robienie rzeczy, które lubimy. Skup się na tym, co lubiłaś kiedyś robić i zrób to po prostu dla siebie, dla lepszego samopoczucia. Ja np. lubiłem mega grać w piłkę i powróciłem do tej aktywności w trakcie zaburzenia, ale dlatego, że po prostu chciałem poczuć pozytywne emocje związane z tym, że lubię ten sport.
Podsumowując, aktywność fizyczna praktycznie zawsze może tylko i wyłącznie sprawić dobre rzeczy z punktu widzenia fizjologicznego - lepszy metabolizm, uwolnienie endorfin po treningu, czy sprawi, że będziesz miała więcej energii w ciągu dnia. Tak samo jak z odpowiednią dietą. Natomiast nie powinna ona być celem samym w sobie do tego, że wyjdziesz z zaburzenia, a fajnym dodatkiem, który zafundujesz swojemu organizmowi z punktu widzenia fizjologicznego (metabolizm, energia) i psychicznego (kiedy uprawiasz sport, który lubisz).
I znowu - piszę to z własnego doświadczenia, bo byłem zawsze mega uparty i miałem dokładnie takie schematy myślowe podczas swojej walki z zaburzeniem - jak teraz nie ćwiczę, a zacznę chodzić 3 razy na siłownie to za miesiąc powinienem się czuć lepiej. W praktyce czułem się jeszcze gorzej. I była to tylko i wyłącznie moja wina. Dlaczego? Bo zamiast ściągać z siebie presję, tylko i wyłącznie jej sobie dokładałem
