Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witajcie

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
TrzeciakAnia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 8 sierpnia 2018, o 22:48

9 sierpnia 2018, o 11:03

Hej. Witajcie, mam na imię Ania od 8 lat cierpię na nerwice lękową z atakami paniki. Pierwsze ataki zaczęły się rok po porodzie pierwszego syna. Brałam wtedy parogen i pomagał wyszłam z tego , później odstawiłam leki będąc przekonana , ze to minęło jednak nie, wróciłam do leków. Ponownie odstawiłam bo planowałam kolejna ciążę. Okazało się że będą bliźniaki:) 2 miesiące po porodzie zaczęło dziać się coś dziwnego ( uderzenia gorąca, słabo, miękkie nogi, kołatanie serca)okazało się że to ataki tarczycy ja niestety ruszyłam lęk było coraz gorzej obecnie jest tak że boję się wszystkiego wyjść z domu , sama zostac z dziecmi, mam taka schize że jak wyjdę z domu to zachce mi się do wc i nie zdarze i największy problem to słońce:( wychodzę z domu tylko wtedy kiedy czuje się dobrze albo kiedy czuje że chce wyjść ale blisko nic dalej. Zapisałam się do was bo może w końcu coś z tym zrobię to jest nie do zniesienia :( pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 sierpnia 2018, o 12:21

Witaj serdecznie,fajnie,że do nas trafiłaś , mam nadzieję,że uczestniczenie w forum Cię zmotywuje :)

TrzeciakAnia pisze:
9 sierpnia 2018, o 11:03
wychodzę z domu tylko wtedy kiedy czuje się dobrze albo kiedy czuje że chce wyjść ale blisko nic dalej.
W ten sposób niestety nie można skutecznie z tym walczyć,bo takie działanie nie rozwija w Tobie poczucia,że poradzisz sobie bez względu na nastrój, a z nastrojami jest różnie, nawet i bez nerwicy, raz są, a raz ich nie ma .

Polecam artykuł Victora o ryzykowaniu, wiem,że jest długi,ale warto postarać się zapoznać z jak największą ilością materiałów w miarę możliwości, ewentualnie z nagraniami.

To całość:
ryzykowanie-istota-nerwicy-dystans-leczenie-t4106.html

A tu istotne,moim zdaniem fragmenty,które mi się rzuciły w oczy:
Victor pisze:
8 kwietnia 2014, o 13:41

Na tym polega ryzykowanie, jak mamy objawy czy niepokój, które potrafią trwać cały czas, najpierw trzeba to zaakceptować, nastawić się normalnościowo, pogodzić z faktem, że przy nerwicy takie objawy to będzie norma, a w głowie będzie meksyk! Wątpliwości! I tam w głowie właśnie "RYZYKOWAĆ".

Najlepiej ryzykuje się, według mnie, robiąc na przekór myślą czy wręcz zgadzając się przekornie z myślami lękowymi.

I trzeba to wszystko robić sumiennie, przez caaały czas, nie tylko raz dziennie, czy dwa dni, cale często nawet parę miesięcy.

Victor pisze:
8 kwietnia 2014, o 13:41
Mówi się, że ryzykowanie jest skomplikowane, czy naprawdę? Po prostu wymagane jest po pierwsze akceptacja tego, ze się źle czujemy, tego, ze możemy się źle czuć, wymagane jest dać czas sobie, przyzwalać na lęk jak powinno się przyzwalać na każdą emocję, wszelkie myśli lękowe i wątpliwości oraz obawy BOMBARDOWAĆ tak jak one nas bombardują, "ryzykowaniem" czyli odpowiadaniem na to swoimi myślami, dialogami wewnętrznymi. Nastawienie normalnościowe.
Zajmowanie sie swoim życiem układaniem różnych problemów z pozwoleniem sobie na porażkę, nauka dystansu.
I w zasadzie sumienne ryzykowanie i nastawienie normalnościowe, akceptacja dają efekty.
Ryzykowanie polega na nie zatrzymywaniu się z uwagi na objawy.
"Niech będzie co ma być, bo nie mam na to wpływu ale lęku mieć nie chcę"
A żeby go nie mieć trzeba ryzykować.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
TrzeciakAnia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 8 sierpnia 2018, o 22:48

9 sierpnia 2018, o 12:29

A kiedy panika staje się tak silna że już mam.wrazenie że na.prawde zemdleje i już mam masakra to nie zemdleje ? I brnąć dalej ? I co mam robić jak po każdym.takim cyrku czuje się dziwnie osłabiona i nie mam później komfortu. Chyba że to z Czasem minie
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 sierpnia 2018, o 12:39

Nie zemdlejesz. Właśnie w tym rzecz ,żeby sie o tym przekonać. Lęk przed czymś nie równa się,że to coś jest racjonalne/wydarzy się. Ryzykowanie,to między innymi,przekonywanie się w praktyce, że ten cały chaos mentalny nie przekłada się na faktyczne zdarzenia.
Osłabienie jest wyczerpaniem emocjonalnym,zrozumiałym,bo nerwy kosztują dużo energii.
To trochę tak, jakby rzucić wyzwanie panice - pokaż mi na co Cię stać. I paradoksalnie okazuje się,że na dużo mniej,niż człowiek by przypuszczał... :) Sprawdzałam w praktyce. Nawet kiedyś gdzieś wyczytałam ćwiczenie,żeby nastawić sobie budzik na 5 minut i w trakcie starać się jak najwięcej bać ile to tylko możliwe... Tylko,że z mojej praktyki wynika,że nagle się po prostu nie da...
Lęk działa w przedziwny sposób. Najczęściej wynika z oporu - nie chcemy go czuć, chcemy żeby sobie poszedł, nie damy rady, nie wytrzymamy, zaraz padniemy trupem, nie powinniśmy go w ogóle czuć,to nienormalne, itp. Ale okazuje się, że kiedy chcemy odwrotnie zadziałać, powiedzieć -dobra,pokaż na co cie stać, uderz z całą siłą we mnie i zobaczymy jak to się skończy, to nagle jest dziwne zjawisko rozpuszczania się go, bo okazuje się,że nie ma z czym już walczyć. ;)

Oczywiście to nie jest cudowne ozdrowienie w kilka minut, mamy w głowie pewne mechanizmy i zmiany nawyków myślowych i skojarzeń zajmują trochę czasu. Chodzi o to, by uczyć się tej nowej postawy. Zacząć zauważać jak to działa w praktyce. Przejść z trybu wystraszonej myszy pod miotłą do wojownika,ciekawego jak to ugryźć.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ