Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ześwirowałem, miałem być dobry, a zmieniam się w potwora

Miejsce na pytania oraz uwagi dotyczące samego forum jak i funkcjonowania wśród jego społeczności.
Tutaj możesz także uzyskać dostęp do czata - *zobacz
ODPOWIEDZ
xyzzz321
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 6 maja 2024, o 13:22

26 maja 2024, o 23:49

Cześć, nwm czy to dobre miejsce na ten post, ale postanowiłem to wrzucić.Mam 20 lat, od gimnazjum miałem problemy z natrętnymi myślami bluźnierczymi, z jakimiś natrętnymi uczuciami. Potem sobie poradziłem z tym. Przynajmniej tak że mogłem normalnie funkcjonować. Teraz jest tragedia. Ale od początku. 8 miesięcy temu byłem u dziewczyny, wróciłem o 4 z powiedzmy podnieconym nastrojem. Położyłem się spać, i nagle do tego nastroju znikąd pojawił mi się obraz dziecka. Kilka sekund tralala ta myśl, zerwałem się zestresowany. Potem następne dni, wyglądały tak że próbowałem to zostawić z tyłu bo z doświadczenia wiedziałem że roztrząsanie pogorszy sprawę. Ale nie dawało mi to spokoju, że ja może czerpałem przez tą chwile przyjemność z tego. Próbowałem zapomnieć, ale się nie dało. Coraz więcej takich myśli, próbowałem je odrzucać. Jak się udało i czułem się dobrze, to zaraz myśl że jak mogę czuć się dobrze jak takie rzecz się działy. Że jestem zły itp. Zacząłem się tym coraz będzie denerwować. Potem jak widzialnemu jakieś dziecko to myśl że może mnie to podnieca. Czułem strach, obrzydzenie i nerwy. Ale te uczucia były coraz silniejsze, coraz częstsze. Dalej próbowałem się tego pozbyć ale się nie dało. Bo zaraz analizowałem jakieś sytuacje, myśli itp. Stało się to moja codziennością. Moim właściwie życiem. Teraz towarzyszy mi cały czas od pobudki do zaśnięcia. Czułem się okropnie, jak potwór. Tak sobie wmawiałem, pytałem. A może ja taki jestem. Może rzeczywiście jestem zły i obrzydliwy. Spokój tu się nie sprawdzał, więc żeby zagłuszyć zacząłem się jakoś napinać, taka jakby złość przez całe ciało. Biłem się, dźgałem, gryzłem, drapałem itp. Tu też boję się że może uszkodziłem sobie głowę bijąc się dość mocno pięściami, na tyle że chodziłem spać z obolałą głową. I tak mijał czas. Jest coraz gorzej, mam już wrażenie że to wychodzi tak że mnie, jakby mi się to podobało. Boję się tego, ale czuję że zamieniłem się w potwora i po prostu nie da się tego pozbyć, nawet nwm jak. Mam powiedzmy kilka dni takiej walki z każdą myślą z każdym uczuciem. Ale w końcu puszczam i czuję takie ciarki, nwm uczucie jak podekscytowanie czymś i zawsze kojarzę to z jednym, z tym złem. Mam wrażenie że taki jestem i co mam zrobić. Z nerwami ale powiedzmy nie przerywam tego w pełni. Potem znowu wyrzuty sumienia i próba walki. Ale to jest bez skutku, problem polega na tym że ja nwm czy nie jestem już po prostu zły. Już nie czuję tego strachu co wcześniej. Muszę sobie budzić tą skruchę i mówić że to co się dzieje jest złe i krzywdzę tym małych ludzi, niewinnych. Mi myślami i uczuciami. Z jednej strony powinienem się zawziąć i walczyć do upadku, ale z drugiej już próbowałem i to nie działa, nie da się tego pozbyć. A znowu innym razem czuję się jakby to wyszło ze mnie, z moich pragnień. Teraz pytanie czy ktoś tak miał, że się oswoił z tym złem w jego głowie jakby to był on sam. Czy ja sobie to wmówiłem, czy mój umysł przesiąkł tym i to są efekty. Czy jestem najzwyczajniej w świecie złym człowiekiem. I co w takiej sytuacji. Rozsądek podpowiada ze powinienem odejść, ale szczerze nie mam chyba wewnętrznie takiej chęci. Już mnie boli to że ta rozpacz i ból, zamieniłem na przyzwyczajenie do zła. Czasem płaczę, ale mam już tak zlasowany łeb że pisze to bez łez. Chciałbym żeby jakaś siła mnie naprawiła, rozwaliła mnie. Bo ja już nie umiem. Dawniej też było inaczej, szkoła, znajomi, dziewczyna, rodzina pomagało żyć normalnie, przypominali mi wszyscy swoją obecnością że to jest normalne życie, że taki czy taki chce być. A dzisiaj pracuje za granicą, pracuje na budowie, powiem po prostu że nie czuję się spełniony, a ludzi z którymi mieszkam nie darze takimi uczuciami jak bliskich, i nie pomagają tak jak oni to dawniej nieświadomie robili. Jestem ja, nudna praca, łóżko i moja chora głowa. Zamknięty świat ze stertą syfu. Znaczy też obiektywnie, zjazdy mam dość częste, i mieszkam z ludźmi którzy są w porządku. Po prostu chce powiedzieć że dawne życie bardziej pomagało
ODPOWIEDZ