Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wiara, modlitwa - pomocą w nerwicy.

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Wenio
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 20 maja 2010, o 19:54

20 maja 2010, o 20:21

Słuchajcie byłem wczoraj na takim spotkaniu organizowanym przez ksiedza psychologa czy jakos tak.
I wrocilem stamtad z mieszanymi uczuciami. Bowiem jeden z tamtejszych ksiezy powiedzial ze nerwica jest spowodowana odejsciem od Boga.
Ja jestem ogolnie wierzacy. Co prawda dawno nie bylem u komuni ani spowiedzi ale do Kosciola chodze. Wiem ze to nie czyni mnie dobrego chrzescijanina ale po prostu wierze.
Z tym ze jakos nie moge polaczyc braku wiary z nerwica.
Bardziej pokazuje mi sie moja wlasna ze tak powiem hipokryzja. Czyli ze zaczalem sie modlic intensywniej od kiedy zaczely sie moje problemy. I to tylko dlatego ze zaczalem sie bac o swoje zycie i zdrowie.
moim zdaniem nawet ksieza moga miec nerwice i ne jest to powodowane brakiem wiary.
Odwotnie ze wiara i modlitwa moga dac ulge to sie zgodze.
A wy jak do tego podchodzicie?
"Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem"
Awatar użytkownika
mysterious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 13 maja 2010, o 20:18

20 maja 2010, o 21:07

Przeczytaj sobie posta z tego forum:
http://www.derealizacja.fora.pl/praktyc ... a,976.html

Ten tekst jest mocny : "dowiedzialem sie ze jestem grzeznikiem a to co sie ze mna dzieje jest konsekwencja nieposluszenstwa Bogu i jego slowu"

Ale jakby nie patrzeć koleś z tym sobie poradził jak twierdzi dzięki Bogu.

Ja jako przyczyny tych stanów widzę raczej genetyczne skłonności, traumatyczne przeżycia, typ osobowości, czy zaburzenia równowagi chemicznej w mózgu i Boga bym w to nie mieszał, szczególnie, że obecnie jestem niewierzący.

Nawiasem mówiąc odkąd odwróciłem się od "Boga" to po tym zaczęło być gorzej i mimo swojego krytycznego nastawienia do Niego i kościoła muszę to przyznać. Może to przez to, że moje życie straciło ten nadprzyrodzony, mistyczny pierwiastek stało się zwykłe, lub to kwestia stwierdzenia, że życie nie jest zawsze kolorowe, a wszystko jest w naszych rękach bo nie ma nic poza tym co tu i teraz i stałem się silnym realistą i satanistą. Ale czy to czysty przypadek czy kwestia mojej psychiki czy sił nadprzyrodzonych to nie wiem, ale ostatnią opcję odrzucam. Dziękuję za takiego Boga który za błędy 17-letniego dzieciaka każe mu bujać się z nerwicą, derealizacją czy innym cholerstwem. Sami pomyślcie. Pozdro

Ponadto przez mój stan nabrałem tylu uprzedzeń do tych kwestii, że gdyby teraz ktoś mnie poklepał po ramieniu, obejrzałbym się i ujrzał świetlistą postać mówiącą "Zgrzeszyłeś synu, pójdź za mną" to albo bym to olał, albo stwierdził, że totalnie mi odbiło, chcę przez to powiedzieć, że chyba nie ma takiej siły która mi wiarę przywróci. Ale zazdroszczę wierzącym jednej rzeczy - oni wierzą, że jest ktoś do kogo odklepią jakieś formułki, wypłaczą się i będzie fajnie, a jak to działa? Podświadomie wysyłają sygnał do psychiki, że "modlę się-wierzę-tak się stanie" i znając potęgę ludzkiego mózgu oraz siłę podświadomości nie widzę problemu w wyleczeniu się z takiego stanu skoro leży on właśnie w mózgu-psychice. To niezaprzeczalny fakt, że wiara ma ogromne znaczenie w leczeniu, wiem to choćby po przykładzie mojej mamy... lecz jej akurat zabrakło tej wiary...

Na razie stać mnie na tyle, bo nie mogę jakoś zebrać myśli. Nie chce mi się.

Pozdrawiam
Derealizacja, fobia społeczna, osobowość unikająca i zależna...

Chętnie porozmawiam na PW, GG z innymi osobami zmagającymi się z podobnymi problemami. Czekam na wiadomości.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

26 maja 2010, o 12:46

Jak ja bym zobaczył świetlistą postać to też bym stwierdził że mi odbiło :)
Ale mysterious tak naprawdę, gdybyś zobaczył takową postać i nie byłoby to omamowe.
To byś ni o lał tego...grubo w tą wątpie :)
Myślę, że wiara daje siłę bo wówczas mamy takie uczucie, że ktoś nad nami czuwa z góry.
Ja osobiście jestem wierzący i staram się aby w moim życiu tak było. Dla kogoś może to byc śmieszne, dla innych dobre. Ważne, ze ja się z tym dobrze czuję.
Ale nie uważam, zeby nerwice i zaburzenia psychiczne były efektem odwrócenia się od wiary itp.
Dla mnie to są choroby jak każde inne.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
mysterious
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 13 maja 2010, o 20:18

26 maja 2010, o 14:31

Wojciech masz rację :) Najprawdopodobniej bym pomyślał, że już całkiem ze mną źle, ale wiem, że to się nie przytrafi i będę bujał się w tym realno-nierealnym świecie do samej śmierci :)

I zgadza się, wiara daje właśnie nadzieję, że jest coś-ktoś ponad nami o większej sile i zawsze pozostaje wiara, że to pomoże, a kiedy wiemy, że jesteśmy zdani na siebie i sobie to uświadamiamy, a wiemy o swoich słabościach to jest ciężko :?
Derealizacja, fobia społeczna, osobowość unikająca i zależna...

Chętnie porozmawiam na PW, GG z innymi osobami zmagającymi się z podobnymi problemami. Czekam na wiadomości.
Jadwiga
Gość

26 maja 2010, o 17:25

A ja bym chciala zobaczyc taka zjawe. Bylabym pewna wtedy ze cos dalej po smierci istnieje.
Bo u mnie najbardziej towarzyszacy strach przed smiercia jest problemem. A tak to az tak bym sie nie bala.
Bo boimy sie nieznanego. I to jest najgorsze.
Awatar użytkownika
Wenio
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 20 maja 2010, o 19:54

26 maja 2010, o 18:13

Tak Jadwiga mysle ze masz racje. boimy sie tego co nie znamy. To norma mozna powiedziec w ludzkim zyciu. Tylko jak sie tego przestac tak chorobliwie bac? To jest ciekawe :)
W nerwicach boimy sie chorob psychicznych, nieuleczalnych chorob, smierci. Bo to niesie jakies cierpienie i cos nieznanego.
Mysterious z tym dzialaniem modlitwy masz racje. tak to jakos dziala. Sila umyslu jest ogromna. Albo i nie umyslu....
A ten tekst tego goscia co podales linka to facet mowi jakby go olsnilo. Ale co tam wazne ze mu pomoglo.
"Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem"
Awatar użytkownika
a=fla+age->m<-o
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 26 maja 2010, o 07:31

27 maja 2010, o 11:39

Wenio pisze:Słuchajcie byłem wczoraj na takim spotkaniu organizowanym przez ksiedza psychologa czy jakos tak.
IMO gorszego zestawienia chyba byc nie może o czym świadczy właśnie ten tekst ->
nerwica jest spowodowana odejsciem od Boga.
Typowym przykładem świadczącym o bredniach, które wygłasza ktoś taki jest chociażby moja koleżanka, która dostała nerwicy właśnie na tle religijnym-za bardzo zbliżyła się do Boga przestając kontrolowac swą obsesję na punkcie wiary. Sypia z różańcem, jak nie może iśc do kościoła z powodów zdrowotnych lub rodzinnych to wymiotuje z nerwów i godzinami wyczekuje przy swoim ołtarzyku(zrobiła sobie takowy w pokoju) na karę.
Psycholog z miejsca powiedział jej, że pozacierały jej się wszystkie granice. Zapomniała jak człowiek powinien funkcjonowac w życiu codziennym o własnych siłach(bez uzależniania się od kogokolwiek<- w tym wypadku od Boga i kościoła). Księża natomiast mają tak naprawdę gdzieś jej nerwicę, bo dla nich instytucja biznesowa jaką jest kościół stanowi priorytet w ich całej egzystencji. Człowiek jako jednostka już zdiagnozowana przez specjalistę się nie liczy. Dla ksieży to co ona robi jest cudowne. Mają klapki na oczach i nie widzą jak dziewczyna gaśnie w oczach. Zero pomocy, a wręcz ciągłe namowy do tego by nie przestawała "wierzyc" tak jak wierzy.



Ja jestem ogolnie wierzacy.
Zadaj sobie tylko pytanie : w kogo/co wierzysz? W Boga, czy kościół?
Wiem ze to nie czyni mnie dobrego chrzescijanina ale po prostu wierze.
Wyznacznikiem chrześcijaństwa nie jest kościół, a Bóg. Poczytaj sobie Biblię od początku. Dowiesz się, że Jezus wybrał na kapłanów ludzi przede wszystkim dobrych, o wielkim sercu, wielu było z nich nieuczonych, byli to np. prości rybacy. Wiesz dlaczego takich wybrał? Bo bycie dobrym człowiekiem jest najważniejsze dla Boga. Dla księży ówczesnych najważniejsze natomiast jest uczestnictwo w mszy i dawanie na tacę.
Jak myślisz dlaczego np. ksieza nie kierują się w swoim życiu Biblią, a postanowieniami soborów? Bo gdyby mieli kierowac się Pismem Świętym to nie istniałaby kościół. W Biblii wyraźnie napisane jest, że świątynia to wspólnota ludzi, a nie instytucja urzędnicza.
Dlaczego np. w Biblii( w księdze kapłańskiej) wyraźnie napisane jest, że kapłani wybrani przez Boga mieli posiadac żony, stanowic przykład w tej kwestii? Aaron, jego synowie i Mojżesz gdy zostali wybrani na kapłanów mieli rodziny, płodzili dzieci itp.
Kim zatem jest ksiądz, aby mówic komukolwiek, że nerwica jest wynikiem braku wiary w Boga skoro sam ksiądz nie dostosowuje się do woli Boga?
To obłuda w najgorszym wydaniu.

Ksieza na mszy pieprzą(przepraszam za kolokwializm ), że Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi na Ziemi. Wmawiają naiwnym wiernym coś w co sami nie wierzą. Adami i Ewa mieli trzech synów. Z kim zatem Ci synowie mieli swoje dzieci? Wychodzi na to, że z własną matką Ewą. Kazirodztwo jednak jest zabronione - > podobno. Gdzie tu zatem logika? Takich absurdów w wydaniu ksieży jest ogrom.

moim zdaniem nawet ksieza moga miec nerwice
Najczesciej to cierpią na inne schorzenia typu pedofilia. Nerwicy to raczej nie mają powodów by miec. Jeżdżą sobie beemkami, terenówkami, w pokojach mają full wypas sprzęt, laptopy asusy i toschiba, telewizory lcd itp. W kilku takich pokojach miałam przyjemnośc byc. Nawet mają założony specjalny fundusz alimentacyjny, bo co drugi ma dzieci na boku. Nawet proboszcz w mojej parafii ma dwoje nieślubnych i płaci na nie alimenty(jest to już informacja oficjalna). Wybudował swojej Krysi dom by mogła w nim mieszkac z dziecmi. Wiesz z czyich pieniędzy? Np. ze składek na powodzian.
A wy jak do tego podchodzicie?
Już wiesz jak ja ;)
...Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 maja 2010, o 13:19

a=fla+age->m<-o nie obraź się ale czytając twój post, mam wrażenie jakbym cofnął się do czasów trochę wstecznych. A mianowicie jak siedziałem ze znajomymi na grillu albo gdzieś :) i rozmowa schodziła na temat religii. Zresztą kiedyś nawet świadkowie jehowy mówili mi podczas przypadkowej rozmowy to samo albo bardzo podobnie do ciebie.
Z reguły zawsze schemat jest taki sam :) Pytanie fundamentalne...w kogo wierzysz w Boga czy Kościół :)
Potem analiza WYBRANYCH fragmentów biblii, następnie stwierdzenie faktów o bogactwie zakonników i księży na koniec stwierdzenie o ich dzieciach. No a teraz pojawił sie nowy temat pedofilia.

Oczywiście sam musze się przyznać, ze do chrześcijanina mi daleko. Wedle tej religii jestem po prostu cholernym grzesznikiem.
Nie popieram również różnych postaw Kościoła, w żadnym wypadku pedofilii, która jest najgorsza bo krzywdzi niewinne dzieci. Na widok czasem przepychu niektórych księży a dużej biedy mojej w zyciu parę lat wstecz i mojej matki nóż w kieszeni się mi otwiera. Podobnie na widok niektórych sług jak znany Ojciec Dyrektor.

Ale mimo wszystko nie lubię czytać obojętnie jak to Kosciół jest ZŁEM ostatecznym. A katolicy to w ogóle banda oszołomów omamionych poprzez księży.
A jednej rzeczy nie mogę zrozumieć najbardziej, czemu poprzez błędy niektórych księży ja mam odwracać się od Boga (w którego deklaruję, ze wierzę) i od Kościoła - jako powiedzmy wspólnoty osób modlących się.
Ja do Kościoła chodziłem zawsze po to aby się pomodlić.
Mnie nie interesuje czy proboszcz ma 3 dzieci. Z jednego powodu, czy to ja będę odpowiadał za to przed Bogiem? Dla mnie księża nie mają cech Boskich to są ludzie, którzy popełniają złe czyny a czasem i zbrodnie. Tak jak wielu pośród nas.
Ważne żebym to ja wiedział co źle robię, ważne żebym był w kwestii wiary również odpowiedzialny za siebie.
Oczywiście też uważam, ze za wiele czynów powinni być niektórzy księża po prostu wydaleni z posługi kapłańskiej, co często nie ma miejsca. Ale jeszcze raz czy ja za to odpowiem?
Po prost jeśli jesteśmy wierzący to uznajemy Boga, daną religię i jej sakramenty oraz przykazania, najbardziej przykazanie miłości.
A nie dla własnego dobra i wygody krytykujemy dookoła a Boga stwarzamy sobie wedle własnej wyobraźni. Bo taki sposób nam na wiele pozwala. Moim zdaniem to tak nie działa...
Jest albo tak albo tak....

Dodam, ze znam paru księży, którzy nie mają żon, dzieci na boku, są w porządku goście. A co do twojej koleżanki to przykro mi, że wpadła w takie sidła. Sam przez to przechodziłem w wieku 15-16 lat. Kiedy dostałem fobii i natręctw na tle religijnym. Jak rano nie zmówiłem różańca to byłem chory, tak samo jak nie poszedłem do Kościoła raz dziennie.
I właśnie pierwsza osoba, która mi zwróciła uwagę, że mogę mieć problem to był ksiądz w konfesjonale, który bardzo często mnie tam spotykał.
Potem natręctwa przerzuciły się na sumowanie liczb i liter w wyrazach. Sumowanie tablic rejestracyjnych i wiele innych.
To nie przez religię koleżanka dostała natręctwa, choroba akurat wybrała ten kierunek. Jakby nie było religii to raczej na pewno by sprawdzała np. 70 razy drzwi czy są domknięte itp.
To nie wina religii.

A co do celibatu to kiedyś w technikum spytaliśmy katechetkę jak z tym jest. Czy ona nie miała z tym problemów, czy jej nie było szkoda itp. Powiedziała prosto była nawet zakochana po uszy w chłopaku, któremu i ona się podobała. Ale bardziej czuła miłość do Boga do Jezusa. Powiedziała, że najlepiej poczuć, że się prawdziwie kocha Jezusa rezygnując z czegoś bardzo ważnego tutaj na ziemi. Coś takiego powiedziała. Dla wielu z nas może się to wydać głupotą, sam wtedy pomyślałem jak się nie mylę - "bo nie czułaś chłopa między nogami".
Ale w sumie jak teraz się zastanowie to jest w tym coś fajnego. Coś na co ja bym się nie zdecydował. Nie poświęcił bym wielu rzeczy dla Boga. A ona tak.
I o to chodzi z prawdziwym powołaniem moim zdaniem kwestią celibatu itp.

Ale na koniec dodam, że moim zdaniem zaburzenia psychiczne nie są wynikiem odejścia od Boga. Dla mnie to choroba o podłożu genetycznym, biologicznym i środowiskowym.
Ja np. bardziej byłem wierzący kiedy byłem zdrowy. Odkąd mam depersonalizację i 100 pytań co godzinę egzystencjalnych to już wiara nie jest mi tak bliska.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
a=fla+age->m<-o
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 22
Rejestracja: 26 maja 2010, o 07:31

27 maja 2010, o 13:44

Victor pisze:a=fla+age->m<-o nie obraź się
Nie obrażam się. :) Krytyka czyjegoś zdania i wywyższanie swojego jest oznaką słabości, więc Twój post tylko mi schlebia ;) Mam swoje zdanie, którego napewno nie zmienię, Ty masz swoje i jest git ;)
Ja będąc na grillu ze znajomymi mam ciekawsze tematy do rozmów ;)


p.s. Kiedyś myślałam podobnie jak Ty, ale zaczęły mi się z roku na rok szerzej otwierac oczy. :)
Pozdrawiam. :)
...Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 maja 2010, o 14:05

A czy ja w którymś miejscu wywyższałem swoje zdanie?
a=fla+age->m<-o pisze:Ty masz swoje i jest git ;)
I o to chodzi :D
a=fla+age->m<-o pisze:Ja będąc na grillu ze znajomymi mam ciekawsze tematy do rozmów ;)
Żadna rozmowa nie hańbi, szczególnie po alkoholu
hehe :D
a=fla+age->m<-o pisze:p.s. Kiedyś myślałam podobnie jak Ty, ale zaczęły mi się z roku na rok szerzej otwierac oczy. :)
Tak.. typowe bardzo są współcześnie szerzej otwierane oczy...oby zaprowadziły tam gdzie trzeba. :D

Również pozdrawiam :D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Dori
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 15 kwietnia 2010, o 00:11

20 czerwca 2010, o 17:00

Ja uważam że nie ma nic złego kiedy księża są psychologami, byle tylko aż tak bardzo terapii nie przekładali na wiarę.
Myślę, że problem jest z księżmi starszymi, i chyba to wynika z tego że oni przez samo to że sa starsi to nierozumieja nerwic, depresji. Księża którzy nie mieli styczności z nerwicami i tego typu chorobami też tego nie rozumieją tak jak i inni.
Próbowaliście wyjaśnić kiedyś babci czy dziadkowi co macie? Ja dziadkowi próbowałam... powiedział ze teraz młodzi nie mają innych problemów i dlatego. I tak samo starsi księża mają swoje teorie a ze należą do osób duchownych łącza to od razu z wiarą.
Awatar użytkownika
polakita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 20 czerwca 2010, o 10:48

23 czerwca 2010, o 15:38

Wenio pisze: A wy jak do tego podchodzicie?
To jest temat dla mnie - chodzę do kościoła czy jak kto woli jestem wierząca. Zachorowałam na nerwice (lęk napadowy) w czasie gdy przez 2 czy 3 lata nie przyjmowałam sakramentów, bylam nieco na bakier z kościołem, miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Teraz wróciłam, zrobiłam nieco porządek w swoim życiu emocjonalnym i duchowym, i bardzo się z tego cieszę.

Nie wiem czy wiara może uzdrowić, ale mnie podtrzymuje na duchu i daje mi nadzieję na przyszłość, naprawdę od kiedy jestem wierząca (od jakichś 10 lat a mam obecnie ponad 30)) to nie przeżywam ciężkich załamań i nie mam poczucia zupełnego braku sensu istnienia. Raczej pogodnie patrzę w przyszłość i jestem dobrej myśli.
jest ok ;)
Natalia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 17:03

24 czerwca 2010, o 12:54

Ja osobiście jestem osoba wierzacą, nie miałam przerw w modlitwie czy przyjmowaniu sakramentów. Ja nie widze sprzeczności między nerwicą a wiarą w Boga. Równie dobrze mogłam zachorować na serce a nie na nerwicę.
Moim zdaniem nerwica nie świadczy o odejściu od Boga. Ale jak najbardziej może pomóc tak jak pisze Polakita w braku sensu istnienia. A to już wiele znaczy dla naszej schorowanej psychiki.
W ogóle ja nie wyobrażam sobie nie wierzyć w Boga, dla mnie na pewno istnieje ktoś taki jak stwórca tegop wszystkiego. Bo to wszystko dookoła jest wielkie.
lęk mr. Lęk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 21 listopada 2010, o 16:53

22 listopada 2010, o 17:31

Wiara daje nam poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem czy ono jest złudne ale przyznam że lubię wierzyć jakos nie wyobrazam sobie myśleć że wiara to tylko iluzja.
Wydaje mi się to jakieś takie nieprawdziwe żeby wiara była tylko wymysłem i do niczego nie prowadziła.
Tyle że wiara zazwyczaj wiąże się z jakimis ograniczeniami chocby moralnymi i dlatego wielu woli być wolnym.
halfix
Gość

27 listopada 2010, o 00:47

to raczej indywidualna sprawa... czym bylo by zycie bez wiary... kazdy w cos wierzy , wiekszosc z nas w wyzdrowienie , w Boga ... gdybysmy nie mieli zadnego celu , w nic nie wierzyli... zycie bylo by bez sensu... ja w najgorszych chwilach znlazlem oparcie w Bogu... w rozmowie z nim... moze to nie do konca ok... "jak to mowia jak trwoga to do Boga..." ale coz mam nadzieje ze powoli uda mi sie poukladac puzzle mojego zycia w calosc... i obrac jakis kierunek...
ODPOWIEDZ