Ja uważam że nie ma nic złego kiedy księża są psychologami, byle tylko aż tak bardzo terapii nie przekładali na wiarę.
Myślę, że problem jest z księżmi starszymi, i chyba to wynika z tego że oni przez samo to że sa starsi to nierozumieja nerwic, depresji. Księża którzy nie mieli styczności z nerwicami i tego typu chorobami też tego nie rozumieją tak jak i inni.
Próbowaliście wyjaśnić kiedyś babci czy dziadkowi co macie? Ja dziadkowi próbowałam... powiedział ze teraz młodzi nie mają innych problemów i dlatego. I tak samo starsi księża mają swoje teorie a ze należą do osób duchownych łącza to od razu z wiarą.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wiara, modlitwa - pomocą w nerwicy.
- polakita
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 20 czerwca 2010, o 10:48
To jest temat dla mnie - chodzę do kościoła czy jak kto woli jestem wierząca. Zachorowałam na nerwice (lęk napadowy) w czasie gdy przez 2 czy 3 lata nie przyjmowałam sakramentów, bylam nieco na bakier z kościołem, miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Teraz wróciłam, zrobiłam nieco porządek w swoim życiu emocjonalnym i duchowym, i bardzo się z tego cieszę.Wenio pisze: A wy jak do tego podchodzicie?
Nie wiem czy wiara może uzdrowić, ale mnie podtrzymuje na duchu i daje mi nadzieję na przyszłość, naprawdę od kiedy jestem wierząca (od jakichś 10 lat a mam obecnie ponad 30)) to nie przeżywam ciężkich załamań i nie mam poczucia zupełnego braku sensu istnienia. Raczej pogodnie patrzę w przyszłość i jestem dobrej myśli.
jest ok 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 29
- Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 17:03
Ja osobiście jestem osoba wierzacą, nie miałam przerw w modlitwie czy przyjmowaniu sakramentów. Ja nie widze sprzeczności między nerwicą a wiarą w Boga. Równie dobrze mogłam zachorować na serce a nie na nerwicę.
Moim zdaniem nerwica nie świadczy o odejściu od Boga. Ale jak najbardziej może pomóc tak jak pisze Polakita w braku sensu istnienia. A to już wiele znaczy dla naszej schorowanej psychiki.
W ogóle ja nie wyobrażam sobie nie wierzyć w Boga, dla mnie na pewno istnieje ktoś taki jak stwórca tegop wszystkiego. Bo to wszystko dookoła jest wielkie.
Moim zdaniem nerwica nie świadczy o odejściu od Boga. Ale jak najbardziej może pomóc tak jak pisze Polakita w braku sensu istnienia. A to już wiele znaczy dla naszej schorowanej psychiki.
W ogóle ja nie wyobrażam sobie nie wierzyć w Boga, dla mnie na pewno istnieje ktoś taki jak stwórca tegop wszystkiego. Bo to wszystko dookoła jest wielkie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 21 listopada 2010, o 16:53
Wiara daje nam poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem czy ono jest złudne ale przyznam że lubię wierzyć jakos nie wyobrazam sobie myśleć że wiara to tylko iluzja.
Wydaje mi się to jakieś takie nieprawdziwe żeby wiara była tylko wymysłem i do niczego nie prowadziła.
Tyle że wiara zazwyczaj wiąże się z jakimis ograniczeniami chocby moralnymi i dlatego wielu woli być wolnym.
Wydaje mi się to jakieś takie nieprawdziwe żeby wiara była tylko wymysłem i do niczego nie prowadziła.
Tyle że wiara zazwyczaj wiąże się z jakimis ograniczeniami chocby moralnymi i dlatego wielu woli być wolnym.
-
- Gość
to raczej indywidualna sprawa... czym bylo by zycie bez wiary... kazdy w cos wierzy , wiekszosc z nas w wyzdrowienie , w Boga ... gdybysmy nie mieli zadnego celu , w nic nie wierzyli... zycie bylo by bez sensu... ja w najgorszych chwilach znlazlem oparcie w Bogu... w rozmowie z nim... moze to nie do konca ok... "jak to mowia jak trwoga to do Boga..." ale coz mam nadzieje ze powoli uda mi sie poukladac puzzle mojego zycia w calosc... i obrac jakis kierunek...