Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Walka z nerwicą, dd a poczucie porażki.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

4 września 2016, o 19:41

Witam, dzisiaj przychodzę z tematem porażki w nerwicy, oraz dd. Sporo oglądałem, czytałem artykuły na forum o mechanizmach nerwicy, dd ale mam kilka problemów. Po pierwsze u mnie jest prawie cały czas fatalnie i cały czas gorzej. Nieraz jak jest już tak na prawdę źle to czytam, ogladam materiały o nerwicy/dd. Wtedy niby mam na chwilę poprawę, choć nie zawsze. Po takim przeczytaniu czegoś pozytywnego dostaje takiego kopa i jest trochę lepiej. Ale już następnego dnia jest źle, i to co dawało mi tego kopa już nie działa. Teraz jest tak fatalnie że nawet czytając coś nie jestem w stanie poczuć się jakoś lepiej. Czytając/słuchając x razy nagrania/artykuły w sumie nie wiem co mam robić, co prawda wiem że akceptacja, ignorowanie itp ale nie wiem nie mam siły tego stosować, nawet jak mam wrażenie że stosuje to nic nie daje. Ale przejdę może do tematu porażki. Co muszę to robię, z gorszym skutkiem z nerwicą, dd ale robię. U mnie nerwica "zaczęła się w kościele". Zaczęło mi się robić strasznie słabo i dostawałem ataków paniki. Na początku chodziłem na sam koniec kościoła, z wodą w ręku i możliwością wyjścia z niego. Z czasem trochę się polepszyło i siedziałem w środku kościoła, zawsze z jakimś lękiem ale dawałem radę. Obecnie znowu jest tragedia, muszę siedzieć na końcu a nawet tam jest mi bardzo źle tzn, duszno, słabo, przez dd nie czuje nic, więc boje się że moge sie przewalić w każdej chwili. I mam tutaj problem. Bo za każdym razem mimo nerwicy ide i robie wszystko, chodze do kościoła ale zawsze uznaje to za porażke. Co z tego że pójde, ale jak ja się czuje ? Fatalnie... Jestem taki sfrustrowany na to wszystko, nie cieszę się w ogóle że tam poszedłem ale tylko tym że tak źle się tam czuje. I to za KAŻDYM razem. Mam ogromne poczucie porażki. Wszystko zaczęło mnie dobijać. Jestem strasznie ograniczony przez nerwice i dd. Chce mi się płakać jak myślę o tym, że dla innych wyjście gdziekolwiek i o jakiejś godzinie to nic wielkiego. A dla mnie koszmar, i analizowanie już dzień przed jak to będzie podczas tego wyjścia. Chodzi mi tutaj o wszystko. Normalny człowiek może wszystko kiedy chce i co chce, a ja kur** nie. Nie mam już na to siły i wydaje mi się że już nie dam z tym rady. Nigdy np w tym kościele nie poczuje się lepiej. Mimo że zastosowałbym akceptacje, ignorowanie to to sie nie uda. Jak zacznie się ta pier*** słabość, duszność dd mocniejsze to nie ma szans na zaakceptowanie, ignorowanie. Dla mnie to całkowicie odpada. Ogólnie zawsze dotrwam do końca tej Mszy ale to jest dramat jakim kosztem. I u mnie bynajmniej nie jest możliwe ignorowanie np. jak mam ogromną słabość, serce bije jak szalone, atak paniki praktycznie. Nie wiem czy ten przypadek jest jakiś inny niż wszystkie czy co. Akceptacje, ignorowanie można stosować jak boimy sie wyjść jakoś się starać. A w tym kościele dla mnie jest to nie możliwe bo czuje cały czas te objawy jest mi tam tragicznie. Czy tak ma być i nie traktować tego jako porażki, ale jednak wyzwanie które zawsze podejmuje ? Sam już nie wiem. Cieszyć się z tego czy płakać. Dla mnie obecnie życie jest dramatem, męczarnią pod każdym względzie. Czego i jakbym nie zrobił zawsze będzie źle. Powiecie bo nie stosujesz się do rad. Stosuje, ale jak już tak tragicznie się czuje i omdlewam w tym kościele to nie ma szans że sobie to zignoruje. Zawsze reaguje na tą złością, agresją, sfrustrowaniem. To samo jest z fobią. Mam sporo fobi, a to usta, a to poruszanie się. Wiele razy już mówiłem nawet że ok, nie przejmuje sie opinią innych, a nawet jak faktycznie źle chodzę to trudno. Ale zawsze nawet z takim nastawieniem jest tak samo. Koszmar, frustracja, złość. Nie wiem co mam robić. Uważam że całe moje życie z nerwicą, dd to jedna wielka porażka i ograniczenia same. Bo nawet jeśli coś zrobię to jakim kosztem i to za każdym razem... Nie mam na to siły już.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

7 września 2016, o 23:54

Jeżeli spinasz się na dwa dni przed wyjściem to powiedz mi jak ma być lepiej?
Niestety ale akceptacja i ignorowanie nie jest sprawą, którą można stosować w pełni kiedy nie ma przyzwolenia na to, że będzie się podczas tego cierpiało. Być może te słowa brzmią smutnie ale nie wyobrażam sobie u siebie poprawy gdybym zawczasu nie pogodził się z tym, ze po każdym wyjściu będę się źle czuł.
Kiedy to przezywasz i się frustrujesz to faktycznie będzie źle.
Jeśli mówisz, że nigdy się nie pogodzisz to sam zamykasz sobie drogę.

Do tego problem Twój jest sądzę mało rozpisany, bowiem skupiasz się na objawach. A jednocześnie wspominasz o jakiś fobiach, które mogą np. wynikać z niskiej pewności siebie. I to nad tym trzeba również popracować.
Nie wystarczy tylko robić wszystkiego na przekór lękowi. To nie jest takie proste.

Abyś znalazł rozwiązanie najpierw według mnie potrzebujesz inaczej spojrzeć na swój całościowy problem. Nie jak na tragedię i porównywanie się ze "zdrowymi", bo to Cię do niczego nie doprowadzi w ostatecznym rozrachunku.
Jeżeli też uważasz po tym co przeczytałeś na tym forum czy gdzie indziej, iż wszystko można rozwiązać poprzez ignorowanie to sugeruję iść na terapię.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ