Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Walczę a zarazem uciekam

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Natka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 30 kwietnia 2016, o 13:44

30 kwietnia 2016, o 13:59

Cześć moi drodzy! Znalazłam się tu, ponieważ cierpię na nerwicę lękową od 2 lat, z tym że od ponad 2 miesięcy nerwica się 'odnowiła'.
Dwa lata temu chodziłam na terapię (byłam 4 razy), i dostałam od psychiatry Setaloft. Po magicznej tabletce wszystkie smutki, płacze, strach o swoje życie odszedł. Pamiętam, że dużo płakałam, zachowywałam się jak histeryczka i życie było ble. Nie brałam tabletek systematycznie, po 9 miesiącach odstawiłam lek jak psychiatra kazał. Na 2 lata był spokój.
Od 2 miesięcy zaczęło się dokładnie tak samo. Atak paniki, nieprzespana noc. Powiedziałam sobie że dam radę tym razem bez leków, że przejdę to sama + terapia. Oczywiście znów zaczęło się czytanie w internetach, nakręcanie się postami innych ludzi że już cierpią na to parę ładnych lat, brali milion leków i nie przeszło, są po 3 psychoterapiach i nic...
Sama mam w domu ojca który cierpi na depresję już od ponad 1,5 roku, ciągle śpi, mało rozmawia. Teraz, gdy poradziłam sobie z lękiem o własne życie przyszedł smutek, STRACH przed myślami samobójczymi, STRACH przed samą depresją, rozkminianie czy to nie depresja, że ja przecież z tego nie wyjdę jak to depresja itp... Strach przed tym, że wezmę jakieś leki i pozbawie się życia, mimo że mam kochającego chłopaka i kochających rodziców. Wszystko mi się stało obojętne, oprócz swojego stanu. Zadaje sobie milion pytań czy kiedyś to się skończy, chciałabym żeby było dobrze, że odejdzie ode mnie mój chłopak bo często mówi że ma już tego dosyć. Ja też nie wytrzymuję, derealizacja, boląca głowa, brak koncentracji, bóle żołądka okropne... Nawet już zaczęłam się zastanawiać czy jak się śmieje to czy śmieje się bo wymuszam ten śmiech, czy jest on sam z siebie, naturalny.
Zrezygnowałam z terapii ponieważ na tydzień poczułam się dobrze, myslałam, że już poznałam ten mechanizm. Psycholog pozbawiła mnie nadziei że da się z tego wyjść, stwierdziła że nie powinnam budować takiego 'stelaża', tylko że powinnam uczyć się z tym żyć, a to samo przejdzie. Nie powinnam nastawiać się na wygraną już do końca życia z tym, tylko że nawet jak będzie nawrót to będę musiała sobie z tym poradzić. Dobiło mnie to trochę, popłakałam się. Ogólnie cały czas chce mi się płakać, nie mogę spać już do 9 czy 10 bo lęk i myśli mi nie dają. Wstaje rano z tymi paskudnymi myślami, napięciem i uczuciem beznadziei. Nawet jakbym chciałac cały dzień przespać, to nie mogę. I tak się snuje po domu. Nawet jak chłopak przyjeżdża, to jestem myślami gdzieś daleko. Boje się, że te myśli będa wiecznie, że już nie będe mogła żyć problemami tylko cały czas sobą, tym co się dzieje. Już nie potrafię o tym nie rozmawiać, przynajmniej mam takie wrażenie.
Pomóżcie, wracać do leków czy nie? Już jestem tak wykończona tym wszystkim, że ciężko mi się zmusić do wyjścia z psem. A, no i dodam że dokładnie następuje to w tym samym miesiącu co dwa lata temu. Dokładnie ten sam okres czasowy.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

30 kwietnia 2016, o 14:39

Ja na Twoim miejscu nie wrocilabym do lekow. Widzisz sama piszesz,ze kiedys je przyjmowalas i miałaś spokój na 2lata po czym wszystko wróciło. Niestety,ale leki nie rozwiazuja tu problemu tylko niwelują objawy. Masz tu na forum mnóstwo materiałów jak wyjść z zaburzenia,możesz tez pisac tu sa wspaniali ludzie,którzy zawsze doradza,wesprą itp. Powodzenia :)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

30 kwietnia 2016, o 15:04

Natuth Witaj na forum , znajdziesz tu wiele wsparcia , jak będziesz miała 10 postów możesz przyjść porozmawiać na czata - tam również się wspieramy , i dużo żartujemy , a to pierwsze nagranie dla Ciebie które proponuję odsłuchać etap-1-istota-leku-t4245.html .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Natka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 30 kwietnia 2016, o 13:44

1 maja 2016, o 10:23

Cześć! Dzisiaj miałam koszmarną noc, byłam w półśnie, jakieś słowa, zdania się przekręcały przez głowę. Aż w końcu zasnęłam. Z rana jak zawsze wstawanie z napięciem bądź lękiem, ściśnięty brzuch.
Na szczęście mam za sobą już wymyślanie wszelkich chorób, aż po SM do schizofrenii. Teraz zatrzymałam się na lęku przed depresją, i za nic nie mogę sobie z nim poradzić bo tak jak pisałam, mam ojca który na to choruje już od ponad półtora roku i nie jest już tym samym człowiekiem co kiedyś.
Od małego zawsze byłam histeryczką, jak cokolwiek mi się działo to było pytanie 'mamusiu czy mi to przejdzie? mamusiu czy ja nie umre?', jak to małe dzieci panikowalam strasznie. Takie uspokajanie dalo mi ulge az do 18 roku zycia. Potem zaczely sie schody, pierwszy atak, pierwsze leki i terapia. Próbowałam walczyc sama, ale wszyscy wokol mieli tego dosyc, ja tez sama czulam po sobie ze nie dam rady inaczej. Teraz jest na szczescie inaczej, moj mezczyzna bardzo odwodzi mnie od pomyslu z powrotem do lekow, mowi ze wierzy w to ze dam rade sama z tym wygrac. Fajnie jest czytac na tym forum, ze ktos sie wyleczyl SAM, bez proszkow bo na nerwica.com to wiecznie ludzie nakreceni jacys :DD :DD
Moja psycholog powiedziala mi, ze 'olewanie' tych mysli dreczacych to zly pomysl i powinnam je wylapywac, przygladac sie im, stwierdzac ze to tylko mysl i je wypuszczac. Ze to 'olewanie' to inaczej uciekanie i nie stawianie czoła problemom. Dzis od godziny 7 czytalam posty Vica, bardzo podniosly na duchu i powiem, ze troche sie uspokoilam :DD
Teraz, gdy juz nie wkrecam sobie roznych chorob, jestem na etapie wkrecania depresji, ze sobie z tym nie poradze, ze to juz zostanie na zawsze, ze nigdy sie z tego nie wylecze, ze nie da sie z tego wyjsc, ze zostane sama bo chlopak mnie zostawi, mam w koncu 20 lat i on podejrzeam ze nie marzyl o takiej dziewczynie, tylko wolalby sie bawic i nie myśleć o zrzędzeniu. Moja psycholog stwierdzila, ze dobrze by na mnie podzialalo jakbym zmienila otoczenie, bo ojciec w depresji bardzo zle na mnie dziala.
Ps. Nerwica dala o sobie znac w koszmarnym momencie, za 3 dni maturki... Oh Jezu :dres:
Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

1 maja 2016, o 11:53

Natuth 3mam kciuki ,abys pomyslnie zdala mature :) a teraz postaraj sie zrelaksowac ,zeby miec trzezwy umysl :)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
ODPOWIEDZ