Cześć Janek,
masz dość zindywidualizowany i w sumie wąski problem, dotyczy on rozumiem, tylko tego śmierdzenia? Zastanawiałam się nad tym i myślę, że chyba jakaś psychoterapia byłaby najlepsza, ja mam na przykład agorafobię i boję sie wyjśc z domu w obawie przed atakiem, jednak staram się przełamywać i olewać sprawę choc jest naprawde cholernie ciężko. a powiedz mi od kiedy zauważyłeś taka dolegliwość? masz hipotezę na temat przyczyny czy to wyszło tak znikąd?
Domyślam się, że w takiej sytuacji Twoja higiena jest nienaganna i w rzeczywistości naprawdę daleko Ci do wydzielania jakiegokolwiek smrodu
a zauważyłes w jakich sytuacjach się to nasila?przy konkretnych osobach, a może tylko obcych? czy będąc sam na sam ze sobą też martwisz się tym smrodem czy wtedy problem nie występuje? i czy próbowałeś może przekornie ugryżć problem od drugiej strony: ok śmierdzę jak u małp w zoo? i co z tego? i to jest moja prywatna sprawa. Inni też śmierdzą, bo każdy wydziela swój zapach, niech sobie inni wąchają moje smrody tak jak ja wącham ich.
Pamiętam, że mój mąż kiedyś w robocie (pracuje z ludźmi) dostał czapy bo bardzo śmierdział jego kolega i on się bał, że ludzie myślą, że to on (mój mąż) pamiętam, że jego zabiegi higieniczne były prawdziwą przesadą. Nosił ze soba dezodorant, ręcznik, na przerwach chodził się myć... w końcu okazało się, że śmierdzący problem wyczuwalny jest przez wszystkich i wszyscy wiedzą, że to ten kolega. W końcu powiedziano temu gościowi, że śmierdzi bo było to naprawdę nie do wytrzymania. Może pomoże Ci myśl, że gdybyś śmierdział naprawdę ludzie by to Ci w końcu powiedzieli. U ciebie tez to śmierrdzenie poszło jakby o krok dalej, bo jest jak ewcia zauważyła dość urojeniowe. Ja oczywiście nie jestem lekarzem, ale tegretol to stabilizator a ty chyba bys potrzebował coś do tego jak ten rispolept tylko coś co nie będzie miało az takich skutków ubocznych, może jakiś inny neuroleptyk? Nie wiem też czy nie miałeś skutków ubocznych na życzenie- czasami tak jest, choc nie twierdzę, że w Tw przypadku tak było. no i nie wiem też jak z neuroleptykami, ale przy lekach z mojej grupy na działanie leku czeka się 4-12 tygodni (jest to czas prawdziwej męki) tydzień to w sumie trochę krótko.... a jak po tym samym tegretolu? Jest choć minimalna poprawa?
Być może w Tw przypadku wystarczyła by tak naprawdę sama psychoterapia... Akurat nie jestem z Krakowa i Twoja dolegliwość jest mi dość daleka. Pisz Janek co u Ciebie, jak postępy, nastroje

3mam kciuki i życzę przyjemnych i spokojnych myśli nt. własnego powonienia
