Witam serdecznie zaburzonych i odburzonych.
Zwracam się do Was z prośbą o wskazówki porady i pokazanie metod jakiś dla mnie personalnych co mam robić żeby się pozbyć świństwa jakie nabawiłem się przez okres 5 miesięcy i ze mną ono żyje. Nerwica natręctw. Na Wasze forum trafiłem w sumie już3 miesiące temu. Opisze w skrócie swoje spostrzeżenia przeżycia i to co się dzieje u mnie teraz a co się działo wcześniej. Otóż zaczęło się to w maju 27 maja dokładnie. W skrócie lecz opowiem moja znajomość z dziewczyną. Poznaliśmy się w październiku4 października. W sumie jest to już ponad rok. Chodzimy ze sobą od grudnia. Bardzo chciałemz Tą dziewczyną być i wiedziałem że to ta. Jest piękna mądra i dobra dziewczyna. Bardzo poważnie podeszliśmy do swojej przyszłości. Chęć posiadania dzieci rodziny. Czułem się naprawdę jak mąż i że wreszczcie się mi uda znaleźć kogoś kto mnie pokocha kogoś kogo ja pokocham i będziemy szczęśliwym małżeństwem z fajnymi dzieciakami. Miłość rozkwitała rodzinie oznajmiłem że to ta ostateczna ta jedyna dziewczyna tak wtedy myślałem i czułem do maja 27. Wtedy pamiętam jak nic pojechałem do fryzjerki zresztą bardzo ładnej i po prostu nie wiem czemu zaczęły mi przychodzić myśli takie sexiarskie jak to facetowi. Byłem cały pobudzony ale przyszedłem do domu i co postanowiłem to sobie ulżyć ale wyiobrażając sobie sex z moją dziewczyną. Gdy to skończyłem zapytałem się siebie czy Ty ją kochasz czy traktujesz poważnie jak swoją żonę bo tak się nie traktuje. I wtedy panika strach czy ja ją kocham po prostu widziałem że coś się złego ze mną dzieje. Wpadłem w panikę i strach i przeżywałem to przez tydzień non stop myśli kpocham nie kocham. Jak ja mogę nie kochać jak to jest przecież moja dziewczyna przyszła żona. Nie wiedziałem co mi jest non stop te cholerne myśli porady przyjaciółki siostry rodziców z któ®ymi i tak mam wieczny problem ale głównie z mamą. Nie mowie ze są źli bo są dobrzy ale ogólnie nie żyje z nimi dobrze bo się wiecznie kłócimy. Szukałem wszędzie kryzys, schizofremia,urojenia wszystko. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Chodziłem z tym przez miesiąc miałem lepsze i gorsze dni. Po miesiącu poszedłem do psychologa bo sobie nie dawałem rady już sam ze sobą byłem rozregulowany płacz i wszystko. To mi poradził ksiądz który stwierdził że mam jakieś natręctwa. Oczywiśćie nie wziąłem tego poważnie. Myślałem żę to kara Boga za pornografie i uzależnienie od masturbacji w którym siedze już 15 lat choć teraz jak mam problem z dziewczyną pornografię odstawiłem a potrzeby onanizacji ograniczyłem choć nie mówię że tego nie robię. Wcześniej bałem się iść do psychologa bo moja dziewczyna mi kiedyś powiedziała że nie wyobraża sobie by jej chłopak chodził do psychiatry ze cos jest z nim nie tak. Cały czas się biłem myślami kocham nie kocham ale cos mnie trzymało. Każda myśl o zerwaniu wywoływała lęk panike i wgl. Psycholog mi powiedział i uspokoj się decyzje odnośnie związku zostaw na później na razie to się uspokoj. Wysłuchał wziął stówke a ja średnio byłem zadowolony. Co było dalej dalej było gorzej. W telewizji była wiadomość jakiegoś zabójstwa i wtedy myśł a może Ty jesteś psychiczny. Strach i lęk przed Tym że mogę być psychopatą od razu przyniósł myśl że zabije kogoś ze nie mogę z nikim być bo kogoś skrzywdzę. Czułem mrowienie po karku skroboczące sciany stwiedziłęm gdzieś tu skrada się szatan i jestem opętany. Nie wytrzymałem już wtedy było to straszne i wiedziałem ze cos się dzieje we mnie naprawdę zle. I trafiłem wtedy na wasze nagranie o myślach lękowych. Posłuchałem i po tygodniu puściło wszystko. Poradziłem sobie z tym. Poradziłem sobie też z pornografią choć wiem że jeszcze z onanizacją nie do końca no ale trudno. Jest to cześć mojego życia czasami to robie możliwe że jak każdy facet ale nie robie tego non stop. Co dalej? Wesela. Mieliosmy 3 i na każdym rpawie czułem się jak ktoś kto nie jest godzien. Wiele miałem sytuacji kocham nie kocham czasami miałęm prześwity co mnie wzmacniało czasami nie. Waznym dla mnie dniem były wakacje. Wakacje które byliśmy razem przez 2 tygodnie. Pierwsze dni to panika myśli i zagubienie. Natomiast później było lepiej były myśli lecz jakoś je puszczałem z boku. Szkoda ze nie trwały dłużej i Was nie poznałem wcześniej bo może szybciej bym sobie z tym poradził. Na wakacjach czułem ze się kochamy i jakoś damy rade i będzie dobrze. Jeszcze wtedy byłem w miare silny. Gdy wracaliśmy to niestety ale musieliśmy się rozstać a wtedy był totalny choas kryzys płacz ja jej nie kocham i nie zrozumienie. Ze to jest wszystko na siłe. Histeria i takie tam. Ogolnie wrześien był w sumie najgorszy bo w tym miesiącu to już tematy a może nie to a może tak a czemu tak jest. Myśli o rozwodzie o tym ze będę z nia zył bez miłości. Jest mi z nią dobrze i wgl ale jak jestem wyluzowany. Ale jak jestem spokojny to czy tego uczucia nie ma już i czy to koleżeństwo. Ogólnie drodzy Państwo ostatnie 4 dni jest pełen histerii płaczu. Nawet nie wiem kiedy zaczynam. Może to zostało spowodowane tym że się jej oświadczyłem i jesteśmy zaręczeni choć może w złym momencie to zrobiłem ale z jednej strony wiem że ją gdzieś kocham i czytając artykuł ZORDONA może jest gdzieś to ukryte to uczucie. Ogólnie drodzy państwo za każdym razem jak coś przeczytałem u Was nastąpiła we mnie wiara i potrafiłem wyjść z tego i było wszystko okej. Jednak po zaręczynach nie czuje się jakoś narzeczonym do mnie i do niej to nie dociera. Nie powiedzieliśmy wszystkim i w sumie może dobrze bo zauwazylismy ze trochę na to gotowi nie ejstesmy choć ja bardzo chciałem się już dawno dawno zaręczyć. Zrobiłem to i w sumie teraz nie mam lęku. Gorzej jak wyjdzie to na to ze się rozstaniemy. Wczoraj dałem jej artykuł Zordona bo wcześniej wiedziała tylko z moich opowiastek co mnie dreczy. Wczoraj dałem jej wszystko bo jakoś musimy się zbudować na zaufaniu i musi wiedzieć co się u mnie dzieje. Byłem wczoraj tak zrozpaczony że stwierdziliśmy po rozmowie w sumie ja że zaczniemy od nowa moje uczucie i jakos uruchomimy ten motor. To tak w skrócie. Były różne fajne sytuacje w których czułem miłość i nie mowie ze nei były. Jednak teraz od 2 tygodni nie czuje nic totalnie nic. Pocałunki są mechaniczne ale nie to ze nei chce. Tylko we mnie została tak jakby automatyka. I sam już nie wiem czy to się wypaliło. Teraz jestem w takim punkcie ze po prostu chyba albo uwierzyłem tym myślą nerwicowym bo nie wierze już w nic nawet w te nagrania które kiedyś dawały mi nadzieje i potrafiły wybić .
Szczególnie artykuł Zordona i pogadanka o anhedoni. Było to takie silne i radosne ze znalazłem klucz i jestem wolny. Jednak to było już dawno a ja dalej w tym tkwie. Nie mam siły jestem bez sił bez wiary nadzieji i miłości. Nie wiem jak już nazywać i co tyo znaczy kochać choć się tyle o tym naczytałem ze mógłbym książki pisać. Nie wiem czy dalej z nią być czy marnuje jej czas choć gdzieś jeszcze po prostu jest delikatny zar pod popiołem że nie zrywaj może jeszcze się coś uda. Ale wiary i siły nie mam nie wiem co mnie może już zmotywować. To opis mojej sytuacji odnośnie dziewczyny która chciałem napisać kochałem ale dalej pisze kocham. Nie wiem która myśl jest prawidzwa która fałszywa. Nie wiem jak dalej żyć i co robić. Wspieram się sam na lekarza mnie nie stać a psycholog z funduszu dopiero od lutego bo się zaisałemw sierpniu. Wczoraj rozmawiałem z moja dziewczyna zaczniemy wszystko od nowa i ulga. Ulga i wszystko okej będzie damy rade delikatna wiara była. Dzis jak się obudziłem to nie obudziłem się z lekiem w maire spokoj był lecz wiedziałem ze cos jest nie tak. Delikatna przezywka się zaczęła. Boje się ze jak się skończy przezywka skończy się moja przygoda z dziewczyna może cos takiego jest. Jednak ostatnio nic nie czuje mam wrazenie ze nic nie ma ze nei dam rady.
Odnośnie zaburzenia czy kiedyś to miałem?
Otóż miałem. Tylko nei byłem tego świadom. Miałem sytuacje z dziewczyna z która raz w życiu poszedłem do łóżka a po miesiącu to chciałem zerwac ale ta mi powiedziała żę jest w ciąży. No i tu jest strach. Tu była trauma myślenie non stop ciąża. Nawet 4 razy łążenie do ginekologa nie pomogło musiałem za 5 razem isć po 6 miesiącach. Nie wytrzymywałem i powiedziałem po 6 miesiacach siostrze i rodzicom wuytłumaczyli mi to wszystko i stwierdzili że świruje. Po 6 miesiącach traumy uspokoiłem się choć kiedyś ja widziałem i powrócił ten strach ale to wynikało chyba ze stanu emocjonalnego. Miałem kiedyś i ogromnie to przezyłem i uświadomiłem sobie kiedyś w mojej sytuacji teraz że ten strach i to wszystko było to samo. Tylko porostu dalej może w nim siedze bo to jest bardziej realne że mogę nie kochać i w związku się dzieje coś złego. Nie wiem może nasza miłość jest słaba choć moja dziewczyna mnie bardzo kocha a ja chyba już sobie tak wbiłem do głowy aspekt nei kocham nie czuje ze faktycznie tak jest? Nie wiem. Po prostu opstatnio nic nie wiem i jestem.
Startujemy od nowa z moimi uczuciami może to coś da może zacznę znowu wierzyć. Niestety co mi przeszkadza to np. obraz jej. Twarz jej mam w 1 sekundzie że jest łądna ale nie wiem czy ja sobie to wmawiam czy tak jest a za chwile potrafie mieć taki negatywny obraz. Co innego jak jest obok mnnie. Nie zawsze ale jest lepiej. Żyje w przeświadczeniu ze nie ma tej miłości i chciałbym si eozenic bo rodzine chce założyć. Może i z tą osobą się uda ale naprawdę wolałbym wiedzieć ze ja kocham i tyle.Rozwodów nie chce.
Spróbujemy we dwóch tym razem od nowa zacząć. Nie wiem czy uwierzyłem że to nerwica czy nie jednak nie mam już sił opadłem takie mam wrażenie i jest to nsmutne. Radość z tą osobą była miłość była wielka naprawdę czułem ze to ta kobnieta mojego życia. A teraz dalej nie wiem co robić. Nawet nie czuje że jestem narzeczonym ale to nie tylko ja bo daliśmy sobie czas żeby si edo tego przyzwyczaić. Nie wiem co będzie. Kiedyś jeszcze mnie trzymało toże rodzinę z nią będę miał i założe i jhakoś będzie. Teraz nie ma już nic.
Nie to żebym kogoś tu obrażał nie obrażał ale chciałbym żeby odpowiadali ludzie co się naprawdę na tym znają. Ciasteczko dziękuję za odpowiedź. Bardzo proszę o pomoc wsparcie a może pobudzenie mnie do życia. Taki jak byłem kiedyś. Bo na razie w niczym nei widze sensu. Wyprułem się z miłości i emocji. Niestety. Nie chce łączyć Basi z tą traumą choć ją łącze. Może coś drgnie. Aha Jak mam otępienie to i modlitwa sprawia mi trudność to znaczy zę nie umiem się modlić z serca. A Chciałbymżeby mi Bóg pomogł. Może i mi pomógł wiele razy. Może limit się wyczerpał. Co dalej? z
-- 8 października 2015, o 13:22 --
I jescze dodam to ze byłem u Psychologa drugiego w sierpniu i stwierdzi l ze mam nerwice i konflikt emocjlonalny. Pomóżcie mi rozwiązać problem. Bo jestem narpawde w jakieś derealizacji albo coś bo nawet nie wiem co sie dzieje. Pozdrawiam serdecznie i za literówki też przepraszam.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
OSTATECZNA ROZGRYWKA KOCHAM NIE KOCHAM!!!
- Jerry
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 835
- Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12
Słuchaj, masz faktycznie jakieś konflikty wewnętrzne, roztrząsłeś się strasznie i dałeś uwieść lękowi. Tylko spokojnie - nasza psychika i emocje to dosyć elastyczna materia i dają się kształtować.
Co mnie zadziwia to to, że strasznie się spinasz tymi kobietami i uczuciami
Np. podobała Ci się fryzjerka, zacząłeś fantazjować, zrobiłeś sobie dobrze, a potem zacząłeś wątpić w swoją miłość do kobiety, z którą byłeś... Czemu? Jesteś tylko człowiekiem, do tego facetem. Jako organizmy żywe jesteśmy zaprogramowani do rozmnażania i przekazywania tego życia dalej, jako jeden z nielicznych gatunków na tej planecie mamy do tego przywilej czerpania przyjemności z seksu. Nic dziwnego, że dużo o tym myślimy, fantazjujemy. To, że myślisz o poznanej fryzjerce, policjantce czy koleżance z drugiej klatki, że rozbierasz ją w myślach i kopulujesz na wszelkie znane ludziom sposoby nie jest złe. Złe byłoby gdybyś poszedł do tej kobiety i ją zgwałcił w imię spełnienia swoich fantazji. Tymczasem pomyślałeś sobie o niej coś przyjemnego, zrobiłeś sobie dobrze i tyle. To samo z pornografią. Wiem, że to może być problematyczne, że są ludzie, którzy cały dzień oglądają porno, jadą na dwa monitory i 10 okienek z filmami, dochodzą po 8 razy i nie mają czasu ani siły na nic innego. Jeżeli jednak, mimo oglądania tej STRASZNEJ pornografii, byłeś w stanie normalnie funkcjonować, kochać, współżyć, pracować i jeść to wiesz - BEZ PANIKI
Wszystko jest dla ludzi.
Musisz wrzucić na luz. Ponieważ jesteś roztrzęsiony to dajesz wiarę każdej myśli, która przychodzi Ci do głowy. To standard. Anhedonia też jest dosyć powszechna. Ja ją akurat miałem w przerwie między atakami nerwicy, po odstawieniu środków antydepresyjnych. Nie byłem tak roztrzęsiony, po prostu nie czułem miłości i zastanawiałem się po co jestem ze swoją kobietą. Natomiast potem, jak nerwica uderzyła - miałem tysiąc innych rozterek, wątpliwości, żali, łez, lęków, itd. Wydaje mi się, że Ty masz coś podobnego, tylko zafiksowałeś się na miłości do swojej panny. Każdy fiksuje na inny temat - dzieci, seksu, religii, pracy, itd.
Wiem, że Ci trudno, ale dawaj jak najmniej wiary swoim wątpliwościom. Widać, że zależy Ci na tej dziewczynie, ale myśląc tyle o tym i rozkminiając każdy drobiazg Waszej relacji, osłabiasz się, karmisz swoje chochliki myślowe. Zacznij zrzucać te pytania na karb nerwicy. Na wątpliwości odpowiadaj prostą odpowiedzią, np. no to co? Nie musisz się przecież żenić już, teraz. Daj sobie czas na uporanie się z nerwicą i nie myśl tyle.
Co mnie zadziwia to to, że strasznie się spinasz tymi kobietami i uczuciami


Musisz wrzucić na luz. Ponieważ jesteś roztrzęsiony to dajesz wiarę każdej myśli, która przychodzi Ci do głowy. To standard. Anhedonia też jest dosyć powszechna. Ja ją akurat miałem w przerwie między atakami nerwicy, po odstawieniu środków antydepresyjnych. Nie byłem tak roztrzęsiony, po prostu nie czułem miłości i zastanawiałem się po co jestem ze swoją kobietą. Natomiast potem, jak nerwica uderzyła - miałem tysiąc innych rozterek, wątpliwości, żali, łez, lęków, itd. Wydaje mi się, że Ty masz coś podobnego, tylko zafiksowałeś się na miłości do swojej panny. Każdy fiksuje na inny temat - dzieci, seksu, religii, pracy, itd.
Wiem, że Ci trudno, ale dawaj jak najmniej wiary swoim wątpliwościom. Widać, że zależy Ci na tej dziewczynie, ale myśląc tyle o tym i rozkminiając każdy drobiazg Waszej relacji, osłabiasz się, karmisz swoje chochliki myślowe. Zacznij zrzucać te pytania na karb nerwicy. Na wątpliwości odpowiadaj prostą odpowiedzią, np. no to co? Nie musisz się przecież żenić już, teraz. Daj sobie czas na uporanie się z nerwicą i nie myśl tyle.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
-
- Świeżak na forum
- Posty: 2
- Rejestracja: 12 sierpnia 2015, o 07:28
Odpisze z telefonu. Co do pornografii. Strasznie duszę rani i sprawia że człowiek jest bardziej przedmiotowy i przedmiotowo traktuje. Zaprzestałem z tym i jest okej. Jestem z tego dumny. Co do dziewczyny spinam się i jest to dla mnie ważne bo chciałem znaleźć dziewczynę dobra piękna która mi się będzie podobać i z którą się zesrarzeje. Nie chce żadnych rozwodów. To nie wchodzi w grę. Do zeniaczki tak zgadzam się. Musze się ogarnąć. Zawsze miałem problem z kobietami bo je ja zostawiałem.
Teraz miałem taką sytuację ze się trochę uspokoiłem. Pojechałem do swojej na chwile i pozytywnie nastawiony popatrzyłem na nią i myśl średnia trochę mnie odrzuciło nie wiem czemu. Czy mi libido spadło czy Poprostu mam uczucie juz słabe. Emocje są elastyczne ale czy da się zakochać znowu? Troche jest tak ze Basia zawsze bedzue mi sie kojarzyc z tym emocjonalnym zawirowaniem. Nie wiem czy wroca emocje ale jakos to musi byc. Wiem jaka jest w końcu na wakacjach przez tydzien umielismy razem zyc. Ale czy ja potrafie kochac jeszcze taj jak wczesniej.Pozatym musiała dziś jechać do pracy no i troszkę się wkurzyłem bo ktoś ja poprosił nagle no i pojechała. Ja się wkurzył em ale później było to ze przecież ona ma dobre serce a ja jestem egoista. Wszystkie myśli odeszły a ja ze no w małżeństwie się musimy dogadać. A ja nie vhce jej puścić bo wiem ze to dobra dziewczyna. Chce tylko na nią patrzeć tak jak wcześniej żebym poczuł znowu to uczucie ze to ta i ze sobie poradzimy razem. Odnoszę wrażenie ze bym był bardziej stanowczy gdybym był w małżeństwie i gdy jesteśmy razem ze przebywamy. Tylko nie chce na nią źle patrzeć. Jak po takich zawirowania odnowic uczucia? Wiem że miłość to nie tylko uczucia ale i to ze jest decyzja. Chce żeby mi zależało bardziej choć czuje się wypalony. Dziękuję za odp proszę o więcej. Za błędy przepraszam ale pisze z tel.
-- 8 października 2015, o 20:31 --
Aha i co do fantazjowania. Ma mnie pociąga jedna moja dziewczyna a nie reszta. Na resztę uwagi zwracać nie chce. Jestem pobożny starań się choć grzeszy onanizaja wiem. Poprostu tak jest.
Teraz miałem taką sytuację ze się trochę uspokoiłem. Pojechałem do swojej na chwile i pozytywnie nastawiony popatrzyłem na nią i myśl średnia trochę mnie odrzuciło nie wiem czemu. Czy mi libido spadło czy Poprostu mam uczucie juz słabe. Emocje są elastyczne ale czy da się zakochać znowu? Troche jest tak ze Basia zawsze bedzue mi sie kojarzyc z tym emocjonalnym zawirowaniem. Nie wiem czy wroca emocje ale jakos to musi byc. Wiem jaka jest w końcu na wakacjach przez tydzien umielismy razem zyc. Ale czy ja potrafie kochac jeszcze taj jak wczesniej.Pozatym musiała dziś jechać do pracy no i troszkę się wkurzyłem bo ktoś ja poprosił nagle no i pojechała. Ja się wkurzył em ale później było to ze przecież ona ma dobre serce a ja jestem egoista. Wszystkie myśli odeszły a ja ze no w małżeństwie się musimy dogadać. A ja nie vhce jej puścić bo wiem ze to dobra dziewczyna. Chce tylko na nią patrzeć tak jak wcześniej żebym poczuł znowu to uczucie ze to ta i ze sobie poradzimy razem. Odnoszę wrażenie ze bym był bardziej stanowczy gdybym był w małżeństwie i gdy jesteśmy razem ze przebywamy. Tylko nie chce na nią źle patrzeć. Jak po takich zawirowania odnowic uczucia? Wiem że miłość to nie tylko uczucia ale i to ze jest decyzja. Chce żeby mi zależało bardziej choć czuje się wypalony. Dziękuję za odp proszę o więcej. Za błędy przepraszam ale pisze z tel.
-- 8 października 2015, o 20:31 --
Aha i co do fantazjowania. Ma mnie pociąga jedna moja dziewczyna a nie reszta. Na resztę uwagi zwracać nie chce. Jestem pobożny starań się choć grzeszy onanizaja wiem. Poprostu tak jest.
-
- Zbanowany
- Posty: 242
- Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17
O rany stary ty masz troche sporo poczucia winy w sobie i to chyba za duzo.
Moim zdaniem czlowiek nie moze strarac sie aby pociagala go tylko jedna jak mu sie fizycznie podobaja inne. Ty mozesz byc jej wierny jak bedzie trzeba, jak bedzie jakas okazja to bedzie w porzadku.
Ale podniecenia to ty nie hamuj bo ci leb rozpierdzieli i to nie ten na dole.
Co do zwiazku to stary taka presja ze to glowa mala, jak to czytam to taki wachlarz emocji od tego wali ze to jakies nieporozumienie. stary ty wez troche z przymruzeniem oka zycie i zwiazek takze, trzeba sie starac, budowac ale to co ty odstawiasz to jest na moje oko chec aby wszystko bylio tak idealnie jak jest to przedstawione w serialu. ze chcesz to czuc, sruc, czasem jest tak ze nie czuje sie po czasie tego az tak ale sie wie ze chce sie z kims byc.
Narabane masz jakies dziwne przekonania o zyciu po prostu.
Moim zdaniem czlowiek nie moze strarac sie aby pociagala go tylko jedna jak mu sie fizycznie podobaja inne. Ty mozesz byc jej wierny jak bedzie trzeba, jak bedzie jakas okazja to bedzie w porzadku.
Ale podniecenia to ty nie hamuj bo ci leb rozpierdzieli i to nie ten na dole.
Co do zwiazku to stary taka presja ze to glowa mala, jak to czytam to taki wachlarz emocji od tego wali ze to jakies nieporozumienie. stary ty wez troche z przymruzeniem oka zycie i zwiazek takze, trzeba sie starac, budowac ale to co ty odstawiasz to jest na moje oko chec aby wszystko bylio tak idealnie jak jest to przedstawione w serialu. ze chcesz to czuc, sruc, czasem jest tak ze nie czuje sie po czasie tego az tak ale sie wie ze chce sie z kims byc.
Narabane masz jakies dziwne przekonania o zyciu po prostu.
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Zgodzę się z tym co mówią moi przedmówcy. Uważam też, że niekoniecznie musisz się teraz żenić, jak na moje oko to nie jest najlepszy moment, w takich wątpliwościach. Ślub nie rozwiąże problemu i nie trzeba popadać ze skrajności w skrajność, że albo wszystko(żeniaczka) albo nic (rozstanie). Przypomina to szarpanie się ryby w sieci. Spokojnie, czy nie możesz po prostu z nią być? Nie musisz się uznawać po roku bycia z kimś niemal już za męża, wcale nie wyklucza to poważnego podejścia do związku.
Skoro czytałeś artykuł Zordona o miłości, to wiesz już co się dzieje czasem z uczuciami w nerwicy i nie wiem czemu sie obwiniasz, mając już tę świadomość. Udany związek to moim zdaniem przechodzenie przez różne sprawy- nie idealistycznie jak w jakimś filmie z jakąś egzaltacją na śmierć i życie, ale jeśli pojawia się nerwica, czy jakiś kryzys, czy nawet kłótnia, to nie przekreśla to relacji, jeśli ludzie ogólnie lubią wspólne towarzystwo, dobrali się na jakiejś normalnej zasadzie, są poważni co do tego, że chcą ze sobą być i nie mają konieczności rozstawania się, gdy tylko coś przez jakiś czas nie gra. Nie ma powodu, żeby wpadać w panikę, jeśli rzeczy nie układają się bajkowo. Trzeba czasami pewne rzeczy przeczekać i dać sobie szansę- to właśnie nazwałabym dojrzałością.
Doradzałabym Ci żebyś przede wszystkim zajął się wychodzeniem z zaburzenia, rozumiejąc, że problem w relacji wynika właśnie z niego. I na razie sobie darował śluby, bo to nie ucieknie, na prawdę. I tak jak juz Ci doradzano, porzuć idealizm, nie ma związku, który będzie czystą kartą, gdzie dwa anioły będą się wzajemnie czcić i sobie ćwierkać. Czasem będzie po prostu kijowo, z jakiejś przyczyny, a potem znów wyjdzie się na prostą. I nawet przy braku zaburzenia nie jest tak, że ludzie do siebie cały czas pałają elektryzującą miłością. Czasami to uczucie robi się jakby bardziej swojskie, jest miłą obecnością drugiego człowieka w życiu, a nie wiecznym mocnym waleniem serca. A potem może nastąpić znów okres większej ekscytacji sobą wzajemnie, itd. Uważam, że jest to naturalne, szczególnie w wieloletnich związkach.
Także aktywnie zabierz się za nerwicę, zluzuj trochę mając na uwadze to co Ci napisaliśmy i nie spinaj się tak, bo ukręcasz bicz na samego siebie. Nikt nie robi Ci takiej presji jak Ty sobie sam. Napisałeś, że masz konflikt wewnętrzny- nie jesteś w stanie zmusić się do czucia czegoś i nie możesz się karać za swoje uczucia, lub ich lekkie ostudzenie. Poczytaj sobie forum na co dzień, posłuchaj nagrań, gadaj z ludźmi i wyciągaj wnioski. Mniejsza presja na pewno pomoże też w rozmowach z Twoją dziewczyna, nie będzie takiego napięcia między Wami.
Skoro czytałeś artykuł Zordona o miłości, to wiesz już co się dzieje czasem z uczuciami w nerwicy i nie wiem czemu sie obwiniasz, mając już tę świadomość. Udany związek to moim zdaniem przechodzenie przez różne sprawy- nie idealistycznie jak w jakimś filmie z jakąś egzaltacją na śmierć i życie, ale jeśli pojawia się nerwica, czy jakiś kryzys, czy nawet kłótnia, to nie przekreśla to relacji, jeśli ludzie ogólnie lubią wspólne towarzystwo, dobrali się na jakiejś normalnej zasadzie, są poważni co do tego, że chcą ze sobą być i nie mają konieczności rozstawania się, gdy tylko coś przez jakiś czas nie gra. Nie ma powodu, żeby wpadać w panikę, jeśli rzeczy nie układają się bajkowo. Trzeba czasami pewne rzeczy przeczekać i dać sobie szansę- to właśnie nazwałabym dojrzałością.
Doradzałabym Ci żebyś przede wszystkim zajął się wychodzeniem z zaburzenia, rozumiejąc, że problem w relacji wynika właśnie z niego. I na razie sobie darował śluby, bo to nie ucieknie, na prawdę. I tak jak juz Ci doradzano, porzuć idealizm, nie ma związku, który będzie czystą kartą, gdzie dwa anioły będą się wzajemnie czcić i sobie ćwierkać. Czasem będzie po prostu kijowo, z jakiejś przyczyny, a potem znów wyjdzie się na prostą. I nawet przy braku zaburzenia nie jest tak, że ludzie do siebie cały czas pałają elektryzującą miłością. Czasami to uczucie robi się jakby bardziej swojskie, jest miłą obecnością drugiego człowieka w życiu, a nie wiecznym mocnym waleniem serca. A potem może nastąpić znów okres większej ekscytacji sobą wzajemnie, itd. Uważam, że jest to naturalne, szczególnie w wieloletnich związkach.
Także aktywnie zabierz się za nerwicę, zluzuj trochę mając na uwadze to co Ci napisaliśmy i nie spinaj się tak, bo ukręcasz bicz na samego siebie. Nikt nie robi Ci takiej presji jak Ty sobie sam. Napisałeś, że masz konflikt wewnętrzny- nie jesteś w stanie zmusić się do czucia czegoś i nie możesz się karać za swoje uczucia, lub ich lekkie ostudzenie. Poczytaj sobie forum na co dzień, posłuchaj nagrań, gadaj z ludźmi i wyciągaj wnioski. Mniejsza presja na pewno pomoże też w rozmowach z Twoją dziewczyna, nie będzie takiego napięcia między Wami.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- Wilku
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 130
- Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06
Po pierwsze Vesper nie jesteś sam, jest tutaj wiele osób, a nawet coraz to więcej, które przechodzą dokładnie to co Ty. Jedni są bardzo krótko w związku, inni wiele lat, jedni po ślubie, a inni przed tą ważną decyzją, ale wszyscy czujemy to samo. Chcemy czuć, a nie możemy.
Ze mną to żyje już 10 miesięcy (a nawet i wcześniej były pewne sygnały, ale liczę od momentu kulminacyjnego), ale jest coraz lepiej. Zresztą w moich postach możesz poczytać. Zdarzają się kryzysy, lepsze i gorsze dni, wzloty i upadki.
U nas się o tym nie mówi za dużo tj. w Polsce. Ale za granicą jednak o wiele więcej.
Nie byłam u żadnego lekarza, nie brałam leków.Na lekarza nie stać mnie także, więc nie byłąm choć bardzo chciałam. Jestem osobą wierzącą, i na początku też myślałam, że może w domu jest jakiś demon, który mnie niepokoi, nawet powyrzucałam wszystko co mogło mieć z tym związek. Ale to nie to.
To po prostu nerwica.
Też w czasie nierwicy byłam na wakacjach i było niefajnie, za to jak wracaliśmy nagle uczucia mi wróciły, więc to są takie fale, raz z górki, raz pod.Podobnie jak Ty byliśmy blisko rozstania (jesteśmy małżeństwem od 4 lat). Ale dzięki mężowi, jego cierpliwości, zostaliśmy razem i bardzo się z tego cieszę. Bez jego zrozumienia (choć wiem, że częściowego) nie dali byśmy rady.
Podobnie jak Ty, miala często i nadal mi się zdarza zniekształcony obraz, dziwne spojrzenie na męża, myśli i uczucia negatywne, a najgorzej jest z nimi rano. Ten rodzaj nerwicy charakteryzuje się m. in. wyolbrzymianiem wad.
Nie da się z tego wyjść tak z dnia na dzień. Ale podam Ci parę rad, jeśli naprawdę chcesz być z tą dziewczyną. Ja racjonalnie wiedziałam, że bardzo chcę być z mężem, ale kompletnie tego nie czułam. Płakałam dzień w dzień, ale powoli odzyskuję małą radość z życia.
- nie można się za nic obwiniać, czuć gorszym. To nie jest nasza wina, że tak się czujemy. Nie obwiniamy ani siebie ani partnera.
- b. ważna jest tak szeroko tutaj rozpowszechniana nauka akceptacji (łatwo powiedzieć, trudniej zrobić) pozwolić tym myślom płynąć, ale zrzucać je na tył głowy, nie nadawać im wartości, po jakimś czasie, jeśli nie będziemy im nadawać tak wielkiej wartości osłabną i odejdą. A w przyszłości, jeśli pojawią się to nie zwrócisz na nie uwagi, bo będziesz wiedział, że to tylko myśl, że to nie Ty.
- nie liczyć czasu, nie wyznaczać dat wyjścia z tego zaburzenia, wtedy wywieramy na sobie presje a to nas stresuje
- nauczyć się czuć komfortowo w niekomfortowych warunkach.
- nie unikać partnera, ani czułości (oczywiście nie zmuszać się do niczego). CHodzi o to by nasz mózg przestał kojarzyć partnera z zagrożeniem.
- szukaj odpowiedzi na pytania nie w soich myślach, a w czynach. Czy chcesz, żeby tej osobie było dobrze? Dbasz o nią?
Pamiętaj mózg nie pracuje podczas nerwicy do końca prawidłowo, jest zaburzony. Więc nie staraj sobie tłumaczyć i racjonalnie szukać odpowiedzi w głowie, i analizować bo nie znajdziesz ich.
Z czasem będzie lepiej, nie trać nadziei. W najbliższym czasie będę zamieszczała tłumaczenia rad z pewnego brytyjskiego bloga o ROCD, w dziale (miłość itp.) więc zachęcam do czytania. Mi blog bardzo pomógł.
Ze mną to żyje już 10 miesięcy (a nawet i wcześniej były pewne sygnały, ale liczę od momentu kulminacyjnego), ale jest coraz lepiej. Zresztą w moich postach możesz poczytać. Zdarzają się kryzysy, lepsze i gorsze dni, wzloty i upadki.
U nas się o tym nie mówi za dużo tj. w Polsce. Ale za granicą jednak o wiele więcej.
Nie byłam u żadnego lekarza, nie brałam leków.Na lekarza nie stać mnie także, więc nie byłąm choć bardzo chciałam. Jestem osobą wierzącą, i na początku też myślałam, że może w domu jest jakiś demon, który mnie niepokoi, nawet powyrzucałam wszystko co mogło mieć z tym związek. Ale to nie to.
To po prostu nerwica.
Też w czasie nierwicy byłam na wakacjach i było niefajnie, za to jak wracaliśmy nagle uczucia mi wróciły, więc to są takie fale, raz z górki, raz pod.Podobnie jak Ty byliśmy blisko rozstania (jesteśmy małżeństwem od 4 lat). Ale dzięki mężowi, jego cierpliwości, zostaliśmy razem i bardzo się z tego cieszę. Bez jego zrozumienia (choć wiem, że częściowego) nie dali byśmy rady.
Podobnie jak Ty, miala często i nadal mi się zdarza zniekształcony obraz, dziwne spojrzenie na męża, myśli i uczucia negatywne, a najgorzej jest z nimi rano. Ten rodzaj nerwicy charakteryzuje się m. in. wyolbrzymianiem wad.
Nie da się z tego wyjść tak z dnia na dzień. Ale podam Ci parę rad, jeśli naprawdę chcesz być z tą dziewczyną. Ja racjonalnie wiedziałam, że bardzo chcę być z mężem, ale kompletnie tego nie czułam. Płakałam dzień w dzień, ale powoli odzyskuję małą radość z życia.
- nie można się za nic obwiniać, czuć gorszym. To nie jest nasza wina, że tak się czujemy. Nie obwiniamy ani siebie ani partnera.
- b. ważna jest tak szeroko tutaj rozpowszechniana nauka akceptacji (łatwo powiedzieć, trudniej zrobić) pozwolić tym myślom płynąć, ale zrzucać je na tył głowy, nie nadawać im wartości, po jakimś czasie, jeśli nie będziemy im nadawać tak wielkiej wartości osłabną i odejdą. A w przyszłości, jeśli pojawią się to nie zwrócisz na nie uwagi, bo będziesz wiedział, że to tylko myśl, że to nie Ty.
- nie liczyć czasu, nie wyznaczać dat wyjścia z tego zaburzenia, wtedy wywieramy na sobie presje a to nas stresuje
- nauczyć się czuć komfortowo w niekomfortowych warunkach.
- nie unikać partnera, ani czułości (oczywiście nie zmuszać się do niczego). CHodzi o to by nasz mózg przestał kojarzyć partnera z zagrożeniem.
- szukaj odpowiedzi na pytania nie w soich myślach, a w czynach. Czy chcesz, żeby tej osobie było dobrze? Dbasz o nią?
Pamiętaj mózg nie pracuje podczas nerwicy do końca prawidłowo, jest zaburzony. Więc nie staraj sobie tłumaczyć i racjonalnie szukać odpowiedzi w głowie, i analizować bo nie znajdziesz ich.
Z czasem będzie lepiej, nie trać nadziei. W najbliższym czasie będę zamieszczała tłumaczenia rad z pewnego brytyjskiego bloga o ROCD, w dziale (miłość itp.) więc zachęcam do czytania. Mi blog bardzo pomógł.