dzisiaj chciałem napisać ważny post dla wszystkich nerwicowców, co mają podobne myśli - u mnie NN objawia się klasycznie - że komuś coś zrobię lub że Sobie coś zrobię. Staram się ignorować, akceptować , ale czasami to nic nie daję. I wtedy trzeba zaryzykować ... O tym będzie mój post, starszych kolegów i koleżanki proszę o przeczytanie, bo myślę , że to ważne, co zaraz napiszę.
A więc- ryzykowanie, to inaczej wychodzenie lękowi na przeciw.
A o piszę to na prostym przykładzie. Boimy się , że zrobimy coś np. tacie . Takie założenie.
Jest ładny dzień, musimy pociąć drewno z tatą. I musimy pociąć tę drewno piłą do drewna (krajzegą). No i nasz tata klęka, a my mamy młotek. I pojawią się nam jakaś straszna myśl, że jakbyśmy go uderzyli młotkiem to stanie mu się krzywda, bo piła go potnie ... Wiadomo, im straszniejsza myśl , to większy lęk . Ja osobiście miałem taką sytuację. Bo robiliśmy godzinę, a ja ignorowałem wszystkie lęki i tym podobne .. Aż tu nagle taka myśl. Już chciałem spanikować, już odłożyć młotek.. Ale celowo tam siedziałem, akceptacja że to nerwica. I wychodzenie lękowi na przeciw. Wiadomo, nawet jak to piszę, to mam wyrzuty sumienia, ale wiem , że to NN . I nie odłożyłem młotka, nawet miałem moment jakieś zamachu albo próby zrobienia czegoś, czasami to też jest potrzebne. Tu następna sprawa, normalni ludzie, którzy nie są zaburzeni- np. mój były szef kiedyś postraszył mnie siekierą , że niby rzucą nią we mnie. I to samo musimy wykonać my. Jak mamy natręt to spróbujcie coś zrobić, a nic nie zrobicie , bo macie tzw PRZEBŁYSK, który ma każdy nerwicowiec jak chcę coś zrobić. Sam tego wszystkiego nie rozumiem do końca, ale tak mi się wydaję. Bo jak są dni spokojne, to nie mam lęków , a natrętne myśli ignoruję... Ale czasami muszę coś zrobić, że każdy czuje lęk i wtedy nerwica atakuje potrójnie . Czyli jak jesteśmy na wysokości, każdy jak spojrzy w dół czuję lęk, jak tniemy piłą coś to czujemy lęk, że trzeba uważać, bo jeden zły ruch i nie mam palca. Jak chodzimy przy drodze przy tirach , to musimy uważać, bo wiadomo, duże i niebezpieczne auta. I tak samo z innymi rzeczami , boisz się wysokości, bo myślisz, że jak wejdziesz to wyskoczysz. To podejdź do okna i zobaczysz, że Ci przejdzie

Ale trzeba ryzykować ... Gdy nic innego nie działa.
Kolejna kwestia to presja czasowa, które wiele osób Sobie narzuca. Posiadam całą wiedzę z forum i chcę już nie być zaburzony. Ale wiecie, co jest kluczowe. Implementacja wiedzy, która trwa czasami miesiące. Jak się wkurwię i np. widzę nóż, to od razu powinienem stosować techniki z forum, a nie zawsze się to udaję, bo daję się wkręcić w lęk i wydaję mi się , że coś chcę zrobić.
Następna uwaga to nie chowanie nie bezpiecznych przedmiotów, albo jak mamy lęk o zdrowie to nie chowanie np. aparatów ciśnieniowych. Bo to tylko chwilowe, tu właśnie jest kwestia wychodzenia lękowi na przeciw. Jak np. siedzicie Sobie w kuchni i boicie się noży, to serio spróbujcie coś zrobić, rzucić kogoś nożem, albo coś takiego. Czasami wystarczy ignorancja, naśmiewanie się , ale nie zawsze. Więc zobaczycie , że to tylko lęk, bo gwarantuję Wam, że nikomu nic nie zrobicie.
Kolejna sprawa, to posiadanie aż nad to za dużej kontroli. Ja jako nerwicowiec, w momencie , gdy zostałem napadnięty, nie byłem w stanie zrobić nic napastnikowi, tylko dostałem w pysk i postraszyłem ziomka policją, gdyż nie umiałem go uderzyć. A trenuję kilka lat boks i w ringu wytrzymał by ze mną 1 rundę

To są moje uwagi, łączenie wszystkich metod z nerwicą ,akceptacja i praca nad Sobą. Czekam na Wasze zdanie, zapraszam do dyskusji i liczę, że niektórym osobom ten post pomoże