Natretne mysli o zwariowanie, zrobienie krzywdy nerwica moja
: 4 kwietnia 2015, o 23:19
Witam was serdecznie. Ciesze sie ze jest takie miejsce, przegladam forum od jakiegos czasu i postanowilam sie zalogowac bo moze bedziecie mi potrafili cos podpowiedziec.
Przyznaje ze znalazlam sie na zyciowym zakrecie i chodzi oczywiscie o nerwice. Problemem jednak jest to ze przerobilam juz wiele opcji i nie wiem co teraz mam robic, chociaz troche mnie nakierowaly wpisy na forum to chcialabym uslyszec wasze zdanie bo widze ze jest tu wiele wspanialych ludzi.
Moja nerwica poza roznymi objawami fizycznymi objawia sie glownie strachem przed schizofrenia, zwariowaniem, chadem i tematy te mi wkolo wracaja, a do tego natrectwami agresywnymi i strachem ze w koncu komus cos zrobie.
Wszystko to zaczelo sie 3 lata temu i wtedy wlasnie to mialam pierwszy kontakt z psychiatra. Moja nerwica miala poczattek w nieudanym zwiazku i tym ze ktos mi bliski mial problemy zdrowotne i ogolnie w kumulacji paru problemow silnych.
Zakrecilo mi sie w glowie dostalam derealizacji i zaczelam sie bac zwariowania, nasluchiwac glosow, szmerow...znacie to pewnie dobrze wiec dam sobie spokoj z opisywaniem tego.
U psychiatry dowiedzialam sie ze to nerwica, dostalam lek (anafranil) i rozpoczelam terapie. Lek zrobil swoje i poczulam sie lepiej, terapia takze wtedy... skutkowala. Problem sie pojawil kiedy po roku odstawilam anafranil.
Bo po tygodniu znowu googlowalam strony o tym czy zwariuje i do tego doszly mi natrety ze komus moge zrobic krzywde. Z psycholog doszlismy do wniosku ze sprobujemy bez lekow i poltora roku pozniej jestem w takiej chwili ze terapia sama w sobie sie konczy a ja nadal boje sie ze nie wytrzymam i zwariuje, cos zrobie komus, lub sobie...
Czyli to co bylo na poczatku jest nadal a ja mam ochote zaczac szukac jakiejs wrozki zeby to ode mnie odeszlo...czy ktos ma jakies pomysly z was?
Przyznaje ze znalazlam sie na zyciowym zakrecie i chodzi oczywiscie o nerwice. Problemem jednak jest to ze przerobilam juz wiele opcji i nie wiem co teraz mam robic, chociaz troche mnie nakierowaly wpisy na forum to chcialabym uslyszec wasze zdanie bo widze ze jest tu wiele wspanialych ludzi.
Moja nerwica poza roznymi objawami fizycznymi objawia sie glownie strachem przed schizofrenia, zwariowaniem, chadem i tematy te mi wkolo wracaja, a do tego natrectwami agresywnymi i strachem ze w koncu komus cos zrobie.
Wszystko to zaczelo sie 3 lata temu i wtedy wlasnie to mialam pierwszy kontakt z psychiatra. Moja nerwica miala poczattek w nieudanym zwiazku i tym ze ktos mi bliski mial problemy zdrowotne i ogolnie w kumulacji paru problemow silnych.
Zakrecilo mi sie w glowie dostalam derealizacji i zaczelam sie bac zwariowania, nasluchiwac glosow, szmerow...znacie to pewnie dobrze wiec dam sobie spokoj z opisywaniem tego.
U psychiatry dowiedzialam sie ze to nerwica, dostalam lek (anafranil) i rozpoczelam terapie. Lek zrobil swoje i poczulam sie lepiej, terapia takze wtedy... skutkowala. Problem sie pojawil kiedy po roku odstawilam anafranil.
Bo po tygodniu znowu googlowalam strony o tym czy zwariuje i do tego doszly mi natrety ze komus moge zrobic krzywde. Z psycholog doszlismy do wniosku ze sprobujemy bez lekow i poltora roku pozniej jestem w takiej chwili ze terapia sama w sobie sie konczy a ja nadal boje sie ze nie wytrzymam i zwariuje, cos zrobie komus, lub sobie...
Czyli to co bylo na poczatku jest nadal a ja mam ochote zaczac szukac jakiejs wrozki zeby to ode mnie odeszlo...czy ktos ma jakies pomysly z was?