Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Choruje 20 lat. Moja historia

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
igłainitka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 12 października 2016, o 16:28

25 listopada 2016, o 17:29

Witam, bogu dziękuje że trafilam na wasze fora bo teraz widzę małe światełko dla siebie. Nazywam się Iwona i na nerwicę lękowa z napadami paniki oraz na agorafobie choruje 20 lat. Wszystko zaczęło się z związku ciężkim dzieciństwem ojczym wiecznie awanturowal się w domu, groził, zastraszał, psychicznie znęcał się nademnia i matką która jest lekliwa i nie umiała się mu przeciwstawić. Dzieciństwo było ciągłym lekiem o życie o matkę , czy stary jej nie zabije tak jak to wykrzykiwał itp . Nie miałam żadnego poczucia bezpieczeństwa i chyba też miłości , uwagi. Później nerwica szybko dala o sobie znać lęk przed wyjściem z domu, nawet za drzwi, ataki paniki. Leczona szpitalnie byłam już w wieku 13 lat. Raz i drugi, psychlodzy, grupy nerwic. Każdy wydawał opinie nerwica nerwica nerwica i zapisywał tabletki. W tamtych latach nikt i to nawet do dziś nie powiedział mi jak z tym walczyć co robić, jakieś rady , wskazuwki nic. Dopiero sama po latach może z cztery piec lat temu natknęłam się na pewna książkę w której wszystko co mi dolega zostało opisane a teraz wasze forum i wypowiedzi na YouTube to daje mi nadzieje. Chociaż po tylu latach jestem tą nerwica zmęczona , mam dość ciągłego strachu itp, wiecie ze ja przez cale moje życie nie byłam nigdzie za granicą ? Dlatego że mam lęki i boje się ze może mi się tam cos stać, zwariuje , o szaleje. Pozatym powiem wam ze mój psychiatra od lat powiedział ze z tego do końca Nie wyjde, i psycholog również, co o tym sądzicie ? Mam dopiero 35 lata i chciałabym kiedyś pojechać gdzies.

-- 25 listopada 2016, o 18:29 --
Opisalam moja historie bardzo połowicznie i w skrócie . nie potrafię się opisać a z polskiego też szło mi słabo.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

25 listopada 2016, o 17:42

igłainitka pisze:Witam, bogu dziękuje że trafilam na wasze fora bo teraz widzę małe światełko dla siebie. Nazywam się Iwona i na nerwicę lękowa z napadami paniki oraz na agorafobie choruje 20 lat. Wszystko zaczęło się z związku ciężkim dzieciństwem ojczym wiecznie awanturowal się w domu, groził, zastraszał, psychicznie znęcał się nademnia i matką która jest lekliwa i nie umiała się mu przeciwstawić. Dzieciństwo było ciągłym lekiem o życie o matkę , czy stary jej nie zabije tak jak to wykrzykiwał itp . Nie miałam żadnego poczucia bezpieczeństwa i chyba też miłości , uwagi. Później nerwica szybko dala o sobie znać lęk przed wyjściem z domu, nawet za drzwi, ataki paniki. Leczona szpitalnie byłam już w wieku 13 lat. Raz i drugi, psychlodzy, grupy nerwic. Każdy wydawał opinie nerwica nerwica nerwica i zapisywał tabletki. W tamtych latach nikt i to nawet do dziś nie powiedział mi jak z tym walczyć co robić, jakieś rady , wskazuwki nic. Dopiero sama po latach może z cztery piec lat temu natknęłam się na pewna książkę w której wszystko co mi dolega zostało opisane a teraz wasze forum i wypowiedzi na YouTube to daje mi nadzieje. Chociaż po tylu latach jestem tą nerwica zmęczona , mam dość ciągłego strachu itp, wiecie ze ja przez cale moje życie nie byłam nigdzie za granicą ? Dlatego że mam lęki i boje się ze może mi się tam cos stać, zwariuje , o szaleje. Pozatym powiem wam ze mój psychiatra od lat powiedział ze z tego do końca Nie wyjde, i psycholog również, co o tym sądzicie ? Mam dopiero 35 lata i chciałabym kiedyś pojechać gdzies.

-- 25 listopada 2016, o 18:29 --
Opisalam moja historie bardzo połowicznie i w skrócie . nie potrafię się opisać a z polskiego też szło mi słabo.
Cześć :)

To wszystko to jest kwestia nastawienia I wiary w to, że można "wyzdrowieć". Zdaję sobie sprawę, że taki szmat czasu z "chorobą" rodzi zniechęcenie I brak wiary, ale ważne, że zobaczyłaś to światełko w tunelu :) Nie sugeruj się opinią psychiatry/psychologa, bo to są tylko ludzie, którzy też się mylą. Najwidoczniej nie zrobili nic więcej żebyś mogła wyzdrowieć I teraz to jest na zasadzie umycia rąk.
kucyki46
Gość

25 listopada 2016, o 18:07

igłainitka pisze:Witam, bogu dziękuje że trafilam na wasze fora bo teraz widzę małe światełko dla siebie. Nazywam się Iwona i na nerwicę lękowa z napadami paniki oraz na agorafobie choruje 20 lat. Wszystko zaczęło się z związku ciężkim dzieciństwem ojczym wiecznie awanturowal się w domu, groził, zastraszał, psychicznie znęcał się nademnia i matką która jest lekliwa i nie umiała się mu przeciwstawić. Dzieciństwo było ciągłym lekiem o życie o matkę , czy stary jej nie zabije tak jak to wykrzykiwał itp . Nie miałam żadnego poczucia bezpieczeństwa i chyba też miłości , uwagi. Później nerwica szybko dala o sobie znać lęk przed wyjściem z domu, nawet za drzwi, ataki paniki. Leczona szpitalnie byłam już w wieku 13 lat. Raz i drugi, psychlodzy, grupy nerwic. Każdy wydawał opinie nerwica nerwica nerwica i zapisywał tabletki. W tamtych latach nikt i to nawet do dziś nie powiedział mi jak z tym walczyć co robić, jakieś rady , wskazuwki nic. Dopiero sama po latach może z cztery piec lat temu natknęłam się na pewna książkę w której wszystko co mi dolega zostało opisane a teraz wasze forum i wypowiedzi na YouTube to daje mi nadzieje. Chociaż po tylu latach jestem tą nerwica zmęczona , mam dość ciągłego strachu itp, wiecie ze ja przez cale moje życie nie byłam nigdzie za granicą ? Dlatego że mam lęki i boje się ze może mi się tam cos stać, zwariuje , o szaleje. Pozatym powiem wam ze mój psychiatra od lat powiedział ze z tego do końca Nie wyjde, i psycholog również, co o tym sądzicie ? Mam dopiero 35 lata i chciałabym kiedyś pojechać gdzies.

-- 25 listopada 2016, o 18:29 --
Opisalam moja historie bardzo połowicznie i w skrócie . nie potrafię się opisać a z polskiego też szło mi słabo.
A gdzie chciałabys pojechać?
igłainitka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 12 października 2016, o 16:28

25 listopada 2016, o 19:57

Do olalala , dziękuje za słowa otuchy i nadzieji , w mojej chorobie przeszłam dużo nawet nie mam siły wszystkiego wypisywac ale wszystkie symptomy i dolegliwości związane z nerwica są przecież podobne. Były lepsze i gorsze dni , niestety nerwica ze mną jest,i siedzi mi na ramieniu tyle lat, akurat od roku mam pogorszenie i załamanie nastroju , więcej dolegliwości mi doskwiera. A tu jeszcze wieloletni psychiatra powie ci ze niestety ; z nerwica umrę;!!!!!! Pocieszyl mnie na Maxa, dziękuje na mile slowa

-- 25 listopada 2016, o 20:05 --
Do kucyk46 , bardzo chciałabym zobaczyć Czechy, Szwajcarie ale miejsca takie jak gory , osaczaja mnie i przytlaczaja , boje się tuneli, miejsca bez przestrzeni , pozatym wszystko znajduje się daleko od mojego domu . dom w którym doznalam tyle złych emocji jest tez dla mnie miejscem bezpiecznym gdy dopadają mnie leki na mieście. Ciężka sprawa ze mną. Co myslicie? Proszę o wypowiedź.

-- 25 listopada 2016, o 20:56 --
kucyki46 pisze:
igłainitka pisze:Witam, bogu dziękuje że trafilam na wasze fora bo teraz widzę małe światełko dla siebie. Nazywam się Iwona i na nerwicę lękowa z napadami paniki oraz na agorafobie choruje 20 lat. Wszystko zaczęło się z związku ciężkim dzieciństwem ojczym wiecznie awanturowal się w domu, groził, zastraszał, psychicznie znęcał się nademnia i matką która jest lekliwa i nie umiała się mu przeciwstawić. Dzieciństwo było ciągłym lekiem o życie o matkę , czy stary jej nie zabije tak jak to wykrzykiwał itp . Nie miałam żadnego poczucia bezpieczeństwa i chyba też miłości , uwagi. Później nerwica szybko dala o sobie znać lęk przed wyjściem z domu, nawet za drzwi, ataki paniki. Leczona szpitalnie byłam już w wieku 13 lat. Raz i drugi, psychlodzy, grupy nerwic. Każdy wydawał opinie nerwica nerwica nerwica i zapisywał tabletki. W tamtych latach nikt i to nawet do dziś nie powiedział mi jak z tym walczyć co robić, jakieś rady , wskazuwki nic. Dopiero sama po latach może z cztery piec lat temu natknęłam się na pewna książkę w której wszystko co mi dolega zostało opisane a teraz wasze forum i wypowiedzi na YouTube to daje mi nadzieje. Chociaż po tylu latach jestem tą nerwica zmęczona , mam dość ciągłego strachu itp, wiecie ze ja przez cale moje życie nie byłam nigdzie za granicą ? Dlatego że mam lęki i boje się ze może mi się tam cos stać, zwariuje , o szaleje. Pozatym powiem wam ze mój psychiatra od lat powiedział ze z tego do końca Nie wyjde, i psycholog również, co o tym sądzicie ? Mam dopiero 35 lata i chciałabym kiedyś pojechać gdzies.

-- 25 listopada 2016, o 18:29 --
Opisalam moja historie bardzo połowicznie i w skrócie . nie potrafię się opisać a z polskiego też szło mi słabo.
A gdzie chciałabys pojechać?
Hej

-- 25 listopada 2016, o 20:57 --
Olalala pisze:
igłainitka pisze:Witam, bogu dziękuje że trafilam na wasze fora bo teraz widzę małe światełko dla siebie. Nazywam się Iwona i na nerwicę lękowa z napadami paniki oraz na agorafobie choruje 20 lat. Wszystko zaczęło się z związku ciężkim dzieciństwem ojczym wiecznie awanturowal się w domu, groził, zastraszał, psychicznie znęcał się nademnia i matką która jest lekliwa i nie umiała się mu przeciwstawić. Dzieciństwo było ciągłym lekiem o życie o matkę , czy stary jej nie zabije tak jak to wykrzykiwał itp . Nie miałam żadnego poczucia bezpieczeństwa i chyba też miłości , uwagi. Później nerwica szybko dala o sobie znać lęk przed wyjściem z domu, nawet za drzwi, ataki paniki. Leczona szpitalnie byłam już w wieku 13 lat. Raz i drugi, psychlodzy, grupy nerwic. Każdy wydawał opinie nerwica nerwica nerwica i zapisywał tabletki. W tamtych latach nikt i to nawet do dziś nie powiedział mi jak z tym walczyć co robić, jakieś rady , wskazuwki nic. Dopiero sama po latach może z cztery piec lat temu natknęłam się na pewna książkę w której wszystko co mi dolega zostało opisane a teraz wasze forum i wypowiedzi na YouTube to daje mi nadzieje. Chociaż po tylu latach jestem tą nerwica zmęczona , mam dość ciągłego strachu itp, wiecie ze ja przez cale moje życie nie byłam nigdzie za granicą ? Dlatego że mam lęki i boje się ze może mi się tam cos stać, zwariuje , o szaleje. Pozatym powiem wam ze mój psychiatra od lat powiedział ze z tego do końca Nie wyjde, i psycholog również, co o tym sądzicie ? Mam dopiero 35 lata i chciałabym kiedyś pojechać gdzies.

-- 25 listopada 2016, o 18:29 --
Opisalam moja historie bardzo połowicznie i w skrócie . nie potrafię się opisać a z polskiego też szło mi słabo.
Cześć :)

To wszystko to jest kwestia nastawienia I wiary w to, że można "wyzdrowieć". Zdaję sobie sprawę, że taki szmat czasu z "chorobą" rodzi zniechęcenie I brak wiary, ale ważne, że zobaczyłaś to światełko w tunelu :) Nie sugeruj się opinią psychiatry/psychologa, bo to są tylko ludzie, którzy też się mylą. Najwidoczniej nie zrobili nic więcej żebyś mogła wyzdrowieć I teraz to jest na zasadzie umycia rąk.
Hej
kucyki46
Gość

26 listopada 2016, o 07:07

Lęk jest kiedy o tym myślisz.
99 % naszych życiowych lęków i obaw wcześniejszych nie kończy się nerwicą aż przychodzi jeden uruchamia strach o wlasne życie np i pozamiatane. Trwa to chwilę a reszte czasu my pielęgnujemy w sobie tą postawę zlęknionych.
Zdarzaja mi się też problemy związane z wyjazdami i tu nie mówię o zagranicy. Ale od kiedy pierwszy raz przelamalem taki paniczy strach i po wyjeździe przyszła wielka satysfakcja - wspaniale uczucie :) i tym wieksze bo okazalo się że przeżyłem! :) :) Wiec teraz to się odwróciło i nie odmawiam sobie okazji na podróże pidalsze i bliższe, choć czasem jest jakieś mimowolne spięcie ale wtedy po prostu nie myslę o tym, tylko cieszę się chwilą

Akceptacja jest przyzwoleniem na konsekwencje ktorych sie obawiamy jesli cos zrobimy, czyli przeważnie wzieciem pod uwagę smierci, ale można być już tak zmęczonym tym że nerwica odcina szansę na zrealizowanie marzen że jednak decydujesz się wyjsc z domu i wyruszyc w drogę niż tkwic dalej w niewoli. I tak przeważnie zostajesz bohaterem :)
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

26 listopada 2016, o 07:37

witaj,
nerwica nie bierze się z dnia na dzień , więc i na wyzdrowienie trzeba trochę poczekać i popracować.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

26 listopada 2016, o 15:42

Iglainitka, a bierzesz teraz jakies leki? Chodzisz na terapie?
Awatar użytkownika
minimoris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 1 listopada 2016, o 09:48

26 listopada 2016, o 21:32

och igłainitka, och. Twoja historia - cóż straszna. Straszne jest to,
że Twój psycholog i psychiatra nie dość, że Ci nie pomogli, to jeszcze negatywnie Cię kodowali,
że rzekomo nie wyjdziesz z tego.!Skandal!
Widziałem już w kwestii powrotu do zdrowia cuda, jak z filmów sci-fi,
więc choć sam jeszcze w 100% z 20 lat agorafobii nie wyszedłem,
to mam 100% przekonania, że gdzieś są skuteczne metody,
dzięki którym i Ty staniesz na nogach i że to tylko kwestia czasu i Twojej determinacji. ;)
(-.(-.(-.(-.(-.(-.(-.-).-).-).-).-).-).-)
chińska mafia patrzy
malutka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 4 sierpnia 2015, o 16:18

27 listopada 2016, o 14:15

-- 25 listopada 2016, o 20:05 --
... dom w którym doznalam tyle złych emocji jest tez dla mnie miejscem bezpiecznym gdy dopadają mnie leki na mieście. Ciężka sprawa ze mną. Co myslicie? Proszę o wypowiedź.


Dobrze znam to uczucie, że dom, w którym doznało się tyle złych emocji jest też miejscem bezpiecznym dla nerwicy. To dlatego, że nerwica żywi się tymi emocjami a jednocześnie może nie jest to dla Ciebie najlepsze miejsce, ale wiesz już czego się po nim spodziewać, co Cię w nim czeka a przecież jak wyjdziesz z domu, wyjedziesz za granicę to nie wiesz co będzie. I to jest najstraszniejsze. Dokładnie to przeżywałam jeszcze rok temu! A teraz? Zebrałam wszystkie siły, aby się wyprowadzić. Zmieniłam miasto, miejsce zamieszkania i powiem Ci teraz szczerze, że znalazłam nowe, bezpieczniejsze miejsce dla siebie. Nerwica nie ma tu się czym żywić, więc się ucichła. Ja każdego dnia tego roku budzę się z myślą, że jestem szczęśliwa, że tutaj jestem a nie tam, w tym domu, z którego tak ciężko było mi wyjść. A teraz wiem, że za nic w świecie do niego nie wrócę! No i wszyscy są w szoku, że teraz wyjazd za granicę jest dla mnie przyjemnością, bez stresu, bez nerwów, bez objawów. Po prostu pakuję się i jadę, nawet sama i nie czuję nic poza szczęściem.

Nic na siłę, dopóki sama nie zdecydujesz się przełamać i wyjść z tego domu. Ale patrząc na swoje doświadczenia mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dla mnie była to wielka zmiana na lepsze i polecam. Mi w wyprowadzce pomogła myśl, że jak będzie bardzo źle to ZAWSZE mogę wrócić. Ale nie chcę wracać :)
igłainitka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 12 października 2016, o 16:28

27 listopada 2016, o 17:16

kucyki46 pisze:Lęk jest kiedy o tym myślisz.
99 % naszych życiowych lęków i obaw wcześniejszych nie kończy się nerwicą aż przychodzi jeden uruchamia strach o wlasne życie np i pozamiatane. Trwa to chwilę a reszte czasu my pielęgnujemy w sobie tą postawę zlęknionych.
Zdarzaja mi się też problemy związane z wyjazdami i tu nie mówię o zagranicy. Ale od kiedy pierwszy raz przelamalem taki paniczy strach i po wyjeździe przyszła wielka satysfakcja - wspaniale uczucie :) i tym wieksze bo okazalo się że przeżyłem! :) :) Wiec teraz to się odwróciło i nie odmawiam sobie okazji na podróże pidalsze i bliższe, choć czasem jest jakieś mimowolne spięcie ale wtedy po prostu nie myslę o tym, tylko cieszę się chwilą

Akceptacja jest przyzwoleniem na konsekwencje ktorych sie obawiamy jesli cos zrobimy, czyli przeważnie wzieciem pod uwagę smierci, ale można być już tak zmęczonym tym że nerwica odcina szansę na zrealizowanie marzen że jednak decydujesz się wyjsc z domu i wyruszyc w drogę niż tkwic dalej w niewoli. I tak przeważnie zostajesz bohaterem :)[/quo
e
Do kucyk 46
Dziękuje Ci za słowa otuchy , na pewno lęki utrwaliły się u mnie na dobre , walka z nimi jest krwawa i długa, był czas ze nawet odwazylam się na wyjazd kilku krotny ale za każdym razem w strachu n, ciągłym napięciu i kontroli. Powiedz jak ty sobie radzisz

-- 27 listopada 2016, o 18:11 --
Dziękuje wam za te wszystkie wypowiedzi i słowa nadziei . Nerwica faktycznie po tylu latach może się utwierdzić w człowieku . Malutka 89 powiedz mi jak ty sobie poradzilas z nerwica ? Skąd mialas tyle siły i w sobie oraz wiedzy żeby podjąć takie kroki. Naprawdę podziwiam cie .powiedzcie jak sobie z tym radzić , jakie kroki podjąć , na psychologa juz nie licze bo byłam juz nie u jednego i uważam ze nie maja tak naprawdę pojęcia co człowiek czuje i przeżywa. Naczytali się literatury naukowej i znają tylko nerwice z definicji.

Minimoris odpowiedz jak ty sobie radzisz , proszę.

-- 27 listopada 2016, o 18:16 --
minimoris pisze:och igłainitka, och. Twoja historia - cóż straszna. Straszne jest to,
że Twój psycholog i psychiatra nie dość, że Ci nie pomogli, to jeszcze negatywnie Cię kodowali,
że rzekomo nie wyjdziesz z tego.!Skandal!
Widziałem już w kwestii powrotu do zdrowia cuda, jak z filmów sci-fi,
więc choć sam jeszcze w 100% z 20 lat agorafobii nie wyszedłem,
to mam 100% przekonania, że gdzieś są skuteczne metody,
dzięki którym i Ty staniesz na nogach i że to tylko kwestia czasu i Twojej determinacji. ;)
Minimoris proszę odpowiedz jak to jest u ciebie, jak sobie z tym radzisz
kucyki46
Gość

27 listopada 2016, o 17:56

Ale Ty tu dziewczyno bałaganisz :)
Awatar użytkownika
minimoris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 1 listopada 2016, o 09:48

27 listopada 2016, o 20:03

Moja historia też trwała 20 lat. Byłem jedną z pierwszych ofiar skutków ubocznych prozac'u w Polsce.
Dodatkowo na psychoterapii wykonałem ćwiczenie medytacyjne zapadania się w sobie,
co w moim przypadku otworzyło wrota do miejsc, które wg. administracji forum nie istnieją
- nazwijmy je więc mrocznymi zakamarkami umysłu i duszy. Pojawiły się ataki lękowe.
Miałem drabinkę do o ćwiczeń i spędzałem noce kurczowo trzymając się tej drabinki.
Leki NA lęki pogłębiły mi ataki paniki i tak mijały lata. Rodzina mnie nie rozumiała i traumatyzowała.
"To tylko w iluzje w Twojej głowie. Nie ma się czego bać, puść się poręczy. Nie rób z siebie głupka"
Biedactwa, gdyby wiedzieli, co czułem, zachowaliby się inaczej.
Na psychoterapię początkowo dojeżdżałem w towarzystwie dziadka,
a ponieważ mi się pogarszało, to byłem wożony jak worek kartofli.
Wściekły jestem na tych, którzy mi nie pomogli i na Siebie, że nie byłem gotowy, by mi pomóc.
Byłem na krawędzi samobójstwa, lecz lęk przestrzeni powstrzymywał mnie skutecznie
przed wejściem na dach wieżowca. Bez znajomych, bez pracy
i wtedy przydarzyła mi się przygoda z new age 'owymi bzdurkami, oraz z czymś więcej.
Troszkę mi skoczył poziom świadomości i wzniosłem się ponad moje przekonania.
Mam przekonania co do świata,lecz nie jestem nimi. Ktoś zwrócił mi uwagę,
że leki NA depresje wywołują depresje, leki NA lęki wywołują lęki.
że psycholog i psychiatra mają kasę za hodowanie chorób, a nie za wyleczenie mnie z czegokolwiek.
Czy można być aż tak złym, głupim i podłym? Oj można można.
Gdy rzuciłem prochy NA depresje po 2 miesiącach przeszła depresja. Rzuciłem prochy NA lęki
po raz pierwszy poradziłem sobie z lękami. Skorzystałem z metody EFT, oraz innych.
I to był początek. Teraz, gdy mam próbę ataku lękowego wiem, że wyrzut adrenaliny w panice trwa 5 minut
i spokojnie patrzę na zegarek , czekam 5 minut i robię swoje.
Przez lata w ramach śmiechoterapii oglądałem komedie na http://www.cda.pl ,
a ostatnio przełamałem się i uczęszczałem nawet na zajęcia jogi śmiechu w Katowicach.
Prócz tego zmiana diety, dendroterapia(przytulanie się do drzew) i inne rzeczy,
dzięki którym już się trochę przemieszczam. Za granica mi się jeszcze nie marzy. No może HongKong,
ale jeszcze nie teraz. Teraz chcę do końca wyjść z tego na 100%, czego i Tobie igłainitka życzę.
Jeszcze nie świecę przykładem jak żarówka, czy mi to autorka wątku wybaczy?
(-.(-.(-.(-.(-.(-.(-.-).-).-).-).-).-).-)
chińska mafia patrzy
malutka89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 4 sierpnia 2015, o 16:18

28 listopada 2016, o 17:41

Nie spodoba Ci się to co napisze, ale to właśnie psycholog mi pomógł :P tzn on mi tylko naświetlił, że być może wyprowadzka byłaby najlepszym wyjściem, ale to ja zbierałam w sobie długo siłę, by tego dokonać. W dodatku pomagało mi zdanie wypowiedziane przez psychologa "Jeśli na zewnątrz będzie źle, zawsze możesz wrócić, ale próbuj chociaż". I próbowałam. To co mnie też bardzo zmotywowało do wyprowadzki to coraz trudniejsza do zniesienia sytuacja w domu. Nie wchodząc w szczegóły byłam na granicy nerwów, w konflikcie z ojcem, pod ciągłą kontrolą matki. Do tego był chłopak, którego traciłam przez odległość, jaka nas dzieliła. Postawiłam więc wszystko na jedną kartę, aby zamieszkać z nim i razem budować swój świat a rodziców mieć na zdrowy dystans, przez co nasze relacje się uspokoiły i są teraz bardzo satysfakcjonujące. Nie mówię, że było łatwo. Może za domem nie tęskniłam, ale z chłopakiem na początku było ciężko się dogadać i myślałam, ze zostanę sama na mieszkaniu, ale jakoś pokonaliśmy kryzys po kilku miesiącach i teraz jest ok.

Mnie akurat to zmobilizowało, ogólnie myślę, że złość na coś/kogoś jest silnym motywatorem do zmiany. Jeśli wyzwolisz swoją złość np. na nerwicę to może też poczujesz w sobie siłę by działać :) "Jeśli na zewnątrz będzie źle, zawsze możesz wrócić, ale próbuj chociaż" ;)
ODPOWIEDZ