Myślę że nie odstaję od innych z podobnymi problemami, ale też wydaje mi się że jestem bardzo słaba, za szybko się poddaję / może dlatego że prawie wszyscy obok mnie odeszli przedwcześnie/.
Niby sporo rozumiem, stosuję się do zaleceń, ale w momencie kolejnych napadów jakby zawału serca powątpiewam, wpadam w panikę /jadąc z córka samochodem wielokrotnie zjeżdżam na stacje benzynowe aby jej nie "zabić', bo odczuwam ogromne zawroty głowi i osłabienie - a staram się normalnie żyć, chodzę do pracy, co dzień około 2,5 - do trzech godzin jestem w podróżny do pracy i z powrotem/
Jestem zdrowa fizycznie, ale oczywiście powątpiewam czasami w to / bo zazwyczaj tak słabo się czuję że kładę się do łózka, ciężko mi wtedy mówić/, teraz to jakiś 5-6 tydzień problemów, wcześniej w poprzednich latach bywało, ale lżej.
Korzystam z psychoterapii, dobra to jednak ale żmudna praca. Jeden raz udało mi się skorzystać z hipnoterapii i wtedy po raz pierwszy czułam się dobrze przez 4 - 5 dni /było to cudowne/, ale nie będzie kontynuacji bo psychoterapię już mam w innym miejscu /odmówiono mi z tego względu/
prośże o pomoc, wskazówki, gdzie jeszcze mogę szukać pomocy,
Dziękuję!
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
słabo sobie radzę!
- Yayatoure
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 266
- Rejestracja: 12 lutego 2014, o 15:29
Największą pomoc znajdziesz w sobie jak zaakceptujesz to co się obecnie z Tobą dzieje i przyzwolisz na objawy, emocje, lęk. Takie przyzwolenie powoduje, że objaw nie powoduje lub powoduje coraz mniejsze napięcie, wszystko cichnie. Im więcej i szybciej chcesz Tym trudniej to osiągnąć. Walka z nerwicą to bieg długodystansowca - do mety dobiegają tylko Ci cierpliwi, uparci i wytrzymali, a żeby takim być trzeba treningu.
Czytaj, słuchaj i odkrywaj - ja za każdym razem jak czytam jakieś opracowanie to dostrzegam inne rzeczy.
Czytaj, słuchaj i odkrywaj - ja za każdym razem jak czytam jakieś opracowanie to dostrzegam inne rzeczy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 301
- Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05
Nie bój się,nerwica,to choroba emocji,nie jest ona groźna dla zdrowia.Nic złego Ci się nie stanie.
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1006
- Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09
Ale zdajesz sobie sprawę, że przełamywanie lęku wiąże się z przekraczaniem swojej granicy komfortu? Oznacza to że starcie z natłokiem wątpliwości, myślami, zwiększoną somatyką jest nieuniknione. Nie da się zmieniać nawyków myślowych nie odczuwając przy tym dyskomfortu.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 28 września 2016, o 11:27
Bardzo Wam dziękuję, czasami chciałaby aby ktoś trzymał mnie za rękę i mówił nic Ci nie będzie - ale tak się nie stanie.
Boje się nie tak do końca o siebie /chociaż też/, ale że córka /ma niespełna 6 lat/ wystraszy się, albo nie będę w stanie w danym momencie zaopiekować się ją /już tak było/. Czasami ją oddaję pod opiekę innych.....no i tak bywa.
Tak bardzo chcę się przełamać, ale jest atak -walczę zamiast poddać się jemu, ta walka mnie "rozkłada" na łopatki. Nie chcę walczyć, próbuję nie walczyć, ale....
Jadę samochodem, walczę np aby nie zjechać z pasa ruchu /bo zawroty głowy/.
Macie może jakieś konkretne wskazówki, słowa do siebie, zachowania...
Boje się nie tak do końca o siebie /chociaż też/, ale że córka /ma niespełna 6 lat/ wystraszy się, albo nie będę w stanie w danym momencie zaopiekować się ją /już tak było/. Czasami ją oddaję pod opiekę innych.....no i tak bywa.
Tak bardzo chcę się przełamać, ale jest atak -walczę zamiast poddać się jemu, ta walka mnie "rozkłada" na łopatki. Nie chcę walczyć, próbuję nie walczyć, ale....
Jadę samochodem, walczę np aby nie zjechać z pasa ruchu /bo zawroty głowy/.
Macie może jakieś konkretne wskazówki, słowa do siebie, zachowania...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 301
- Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05
Nie walcz z tym,jeżeli chcesz pokonać lęk,musisz przestać z nim walczyć.To,co czujesz,to tylko somatyzacja lęku.
Pomyśl o wzmocnieniu systemu nerwowego,zdrowej diecie np kwasy omega3,witaminy z grupy B,magnez,cynk,
witamina D3 itp.Lekki sport,relaksacja też mogą pomóc.
Nie bój się,nic Ci nie będzie;)
Pomyśl o wzmocnieniu systemu nerwowego,zdrowej diecie np kwasy omega3,witaminy z grupy B,magnez,cynk,
witamina D3 itp.Lekki sport,relaksacja też mogą pomóc.
Nie bój się,nic Ci nie będzie;)
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 301
- Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05
Sylwii,każde przełamanie się jest dobre,ale bez nadmiernych rygoryzmów. Powinnaś mieć wyrozumiałość dla swoich słabości
i sama musisz wyznaczać granice swoich możliwości.
i sama musisz wyznaczać granice swoich możliwości.
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 28 września 2016, o 11:27
Czytam każde Wasze słowo....to bardzo pomocne...i boli mnie jak co dzień serce,i tak - nie umiem przyjmować swoich słabości, mam z tym problem. Wydaje mi się że nie walczę, ale raczej walczę skoro nadal mam te objawy...nie wiem jak to wykonać technicznie, jak to jest nie walczyć?? Bo boli - ja to odczuwam, dochodzi to do mojego umysłu, mówię - to nerwica, spokojnie - ale ból nadal jest, trwa, czasami przechodzi w mocniejszy, czasami dostaję inne objawy....niby wszystko rozumiem, ale wykonać nie potrafię
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 2216
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00
Czesto lub prawie zawsze wyjscie poza wlasna strefe komfortu spotyka sie z nasileniem objawow ale.tylko do pewnego momentu bo z czasem zaczyna wszystko slabnac . Napewno trzeba byc dla siebie przyjacielem w glowie i dopiero wtedy mozna cos akceptowac . Wychodzenie poza strefe k9mfortu zawsze bedzie wiazalo sie z.pogorszeniem ale tu nie chodzi o pogorszenie tylko o udowodnienie wlasnemu umyslowi ze mozna to przezyc i ze to nic strasznego
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 145
- Rejestracja: 26 czerwca 2015, o 12:47
To Sylwii jest normalne, jak jesteś w kole lękowym
te objawy mogą być, aa nawet są niekiedy silniejsze, jak zaczynasz działać i poprawiać swoje życie i to trzeba zaakceptować
to nie kwestia objawów, tylko podejścia do nich, nie nadawania im wartości, dialogowania ze sobą
z czasem one sa coraz płytsze a potem zanikają
też nie ma co, zwracać uwagi na poszczególny objaw, tym bardziej bać się nowego
wszystkie są od nerwicy, więc wrzucamy je do jednego worka
poczytaj, posłuchaj jeszcze raz materiałów na forum, przeanalizuj sobie je i głowa do góry 







-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 28 września 2016, o 11:27
Mam już trochę lat
, większość z nich to trudne doświadczenia życiowe, gorsze samopoczucie od może 3 lat /wtedy tylko jeden napad paniki/, potem terapia, było lepiej czy może bardzo dobrze, nagle coś się podziało /w życiu osobistym, emocjonalnym raczej nic/, ale zaczęły się regularne napady paniki.....próbuję to zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi....
