Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

24h zawroty glowy, a na urlopie w PL doslownie minimalne

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Diana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 71
Rejestracja: 29 stycznia 2016, o 08:23

8 sierpnia 2016, o 18:05

Powiedzcie prosze na czym to polega, 3 tyg bylam w PL u rodzicow z dziecmi na urlopie i w miedzyczasie 5 dni w Zakopanym z partnerem i zawroty glowy mialam naprawde minimalne, nie `badalam` sie i bylo duzo duzo lepiej. Ledwo zblizyl sie dzien powrotu do DE i sie zaczelo... Zawroty non stop mocniejsze, leki znowu sie pojawily + znowu skan swojego ciala non stop. O co chodzi kurcze? Czy cos mnie tu przeraza, nie wiem ze tak nerwica sie tu nasila czy o co chodzi ... Zyjemy tu i zyc bedziemy poki co, ale jak ??? Jak jest tak zle ze mna :(
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

8 sierpnia 2016, o 19:48

Diana pisze:Powiedzcie prosze na czym to polega, 3 tyg bylam w PL u rodzicow z dziecmi na urlopie i w miedzyczasie 5 dni w Zakopanym z partnerem i zawroty glowy mialam naprawde minimalne, nie `badalam` sie i bylo duzo duzo lepiej. Ledwo zblizyl sie dzien powrotu do DE i sie zaczelo... Zawroty non stop mocniejsze, leki znowu sie pojawily + znowu skan swojego ciala non stop. O co chodzi kurcze? Czy cos mnie tu przeraza, nie wiem ze tak nerwica sie tu nasila czy o co chodzi ... Zyjemy tu i zyc bedziemy poki co, ale jak ??? Jak jest tak zle ze mna :(
chodzi o relaks, im wiecej relaksu, tym mniej lekow
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

8 sierpnia 2016, o 20:29

Po prostu zmieniłaś otoczenie myślowe. Zajęłaś się życiem, atrakcjami i odwróciłaś uwagę umysłu od irracjonalnych lęków, a wracając pewnie zaczęłaś myśleć o codziennym życiu które wiąże się z nerwiczką, zatem otoczenie myślowe wróciło na stare zlęknione tory i tyle. Jak wróciły myśli to i napięcie i stres, a stres wiąże się z objawami somatycznymi, które to z kolei nakręciły Twoje obawy i... TADAM! Mamy koło lękowe. Najważniejsze to zrozumieć, że organizm jest przygotowany na takie sytuacje i choćbym nie wiem jak się źle czuła to od zaburzenia lękowego nic nie prawa Ci się stać. Możesz czuć się fatalnie, ale to NORMALNE. Masz w sobie pełno adrenaliny innych chemikaliów wywołanych stresem, które nie znikają bo ich nie akceptujesz, zatem odczuwasz efekt ich obecności w ogranizmie. Przewlekłej obecności.
Objawy mogą przerażać, ale nie ma co się ich bać tylko trzeba dać sobie parę dni na uregulowanie się chemii w organizmie by zaczęło się poprawiać.

Co do skanu ciała to nie będę powtarzał tego co było w nagraniach, tylko w skrócie powiem, że to jest nawyk wykonywany podświadomie i trzeba go zmienić. Jest to wykonalne, tylko trzeba z góry odrzucić paniczne szukanie wyjścia z tej sytuacji w postaci afirmacji, hipnoz, terapii czy leków. Trzeba odrzucić pod tym względem, że to Ci MOŻE POMÓC w wychodzeniu i jest elementem odburzenia, ale nie zaakceptuje tego za Ciebie. Wiele osób wypiera całą nerwicę szarpiąc się z nią i nie dopuszczając do siebie tego jak się czują, wywalą kupę kasy by już te myśli i somatyka zniknęły omijając akceptację czyli podstawę wychodzenia z nerwicy. Bez akceptacji ma miejsce zazwyczaj właśnie sytuacja typu "tydzień czułem się dobrze, ale somatyka wróciła i wszystko poszło na marne, nic mi chyba nie pomoże ;___:'. Nie nakręcając się podczas nawrotów sprawiamy, że koło ponownie nas nie chwyci i uczymy się żyć mimo tego wszystkiego przez co objawy mocnego stresu przez nas przechodzą, ale nie zostają i tak powtarza się to xxx razy, aż sytuacja się unormuje. To mocne uogólnienie, ale tak mniej więcej jest.

Sama Bemis Judith autorka książki "Pokonać lęki i fobie" powiedziała, że jeśli miałaby określić proces wychodzenia z nerwicy jednym słowem to byłoby to "akceptacja". Tylko to trochę trwa dlatego musisz być uparta, nie wierzyć obawom oraz nie załamywać się przez potknięcia, bo tak naprawdę one nas uczą i pokazują jak wiele mamy do zrobienia. :)
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

8 sierpnia 2016, o 20:47

" Wiele osób wypiera całą nerwicę szarpiąc się z nią i nie dopuszczając do siebie tego jak się czują, wywalą kupę kasy by już te myśli i somatyka zniknęły omijając akceptację czyli podstawę wychodzenia z nerwicy."

Wiesz, to zalezy naprawde od wytrzymalosci danej jednostki i od sily walenia po pysku symptomow nerwicowych. Z doswiadczenia wiem, ze bardzo ciezko jest powiedziec sobie "a spoko, to tylko nerwica" podczas, gdy wydaje sie, ze swiat wali ci sie pod nogami, a ty jestes rzucany na lewo i na prawo i nie mozesz stanac prosto, by ogarnac ten walacy sie swiat ! Nerwica boli. Po prostu boli. Ja akceptowalam wysokiej jakosci stany lekowe poprzez wyczyny sportowe. Pomagalo mi to obnizyc leki, zminimalizowac ich prog, i nastepnie akceptacja stanu lekowego, ktory oczywiscie zanika etapami, byla o niebo prostsza. Uwaga: ostre stany lekowe po sporcie moga utrzymywac sie jeszcze ponad godzine. Adrelina opada bardzo powoli.

Wiesz z wysokim lekiem mozna po prostu cholery dostac. Trzeba wtedy albo nauczyc sie oddechu i praktykowac go regularnie, albo, jak mowie zainwestowac swoje resztki energii w sport lub inne metody relaksacyjne.

Akceptacja ok. Ale akceptacja prowadzaca do dzialan, ktore maja na celu obnizenie stanu lekowego, w momencie, gdy ich sila rowna jest probom wtloczenia glazu przez Syzyfa. "jest mi cholernie zle, ok, nie panikuje, spokojnie, relaks, relaks i jeszcze raz relaks". Nalezy wiedziec, ze im wiecej sie relaksujemy, tym mniej mamy natrectw i innych ...

Doskonale mi sluzy masaz shiatsu !
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

8 sierpnia 2016, o 20:56

Mówisz jakbym nigdy nie miał nerwicy. Doskonale wiem o co chodzi tylko bez akceptacji nawroty somatyki będą burzyły dobre samopoczucie na które ktoś "pracował" wszelkimi metodami relaksacyjnymi, które napięcie mogą obniżyć tylko, że jest to efekt krótkofalowy. Bez przyzwolenia sobie na to, że można "umierać na zawał" po 3 krokach na schodach i bez uświadomienia sobie że jest to zupełnie nie groźnie można relaksować się do woli wszelkimi metodami. Akceptacja to bardzo szeroki termin. Przyzwalanie na gorsze samopoczucie, wspieranie samego siebie, powiedzenie sobie "teraz czuje się fatalnie, ale postaram się po prostu żyć, położyć się wcześniej i zobaczę czy za 2 dni będzie poprawa". Akceptacja to też przyjęcie do wiadomości, że poprawa będzie stopniowa, a pseudonawroty mogą mieć miejsce. Również nie lękanie się odczuwania strachu czy ataków paniki i zaakceptowanie ich jako naturalną rzeczą rekonwalescencji. Nabranie dystansu do niego. Nie branie nerwicy i natrętów na poważnie czyli tworzenie dystansu. Mógłbym gadać i gadać, ale wszystko jest wałkowane w materiałach więc nie ma sensu. :D
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 sierpnia 2016, o 20:55

subzero1993 pisze:Mówisz jakbym nigdy nie miał nerwicy. Doskonale wiem o co chodzi tylko bez akceptacji nawroty somatyki będą burzyły dobre samopoczucie na które ktoś "pracował" wszelkimi metodami relaksacyjnymi, które napięcie mogą obniżyć tylko, że jest to efekt krótkofalowy. Bez przyzwolenia sobie na to, że można "umierać na zawał" po 3 krokach na schodach i bez uświadomienia sobie że jest to zupełnie nie groźnie można relaksować się do woli wszelkimi metodami. Akceptacja to bardzo szeroki termin. Przyzwalanie na gorsze samopoczucie, wspieranie samego siebie, powiedzenie sobie "teraz czuje się fatalnie, ale postaram się po prostu żyć, położyć się wcześniej i zobaczę czy za 2 dni będzie poprawa". Akceptacja to też przyjęcie do wiadomości, że poprawa będzie stopniowa, a pseudonawroty mogą mieć miejsce. Również nie lękanie się odczuwania strachu czy ataków paniki i zaakceptowanie ich jako naturalną rzeczą rekonwalescencji. Nabranie dystansu do niego. Nie branie nerwicy i natrętów na poważnie czyli tworzenie dystansu. Mógłbym gadać i gadać, ale wszystko jest wałkowane w materiałach więc nie ma sensu. :D
no wlasnie, chyba sobie zdalam sprawe, ze nigdy nie akceptowalam do konca, albo i nie, mojego stanu lekowego, co okazalo sie fatalne w skutkach, przy nawrocie po dwumiesiecznym urlopie ....
Zawsze sie skrarze/lam facetowi, oj jak mi zle, oj jaka ja biedna jestem, oj jak kark boli, oj oddychac nie idzie. Uzalanie sie nad soba ? prowadzi do poddwojenia symptomow ?

Snauje/walam siebie i swoje cialo, jak tylko rano oczy sie otworza to ciach "czy dzisiaj mam natrety czy nie " rezultat - sa!

Pytanie do ciebie i wszystkich: jak sie nie skanowac ? POWSTRZYMAC SIE. O nie dzisiaj sie nie skanuje ???

To jest taki nawykl, ze ciezko mi tego nie robic, subzero, pomozesz ?

Akceptacja stanu lekowego = pozytywne dialogi wewnetrzne, przekonywanie siebie samej, ze minie, ze chwilowe ? + wstrzymywanie sie przed zaleniem sie

akceptacja a dystans to nie to samo?

akceptacja to powiedzenie sobie "ok, niech sobie bedzie, co chce, ale ja i tak sie poucze japonskiego"!???? Podobnie w stosunku do natretow. To wiem. Ale nie wiem, jak zaakceptowac cierpienie, jakie wywolywane jest przez symptomy fizyczne leku? Zawsze bieglam na sport. Fakt bylo lepiej, ale zastanawiam sie, czy to "sportowanie sie" nie bylo wbrew akceptacji? ;witajka
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 sierpnia 2016, o 21:12

Halina - to nie myśl rano czy masz natręty , tylko myśl w co się ubrać , albo co zjeść na śniadanie .
Nie saknować się to nie myśleć o somatyce nerwicowej a jeśli już jest to ją zaakceptować i robić swoje .
Akceptacja stanu lękowego - ja stosuję postawę przyjacielską , również uspokajałam w sobie zapłakanie dziecko - to akurat mi się podobało , i pomogło .
Lubisz spor to uprawiaj ale też nie na siłe , nienawidzę sportu ale robię to, po co, dla mnie to nie jest postawa przyjacielska , ja lubię po ćwiczyć 10 minut dziennie mi wystarczy nie mam zamiaru się katować .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

10 sierpnia 2016, o 10:26

Halina pisze:
subzero1993 pisze:Mówisz jakbym nigdy nie miał nerwicy. Doskonale wiem o co chodzi tylko bez akceptacji nawroty somatyki będą burzyły dobre samopoczucie na które ktoś "pracował" wszelkimi metodami relaksacyjnymi, które napięcie mogą obniżyć tylko, że jest to efekt krótkofalowy. Bez przyzwolenia sobie na to, że można "umierać na zawał" po 3 krokach na schodach i bez uświadomienia sobie że jest to zupełnie nie groźnie można relaksować się do woli wszelkimi metodami. Akceptacja to bardzo szeroki termin. Przyzwalanie na gorsze samopoczucie, wspieranie samego siebie, powiedzenie sobie "teraz czuje się fatalnie, ale postaram się po prostu żyć, położyć się wcześniej i zobaczę czy za 2 dni będzie poprawa". Akceptacja to też przyjęcie do wiadomości, że poprawa będzie stopniowa, a pseudonawroty mogą mieć miejsce. Również nie lękanie się odczuwania strachu czy ataków paniki i zaakceptowanie ich jako naturalną rzeczą rekonwalescencji. Nabranie dystansu do niego. Nie branie nerwicy i natrętów na poważnie czyli tworzenie dystansu. Mógłbym gadać i gadać, ale wszystko jest wałkowane w materiałach więc nie ma sensu. :D
no wlasnie, chyba sobie zdalam sprawe, ze nigdy nie akceptowalam do konca, albo i nie, mojego stanu lekowego, co okazalo sie fatalne w skutkach, przy nawrocie po dwumiesiecznym urlopie ....
Zawsze sie skrarze/lam facetowi, oj jak mi zle, oj jaka ja biedna jestem, oj jak kark boli, oj oddychac nie idzie. Uzalanie sie nad soba ? prowadzi do poddwojenia symptomow ?

Snauje/walam siebie i swoje cialo, jak tylko rano oczy sie otworza to ciach "czy dzisiaj mam natrety czy nie " rezultat - sa!

Pytanie do ciebie i wszystkich: jak sie nie skanowac ? POWSTRZYMAC SIE. O nie dzisiaj sie nie skanuje ???

To jest taki nawykl, ze ciezko mi tego nie robic, subzero, pomozesz ?

Akceptacja stanu lekowego = pozytywne dialogi wewnetrzne, przekonywanie siebie samej, ze minie, ze chwilowe ? + wstrzymywanie sie przed zaleniem sie

akceptacja a dystans to nie to samo?

akceptacja to powiedzenie sobie "ok, niech sobie bedzie, co chce, ale ja i tak sie poucze japonskiego"!???? Podobnie w stosunku do natretow. To wiem. Ale nie wiem, jak zaakceptowac cierpienie, jakie wywolywane jest przez symptomy fizyczne leku? Zawsze bieglam na sport. Fakt bylo lepiej, ale zastanawiam sie, czy to "sportowanie sie" nie bylo wbrew akceptacji? ;witajka

Skanowanie jako takie wynika z nerwicy, ponieważ stan emocjonalny musi stworzyć sobie papierowego tygrysa czyli sztuczne zagrożenie wyjaśniające słuszność włączenia reakcji "walcz lub uciekaj", jednakże początek był świadomy gdyż pewnie jak każdy użytkownik forum szukałaś powodu swojego złego samopoczucia i ten skan wszedł Ci w nawyk. Po prostu na siłę musisz przestać analizować. Myśli reprezentując aktualne emocje stanu emocjonalnego stąd jeśli się boisz to masz myśli lękowe, natrętne itp. Nie musisz ich wyjaśniać, nie musisz na nie odpowiadać, nawet nie musisz ich sprostowywać. Po prostu patrząc na nie z góry - wiedząc z czego wynikają nie musisz interweniować, bo na dobrą sprawę co Ci się stanie jeśli nie zwrócisz na nie uwagi? Co się stanie jeśli myśl się pojawi, obawa i nie zareagujesz na nią? Spełni się? Nie. Nie przedłużając tego, zwyczajnie nic się nie stanie. I o to chodzi. Po prostu jak przychodzi natręt to nawet nie kiwasz na niego ręką, traktujesz go jakby go nie było i myślisz co sobie zjesz na obiad. Ja dobrze wiem, że wtedy przyjdzie lęk i będzie nas w środku, aż cisnęło by zwrócić na to uwagę, ale to nasza kwestia co z tym zrobimy. Czy damy pożywkę zaburzeniu czy postąpimy inaczej - tworząc nową reakcję.

Co do skanowania, to metoda jest ta sama. Zakuje serce czy zdrętwieje noga i samoistnie przychodzi myśl odnośnie tego, ale będąc o krok przed nerwicą wiemy z czego to wynika i wiemy że nie musimy podejmować żadnej reakcji, tylko osoby które często właśnie stosują tzw ignorowanie robią to bez jakiejkolwiek wiedzy o nerwicy i się dziwią dlaczego coś nie działa, Ty masz bardzo dużą wiedzę z tego co widzę o relaksacji, zbijaniu napięcia, ale właśnie miałem wrażenie, że robiłaś to wszystko by się jak najszybciej tego pozbyć, bez akceptowania tego stanu, że po prostu masz prawo się tak czuć i jest to normalne jak poranne siusiu.

Mówisz też o żaleniu się. Nie wiem co tutaj zbytnio powiedzieć, ale wydaje mi się, że skoro wiemy że to co się z nami dzieje jest zupełnie normalne w nerwicy nie ma sensu non stop o tym mówić, bo przykładamy swoją uwagę do zaburzenia, a powinniśmy zmieniać otoczenie myślowe i po prostu żyć własnym życiem. Nie mówię, że to złe, ale w sumie jakby harujemy też swoją wytrzymałość przez to, bo stres ma takie same objawy somatyczne jak nerwica i nawet jak wyjdziesz z zaburzenia, ale będziesz miała gorszy dzień i pojawią się głupie myśli, pojawi się kołatanie serca, to nie będzie to znak, że "wraca" nerwica, tylko będziemy wiedzieli, że jest to objaw stresu z którego nerwica nie musi się wytworzyć na nowo, bo będąc silni zwyczajnie to przetrzymamy, będziemy wiedzieć, że właśnie tak reagujemy na stres i nie musimy się o nic martwić, bo zaraz samo to przejdzie. Pójdziemy spać, a rano będziemy jak nowi :D Co do akceptacji to są odnośnie niej chyba 2 nagrania. Jedno z Divovica i jedno z niedzielnych pogadanek zrobione przez Divina, także polecam odsłuchać bo warto. :)
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

10 sierpnia 2016, o 10:45

[quote="subzero1993"

ok rozumiem, do wiekszosci sie stosuje, natomiast, jak to jest ? Robie, co mam robic, a jednak czuje symptomy, nie da sie ich nie czuc, prawda ? Nie mozna wylaczyc cierpienia na zawolanie, jak swiatlo on off ?
Po prostu mam sobie je czuc, tak? I nie reagowac na nie ?
Ponownie mam "zly okres", ale sobie z nim poradze :P
Jeszcze jedno, natrety sie pojawiaja, nie raguje na nie, robie co innego, ale zawsze pozostanie cien watpliwosci, prawda ?

-- 10 sierpnia 2016, o 10:45 --
schanis22 pisze:Halina - to nie myśl rano czy masz natręty , tylko myśl w co się ubrać , albo co zjeść na śniadanie .
Nie saknować się to nie myśleć o somatyce nerwicowej a jeśli już jest to ją zaakceptować i robić swoje .
Akceptacja stanu lękowego - ja stosuję postawę przyjacielską , również uspokajałam w sobie zapłakanie dziecko - to akurat mi się podobało , i pomogło .
Lubisz spor to uprawiaj ale też nie na siłe , nienawidzę sportu ale robię to, po co, dla mnie to nie jest postawa przyjacielska , ja lubię po ćwiczyć 10 minut dziennie mi wystarczy nie mam zamiaru się katować .
tak wlasnie, probuje, aktualnie stany lekowe ponownie mnie atakuja :hehe: (wysmieje sie z tego, bo mi to doda energii)
co do sportu na poczatku chodzilam na sile, zreszta nawet sportowiec niestety musi sie zmuszac, inaczej nie poszedlby na treningi z powodu lenistwa, teraz bardzo lubie sport i nie uprawiam go na sile, chociaz kilka dni temu, zamiast isc pieszo, pierwszy raz od trzech lat, wsiadlam w autobus.... Po prostu mi sie nie chcialo ....
Lubie wysilek fizyczny i sciekajacy pot :)
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

10 sierpnia 2016, o 10:48

Dokładnie tak jak mówisz. Myśli i emocji nie da się kontrolować, one muszą płynąć, jednak możemy na nie nie reagować. Z dnia na dzień będzie budowała się nowa reakcja i już po miesiącu będzie można zauważyć co raz to lepsze efekty. Tak samo jak ktoś przejmuje się zdaniem innych. Jakaś osoba powie coś negatywnego i w wyniku nawyku przejmowania się zdaniem ludzi którzy i tak nic o nas nie wiedzą taka osoba dostaje od razu myśli, czuje się źle, emocje są negatywne jest to kluczowy moment w którym może powiedzieć sobie "mam w dupie jego zdanie i tak nic o mnie nie wie" i przeczekać emocje wprowadzając jednocześnie nową reakcję, która z czasem będzie co raz to silniejsza i silniejsza (powstanie w mózgu nowe ścieżka neuronowa będąca jakby alternatywną rekacją i wraz z reagowaniem inaczej na dany sposób będzie ona mocniejsza od poprzedniej ścieżki która jest już utarta przez co nie będziemy musieli już kontrolować nowego zachowania bo jak się to mówi - wejdzie to nam w krew) lub też taka osoba może nic nie zrobić, popłynąć z myślami, popłakać się i zamknąć się w sobie nie zmieniając w sobie zupełnie niczego.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

10 sierpnia 2016, o 11:01

subzero1993 pisze:Dokładnie tak jak mówisz. Myśli i emocji nie da się kontrolować, one muszą płynąć, jednak możemy na nie nie reagować. Z dnia na dzień będzie budowała się nowa reakcja i już po miesiącu będzie można zauważyć co raz to lepsze efekty. Tak samo jak ktoś przejmuje się zdaniem innych. Jakaś osoba powie coś negatywnego i w wyniku nawyku przejmowania się zdaniem ludzi którzy i tak nic o nas nie wiedzą taka osoba dostaje od razu myśli, czuje się źle, emocje są negatywne jest to kluczowy moment w którym może powiedzieć sobie "mam w dupie jego zdanie i tak nic o mnie nie wie" i przeczekać emocje wprowadzając jednocześnie nową reakcję, która z czasem będzie co raz to silniejsza i silniejsza (powstanie w mózgu nowe ścieżka neuronowa będąca jakby alternatywną rekacją i wraz z reagowaniem inaczej na dany sposób będzie ona mocniejsza od poprzedniej ścieżki która jest już utarta przez co nie będziemy musieli już kontrolować nowego zachowania bo jak się to mówi - wejdzie to nam w krew) lub też taka osoba może nic nie zrobić, popłynąć z myślami, popłakać się i zamknąć się w sobie nie zmieniając w sobie zupełnie niczego.
dokladnie, dziekuje za odpowiedz, tak robie z poczuciem winy, ktore pojawia sie u mnie po powiwedzeniu NIE i nie przystaniu na propozycje innych. Np sprzedaje swoje prace i nigdy nie umiem powiwedziec, ile zadam naprawde, tylko przeystaje na cene innych. Nastepnie to sie kotluje we mnie i szlag mnie trafia, ze jak mozna dac 5 euro za cos, co robilam godzine....
Probuje to zmienic. Oczywiscie nie jest prosto, najpierw, mowie, ze to jest za 10 euro. Nastepnie chyba nie uniknie sie na poczatku tego poczucia winy, ktore i tak sie pojawia, jako emocja ? To znaczy: po zazadaniu 10 euro pojawilo sie "o nie moglas prosic o 5 euro, ona teraz nie kupi, bo to za duzo dla niej, pomysli, ze zdzierasz kase". Wiec taka emocja sie pojawila. Robie tak "nie, nalezy sie liczyc ze soba samym, pracowalas godzine, wlozylas cale swoje serce i za 5 euro to nawet recznik w markecie tyle nie kosztuje. Jestes wartosciowa, znakomicie szyjesz i mam prawo do proszenia tyle pieniedzy, ile praca jest warta".
Ok jest lepiej, poczucie winy znika, oczywiscie wraca pozniej w dialo
gach wewnetrznych.
Ale dobrze rozumuje, co ?


Co do pozostawienia na boku natretow, jak wiemy: mamy swiadomosc, ze to sa natrety, ale zawsze pozostaje jakis ulamek watpliwosci. Czyli zostawiamy natrety pomimo tej wwatpliwosci, tak? Przeciez gdyby nie bylo watpliwosci, nie byloby nerwicy, nie ?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

10 sierpnia 2016, o 11:15

Diana pisze:Powiedzcie prosze na czym to polega, 3 tyg bylam w PL u rodzicow z dziecmi na urlopie i w miedzyczasie 5 dni w Zakopanym z partnerem i zawroty glowy mialam naprawde minimalne, nie `badalam` sie i bylo duzo duzo lepiej. Ledwo zblizyl sie dzien powrotu do DE i sie zaczelo... Zawroty non stop mocniejsze, leki znowu sie pojawily + znowu skan swojego ciala non stop. O co chodzi kurcze? Czy cos mnie tu przeraza, nie wiem ze tak nerwica sie tu nasila czy o co chodzi ... Zyjemy tu i zyc bedziemy poki co, ale jak ??? Jak jest tak zle ze mna :(
Pamietam że jak chodziłam do szkoły, to każdego ranka męczyłam się z bólem brzucha z lęku przed szkołą.
W weekendy tego nie było, w wakcja również nie.
I to tak własnie jest z Tobą.
A co Ciebie tak stresuje jesli chodzi o powrót do DE?
Co by Ci zapewniło tam poczucie bezpieczeństwa?
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

10 sierpnia 2016, o 13:07

Halina pisze: Co do pozostawienia na boku natretow, jak wiemy: mamy swiadomosc, ze to sa natrety, ale zawsze pozostaje jakis ulamek watpliwosci. Czyli zostawiamy natrety pomimo tej wwatpliwosci, tak? Przeciez gdyby nie bylo watpliwosci, nie byloby nerwicy, nie ?
Dokładnie tak. Ja u siebie to widzę jako taką cienką granicę i albo przystanę na swoim i nie dam się ponieść obawom, albo popłynę. Wraz z postępami co raz łatwiej jest postawić na swoim a obawy nie wydają się już tak silne jak na początku. Ja przyznam, że już w drugim miesiącu zaburzenia znalazłem to forum i korzystam głównie z niego (najpierw jeszcze była psychoterapia) i po połowie roku już jest mi łatwiej. Przyznam, że dla mnie najgorsze są myśli, bo somatykę to dawałem radę ogarnąć, nawet jak "umierałem na zawał" po pójściu do sklepu :DD

Dopiero ostatnio poczułem taki przełom, że jestem jakby ponad tymi myślami i naprawdę daję sobie radę na takim poziomie, że mogę zacząć mówić nawet o jakimś tam komforcie.

Co do sytuacji w której mówiłaś o cenach to przypomniał mi się wpis Victora odnośnie asertywności.
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html

To jest część druga. Drugi post. Myślę, że znajdziesz tam coś dla siebie :)
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

10 sierpnia 2016, o 20:48

subzero1993 pisze:
Halina pisze: Co do pozostawienia na boku natretow, jak wiemy: mamy swiadomosc, ze to sa natrety, ale zawsze pozostaje jakis ulamek watpliwosci. Czyli zostawiamy natrety pomimo tej wwatpliwosci, tak? Przeciez gdyby nie bylo watpliwosci, nie byloby nerwicy, nie ?
Dokładnie tak. Ja u siebie to widzę jako taką cienką granicę i albo przystanę na swoim i nie dam się ponieść obawom, albo popłynę. Wraz z postępami co raz łatwiej jest postawić na swoim a obawy nie wydają się już tak silne jak na początku. Ja przyznam, że już w drugim miesiącu zaburzenia znalazłem to forum i korzystam głównie z niego (najpierw jeszcze była psychoterapia) i po połowie roku już jest mi łatwiej. Przyznam, że dla mnie najgorsze są myśli, bo somatykę to dawałem radę ogarnąć, nawet jak "umierałem na zawał" po pójściu do sklepu :DD

Dopiero ostatnio poczułem taki przełom, że jestem jakby ponad tymi myślami i naprawdę daję sobie radę na takim poziomie, że mogę zacząć mówić nawet o jakimś tam komforcie.

Co do sytuacji w której mówiłaś o cenach to przypomniał mi się wpis Victora odnośnie asertywności.
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html

To jest część druga. Drugi post. Myślę, że znajdziesz tam coś dla siebie :)

dzeikuje, czytam Victora, jakbym czytala siebie!
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Diana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 71
Rejestracja: 29 stycznia 2016, o 08:23

11 sierpnia 2016, o 08:39

marianna pisze:
Diana pisze:Powiedzcie prosze na czym to polega, 3 tyg bylam w PL u rodzicow z dziecmi na urlopie i w miedzyczasie 5 dni w Zakopanym z partnerem i zawroty glowy mialam naprawde minimalne, nie `badalam` sie i bylo duzo duzo lepiej. Ledwo zblizyl sie dzien powrotu do DE i sie zaczelo... Zawroty non stop mocniejsze, leki znowu sie pojawily + znowu skan swojego ciala non stop. O co chodzi kurcze? Czy cos mnie tu przeraza, nie wiem ze tak nerwica sie tu nasila czy o co chodzi ... Zyjemy tu i zyc bedziemy poki co, ale jak ??? Jak jest tak zle ze mna :(
Pamietam że jak chodziłam do szkoły, to każdego ranka męczyłam się z bólem brzucha z lęku przed szkołą.
W weekendy tego nie było, w wakcja również nie.
I to tak własnie jest z Tobą.
A co Ciebie tak stresuje jesli chodzi o powrót do DE?
Co by Ci zapewniło tam poczucie bezpieczeństwa?


Nie wiem wlasnie co mnie stresuje, pewnie te wszystkie diagnozy,ktore rozpetaly nerwice ,bo jak mowie borykalam sie tylko z zawrotami, a potem bylo juz tylko gorzej po szpitalu neurologicznym. Klotnie z partnerem. Jezyk ( niecierpie niemieckiego)
Ciezko okresli,bo tu sa problem takie,ale i sa problemy ktore ciagne za soba sprzed ladnych paru lat jak to psycholog okreslila, wrecz z dziecinstwa.
ODPOWIEDZ