Ja ogólnie przemyślałam już temat przeszłości i wydaje mi się że rozliczyłam się z nią.
I że nie ma to juz wpływu na mnie, w kazdym razie nic z tamtych wspomnień mnie już nie boli.
Nawet odczywam pewną satysfakcję bo osoby które mi dokuczały że jestem brzydka i mam stare szmaty
postarzały się, bardzo przytyły a ja się trzymam całkiem dobrze!
Niestety trafiałam też na fatalnych nauczucieli, z nauką sobie nie radziłam ze stresu i przez problemy w domu
i nie raz przy całej klasie zostałam upokorzona przez nauczuciela.
W ławce siedziałam z dziewczyną u której w domu rodzice pili, u mnie było cięzko
bo mama była sama, straciła prace więc ani ona ani ja nie miałysmy głowy do nauki.
Najgorzej było z chemią. Obie poprawiałysmy chemie w wakacje żeby zdać do kolejnej klasy.
To była chyba 5 klasa podstawówki czyli lat 11 miałaysmy.
Nic z tej chemii nie rozumiałysmy, nic, to fakt.
Chemiczka nas przepusciła na 2-jach do kolejnej klasy ale wezwała nas i powiedziała mojej przyjaciolce
że jest tak głupia że jedyne miejsce jakie dla niej widzi w zyciu to praca w pralni,
a dla mnie.... juz nie pamietam ale tez coś mocnego;)
Po latach jak pracowałam w szpitalu to pani od chemii przyszła do mnie na zabieg rehabilitacyjny.
Nie wiem czy mnie poznała ale ja ja tak i chciałam jej powiedzieć "i co!? zatkało kakło"?

Ale pomyślalam że karma wraca sama i nie muszę nikogo oceniać i sądzić.
Ze szkoły wyniosłam jednak 3 nawyki myslowe nad którymi musiałam popracować.
I tu bardzo pomogł mi Victor.
1. Lęk przed pokazywaniem swojej pracy.
W podstawówce w 2 klasie zrobiłam dekoracje zimowa w klasie a pani ją przy całej klasie zerwała i powiedziała że tak nie może być.
Pamietam że było mi bardzo przykro.
2. Poczucie że nie dam sobie rady i nic mi się nie udaje a innym tak i że jestem gorsza.
A to własnie przez problemy w domu. Ja juz w podstawówce chciałam rzucić szkołe i iść do pracy żeby pomóc mamie
żeby nas nie wyrzucili z mieszkania, więc pracowałam potajemnie po lekcjach, np mylismy auta z chłopakami
albo... sprzatałam w pobliskich sklepach.
W szkole miałam 5 tylko z polskiego, plastyki i języków.
Poza tym wiele gorzkich słów usłyszałam od dzieci i to też sprawiło że czułam sie gorsza.
3. Naywk uciekania przed trudnymi sytuacjami.
Ponieważ byłam nieprzygotowana do lekcji i inne dzieci mi dokuczały to po prostu uciekałam ze szkoły
np do pracy, potajemnie.
Potem musiałam się nauczyć że nie musze uciekać, że sobie dam radę w każdej sytuacji.
I tak naprawdę dystansu do tego i poczucia wartości nauczyła mnie nerwica bo musiałam zmienić pewne
poglądy, popracować nad poczuciem wartości i nauczyć się oddzielac w zyciu to co jest naprawdę ważne
od głupot.