kilka miesięcy temu dowiedziałam się, że mam nerwicę wegetatywną, a po tej informacji nie musiałam długo czekać na nerwicę lękową. Przyszła wielka Pani do mnie i zagościła na dobre. Na początku nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Ale od czego mamy google (oczywiście również dzięki google nakręciłam sobie kolejne lęki). Jestem po 3 spotkaniu u psychoterapeuty, trochę zrozumiałam siebie, ale ...
Zanim zaczęłam terapię wierzyłam, że szybko się pozbędę nerwicy, szybko minie. Po dzisiejszym, trzecim spotkaniu, zaczyna się chyba depresja, nie wierzę, że kiedykolwiek znów będę normalna

PONIŻEJ MÓJ LĘK< JAK SIĘ BOISZ< NIE CZYTAJ
co gorsze, zaczęłam się bać, że jestem chora psychicznie

Potrzebuję wsparcia, ze to tylko nerwica lękowa, że to tylko kolejny irracjonalny lęk... Błagam, nie piszcie mi o swoich lękach, boję się o nich czytać, powiedzcie, czy Wy też potraficie sobie wszystko wkręcić? Każdą głupią myśl? Kolejne spotkanie mam w przyszłym tygodniu, to bardzo mało godzina tygodniowo, ale nie stać mnie na więcej. Nie chcę brać leków, zaraz bedę czytać o metodzie 1000 kroków. Czy ja będę zdrowa?!