Witam wszystkich forumowiczów, jestem tutaj nowa i chciałam podzielić się swoją historią w nadziei, że może ktoś z Was udzieli mi wskazówek jak poradzić sobie ze stanem, w jakim się teraz znajduję.
A więc zaczynając od początku... Moje problemy zaczęły się 10 lat temu w liceum (klasa maturalna), gdzie nie mogłam się odnaleźć w nowym otoczeniu (dodam tylko, że od urodzenia byłam lękliwa, nieśmiała i już w okresie dzieciństwa często miewałam stany depresyjne). Zaczęło się od 3 nieprzespanych nocy, po których dziwnie zaczęłam się czuć - uczucie oddzielenia szybą od świata, nierealność, rodzina i znajomi wydawali się obcy, nie czułam swojej osoby tzn. miałam chęć pytać rodziny czy mnie widzą, bo ja siebie nie czułam. Temu wszystkiemu towarzyszył oczywiście ogromny lęk 24h na dobę, w nocy w ogóle nie spałam. Z tego powodu ostatnie 2 m-ce przed maturą musiałam spędzić w domu.
Zaczęły się badania (wyniki książkowe), wizyty u psychiatrów gdzie nie mówiłam o dd, bo bałam się, że wezmą mnie za wariatkę i zamkną w psychiatryku

Pierwszy lek andepin nie pomógł wcale, później były następne (nazw już nie pamiętam), a mój stan z każdym dniem był coraz gorszy. Najgorsza w tym wszystkim była potworna bezsenność, która w pewnym momencie przeistoczyła się agresywną (ja tak ją nazwałam

) gdzie sama sobie wmawiałam żeby nie spać co oczywiście nakręcało jeszcze lęk i poczucie winy oraz straszną depresję z tego powodu. Nie spałam ani w dzień ani w nocy. Musiałam zrezygnować ze studiów. Ten stan trwał 2 lata... To jest naprawdę cud, że jeszcze żyję i nie miałam żadnych omamów po tym czasie. Lekarzowi oczywiście nie mówiłam o wszystkim, bo się wstydziłam i przez te 2 lata przerobiłam wiele leków. Dopiero gdy zaczęłam planować samobójstwo, powiedziałam o wszystkim. Oczywiście zaliczyłam pobyt w psychiatryku, gdzie stwierdzono nerwicę lękową, dobrano Asertin, który okazał się strzałem w 10-tkę. Moje wszystkie problemy zniknęły, byłam spokojna, zapomniałam o wszystkich objawach. Liczyłam na to, że już zawsze tak będzie. Niestety Asertin po ok. 4 latach przestał działać. Dd wróciło razem z bezsennością, na którą pomogła mianseryna, ale też tylko na ok. 1,5 roku.
Odstawiłam asertin na rzecz symfaxinu, było jeszcze gorzej przez 2 m-ce. Obecnie symfaxin i miansegen zamieniono na anafranil. Biorę go od kilku dni i jestem w totalnej rozsypce, bo znów nie mogę spać.
Czy jest tu też ktoś kto ma aż takie problemy ze snem jak ja i może mi coś doradzić?

jak tylko czuję, że prawie zasypiam natychmiast jakby przypominam sobie o lęku (a być może to on wykorzystuje chwilę słabości kiedy jestem bezbronna podczas zasypiania) i ogarnia mnie potworna panika, walące serce, na przemian jest mi gorąco i zimno. I tak w kółko przez całą noc - momenty kiedy prawie zasypiam i nagle wybudza mnie lęk. Zdarza mi się zasnąć na moment dopiero nad ranem, kiedy już jestem tym wyczerpana.
Chciałabym kiedyś móc normalnie funkcjonować bez leków, tym bardziej że mamy z partnerem w planach urodzenie dziecka w przyszłości. Ale obawiam się, że bez leków nie będę w stanie żyć, a przez to o dziecku będę musiała zapomnieć
Czy ktoś z Łodzi bądź okolic może polecić naprawdę dobrego psychoterapeutę, który zna się na nerwicy lękowej? Sama na pewno sobie nie poradzę...
Przepraszam, że się tak rozpisałam, mam nadzieję, że ktoś dobrnął do końca
