Zainspirowana ostatnimi przeżyciami chciałabym podyskutować o tym, jak reagujecie w sytuacjach nietypowych: chorobie/ przeziębieniu, bólu (ręki, nogi..) itp.
Kiedy rejestrowałam się na forum, miałam wrażenie, że powoli udaje mi się ujarzmiać nerwicę, jednak ostatnie wydarzenia pokazują, że będą jeszcze sytuacje, które uaktywnią lęki. Tak było w przypadku choroby na przykład. Moje obserwacje:
- wszystkie objawy odczuwałam inaczej niż dotychczas. Ból/ opuchliznę migdałków, ból gardła... Odczuwałam je mocniej i.. no właśnie, inaczej, przez co trudno było mi racjonalnie sobie tłumaczyć że to tylko infekcja (np. wrażenie spuchniętej głowy, zaciśniętego gardła...)
- na moment przed chorobą nie potrafiłam ocenić, co mi się dzieje - nie czułam że mnie "rozkłada", tylko czułam że "coś jest nie tak". Efekt - atak paniki

- choroba trochę trwała, więc nowe objawy wywoływały katastroficzne myśli (a że się uduszę, a że nigdy nie wyzdrowieję, a że coś na pewno jest nie tak)
- na koniec pojawiła się DD, no ale wydaje mi się to normalne po takiej dawce stresu, spodziewam się że nie zagości w moim życiu zbyt długo
O ile nie miałam problemów z zaakceptowaniem nerwicy i diagnozy, że jestem zdrowa jak ryba, o tyle durne przeziębienie było dla mnie niemal traumatycznym przeżyciem

Zastanawiam się jak sobie radzić w takich sytuacjach. Wiadomo - pojawiają się one stosunkowo rzadko, więc trudno się wyuczyć dobrych reakcji. Racjonalne tłumaczenie w tym przypadku nie przyniosło mi ukojenia - lęki były silniejsze i dopiero tłumaczenia bliskich i czas pomogły. Jak sobie z tym radzicie? I czy w ogóle miewacie podobne problemy?
<chcę ten temat poruszyć na terapii, no ale zanim to nastąpi, chętnie poznam Wasze opinie>