najgorszy stan jaki miałam był w grudniu 2018r. Trwało to do stycznia, a później powoli było coraz lepiej. Bardzo mocne ataki paniki były tylko wtedy, później były ale nie aż tak. Od jakiegoś czasu w ogóle ich nie miałam.
Biorę leki, chodzę do psychologa, czytam chłopaków, zaczęłam ćwiczyć jogę, relaksację Jacobsona, zaczęłam zdrowiej jeść i brać witaminy.
Ale wczoraj miałam znowu okrooopny atak paniki, taki jak z początków. Dlaczego? Nie rozumiem.
Oczywiście od paru tygodni czytam o tym wirusie, ale jakos sobie dawałam radę. Od paru dni było gorzej to zaczęłam oprócz SSRI brać połówkę przeciwlękowego. Przestałam czytać o koronawirusie (no ale z tym różnie wychodziło). Ogólnie może i zaczęłam się tym nakręcać, ale tłumaczyłam sobie racjonalnie wszystko. I kurcze, myślalam że jak pojawi się już atak to bedzie lekki, a był straszny. O 23 dzowniłam do psychologa co mam robić

Boję się że mam jakiś ostry nawrót i mam dość,już nie wiem co robić. Nie wiem dlaczego to wraca w aż takim stopniu