Kochani wyjasnijcie mi jeden mechanizm nerwicy.
Wiem, że mam ja w sobie, dużo zachowań na to wskazuje i pogodzilem się z tym, akceptuję ja. Próbuję zmieniać te zachowania, bagatelizować objawy ale nie wychodzi. Przykładowo: jestem u teściów na obiedzie, nagle zawroty głowy, mysli o jpdl zaraz zemdleje i będzie wstyd, bo teściowa stara hipochondryczka od razu pogotowie wezwie i będzie siara. I teraz tak: mówię sobie wiem, że to nerwica, nie dam się, nic mi nie jest i nie będzie, to chwilowe i przejdzie. I teraz najlepsze. Nic nie przechodzi, trzyma mnie to dalej a ja walczę z tym, dzień mam z głowy a następnego i kolejnego jestem totalnie rozwalony i boję się nawrotu tego stanu. Co robić żeby to odeszło?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Akceptacja nerwicy
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Powiedzieć sobie" zemdleje to zemdleje,będzie siara to będzie" puść kontrolę ,co ma być to będzie
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"