Witam drogich nerwicowców

nie udzielam się mocno na tym forum ale jak wy mam problem z nerwiczką która nie daje mi spokoju od dłuższego czasu ( ok. 5 lat ) w styczniu tego roku doszedłem do wniosku że trzeba na poważnie się za nią wziąć choć dziwnie to brzmi bo z nerwica podobno nie wolno walczyć prawda

od czasu do czasu zaglądam na to forum gdy już naprawdę mam gorszy okres i próbuje sobie jakoś poradzić

ale do rzeczy .
Może opowiem coś o sobie i jak ją siebie postrzegam i jak inni mnie postrzegają . Mam 27 lat , jestem dobrze zbudowanym gościem wysokim podobno przystojnym ( ja tak nie uważam

) bardzo pewnym siebie wg innych czasem zbyt pewnym siebie , na codzien wydaje się bardzo towarzyski uśmiechnięty , radosny i ogólnie często nie schodzi mi banan z gęby i chyba byłbym ostatnia osobao której można by powiedzieć że ma problemy ze sobą depresja jakieś leki itd mam opinie bardziej cwaniaczka niż zamkniętego w sobie . Nigdy podczas nerwicy nie miałem stanu że nie potrafię wyjść z domu bo.sie czegoś boję , bardziej lek powodował u mnie wychodzenie do ludzi i robienie coś na siłę żeby uciec od myśli wyobrażeń , zawsze gdy zostawałem sam na sam ze swoimi myślami było najtrudniej dlatego tez uciekałem do bycia pozytywną i towarzyska osoba .
Wg mojego spostrzeżenia cierpie na lęk uogólniony , przynajmniej tak mi się wydaje. Od stycznia tego roku jak wyżej pisałem postanowiłem podejść do sprawy na poważnie i przede wszystkim świadomie . Moj problem polega na tym że nie mam żadnego rodzaju ataków paniki czy strachu przed ludźmi czy przed konkretnymi miejscami ( no po za lękiem wysokości czy przestrzeni np. w górach ) bardziej wydaje mi się że są to leki natury osobistej mojego wyobrażenia samego siebie wobec innych , tego że jestem jakiś inny dziwny , że ludzie odbierają mnie inaczej że moga się za moimi plecami śmiać czy obgadywać , że nie wyjdę z nerwicy i będę ją miał do końca życia czy wpadnę albo.juz wpadłem w schizofrenie . Od stycznia faktycznie zacząłem to racjonalizować , starałem się olewać odwracać uwagę skupiać się na siłę na konkretnej rzeczy itd wtedy oczywiście myśli i wyobrażenia szaleją ale wiele razy udawało mi się wyjść do normalnego stanu 1-2 tyg bez żadnych objawów , dosłownie miałem wrażenie że popadałem w jakąś pojebana euforię że wyszedłem z nerwicy , pełno energii robienia rzeczy na które naprawdę mam ochotę i sprawiają mi frajdę bez myśli wątpliwości itd.wrecz miałem wrażenie czy aby napewno to nie dwubiegonowka ...


ogólnie jestem osobą bardzo aktywną i w czasie lepszego samopoczucia często zapominam że jestem newricowcem i bagatelizuje to że mogą przyjść gorsze momenty wątpliwości itd. i tu wydaje mi się być cały problem ponieważ nerwica jest przebiegła i u mnie objawia się ona bardzo powoli , nie.mam raczej napadów paniki albo nagle gdy jadę samochodem coś mnie złapie że dostaje paraliżu ... Nie, raczej u mnie wygląda to tak że gdy minie ten tydzień mega samopoczucia to pomału zaczyna się robić co raz gorzej , więcej myślę o sprawach codziennych , zaczynam gorzej sypiać , mniej mam energii i motywacji do działania , z dnia na dzień mam gorszy humor mam wrażenie jakby nerwica robiła to celowo żebym nie wiedział w którym momencie atakuje ... I wtedy czesto pojawiają się wątpliwości czy aby napewno to nerwica , ze z tego nie wyjdę że ten okres lepszego samopoczucia to była depresja dwubiegonowa , mam wrażenie że myśli są co raz głośniejsze i wydają się być głosami w głowie ... I w ciągu kilku dni od zajebistego samopoczucia zaczyna się piekło walka z nerwica depresja itd próbuje walczyć z nią i przede wszystkim zapominam jak świadomie reagować na gorsze momenty i wszystko mam wrażenie zaczyna się od początku jakbym dopiero co wpadł w nerwicę i kompletnie nie wiedział jak do niej podejść , doszło do tego że tych lepszych okresach zaczynałem robić notatki z tego jak mam myśleć i w jaki sposób mam racjonalizować i jak postępować ale gdy już jestem w tym gorszych okresach i czytam te notatki mam.wrazenie jakbym kompletnie nie czuł i nie rozumial tego co tam pisałem i co gorsza gdy próbuje się stosować do tego co.zapisywalem to kompletnie nie przynosi mi żadnych pozytywnych rezultatów , może wtedy za bardzo chce żebym wrócił do tych dobrych momentów gdzie mi było dobrze

... Nie wiem czy dobrze opisałem mój problem jak sami wiecie ciężko opisać coś co siedzi nam w głowie

i tu mam pytanie co dalej robić bo takich okresów dobrego i Gorszego samopoczucia miałem już sporo od " wyzdrowienia " do " nie uda mi się i nigdy z tego nie wyjdę " może ktoś miał lub ma podobnie ?
Proszę o pomoc i pozdrawiam
