Postanowiłem się z Wami podzielić moim przypadkiem bo czuję taką potrzebę i być może poczuję się lepiej.
Mam 36 lat, żonę, syna i w sumie dlaczego miałbym się dołować skoro każdy zdrowy, starcza od 1 do 30 itd...
Będąc w podstawówce miałem pierwsze problemy ponieważ kilku mięśniaków znęcało się nade mną. Nie miałem ochoty chodzić do szkoły, nie skupiałem się na nauce lecz na tym czy na przerwie znowu będę nękany. Jakoś przeżyłem te 3 lata i poszedłem do liceum.
Mając te 15-16 lat wyjechałem do dużego miasta ponieważ była tam najbliższa szkoła muzyczna, do której uczęszczałem, ale przy tym chodziłem do liceum. Tam również nie było różowo bo jako jedyny zacinałem się i ciągle chciałem dorównać innym "lepszym". Z perspektywy czasu jest to śmieszne.
Po liceum zacząłem studiować i przy okazji pracować w zawodzie. Niestety doszło do konfliktu z koleżanką z pracy, która dosłownie wdeptała mnie w ziemię. Poniżała mnie przy kim tylko się dało. Inni współpracownicy byli bierni na ten stan rzeczy wiedząc, że to ja miałem rację. Nie miałem ochoty chodzić do pracy, trwało to 2 lata.
Jak już wcześniej wspomniałem jestem muzykiem i grałem w zespole. Jadąc kiedyś na sztukę pojechali ze mną na SOR bo dostałem ataku lęku. Czułem, że serce mi zaraz wyskoczy i myślałem, że to koniec. Na SORze dali lek rozkurczowy, przepisali potas i ... tyle.
Następnie miałem akcje typu: śpiewam i zaczyna mnie coś dusić w gardle. Nie ma chyba nic gorszego. Też na SOR i w drodze objawy przeszły. Skończyłem z graniem w zespole na kilka lat.
Objawy też ustały do kwietnia br. Zmarł mój teść i bardzo to przeżyliśmy z żoną. Byłem pocieszycielem, podtrzymywałem ją na duchu. Okazało się, że żona już się otrząsnęła, a mi powróciły lęki. Że zaraz dostanę zawału, że uduszę się itd... (teść zmarł w szpitalu po sepsie i lekarze nie wiedzieli co było powodem. Dostał duszności.)
Aktualnie wstaję z kolan i otwieram się na ludzi. Nie jest łatwo.
Po dotarciu do filmów na yt uświadomiłem sobie, że mam bardzo wątłą osobowość. Wszystkim się martwię za bardzo. Nie potrafię sobie radzić z atakiem innych ludzi. Tzn reaguję w chwili broniąc się, ale po jakimś czasie sam obwiniam się za to. Chociaż wiem, że to nie moja wina.
Miałem wiele propozycji objęcia wyższych zawodów ale boję się, że wyjdę i zacznę się jąkać. Albo coś z tym zrobię teraz albo tak zostanie bo 36 lat to już ostatni dzwonek.
Dzięki filmikom radzę sobie od niecałego tygodnia z lękami mówiąc sobie, że to tylko urojenia. Dzięki.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Całe moje życie jest napięte
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 390
- Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33
Moim zdaniem przeszedłeś bardzo dużo w swoich życiu, i nigdy nie zostało to wszystko przepracowane. Emocje których doświadczyłeś w dzieciństwie, latach młodzieńczych wcale nie przeszły. Często się mówi że jeśli czegoś z siebie nie wyrzucisz to nadal to wszystko jest w Tobie. Zresztą obecnie wcale nie jest lepiej bo masz nadal mnóstwo stresu w swoim życiu, złe doświadczenia życiowe. Ja się w cale nie dziwie temu co się teraz z Tobą dzieje. Moim zdaniem potrzebna jest Ci długa terapia do przepracowania wszystkiego od A do Z. Przede wszystkim najpierw terapeuta powinien wysłuchać wszystkiego co masz do powiedzenia, całe dzieciństwo, lata młodzieńcze, życie obecne. W twoim przypadku jest wszystko do przepracowania, bo miałeś solidne podstawy aby popaść w nerwicę. Czy w ogóle kiedyś ktoś ją u Ciebie zdiagnozował ? Czy byłeś kiedyś konsultowany psychiatrycznie, oraz czy rozmawiałeś kiedyś z psychologiem ? Jak wygląda Twoja wiedza na temat zaburzeń lękowych, nagrań z youtube oraz wiedzy z forum ? Dobrze by było wiedzieć na jakim jesteś etapie. Moim zdaniem ataki lęku (paniki) i tak późno dały o sobie znać. Ważne jest to, że przyznałeś się przed sobą że jest coś nie tak i trzeba coś z tym zrobić. To jest pierwszy, ale jak ważny krok. Trzeba w Twoim przypadku odbyć tak jak pisałem długą terapię ale wybrać też dobrego terapeutę, najlepiej któregoś z administratora tego forum. Można z nimi odbywać płatne konsultacje, znają się na rzeczy jak nikt inny. Wszystko jest do ogarnięcia, możesz zmienić swoje życie o 360 stopni ale musisz widzieć jak to wszystko działa i jakimi mechanizmami to wszystko się rządzi. Po zdobyciu wiedzy, uczestniczeniu w terapii będziesz widział efekty i zobaczysz jak to wszystko zaczyna być przejrzyste. Jednak na to potrzeba bardzo dużo czasu, oraz nie jest to takie proste jak się piszę. Jednak tu chodzi o zmianę siebie, czyli jednej z trudniejszych rzeczy w życiu, lecz nie oznacza to że nie da się tego wykonać bo oczywiście da się. Także działaj, czytaj, kształć się w tej dziedziny i na pewno nie pożałujesz a Twoje życie może być normalne tak jak wszystkich ludzi na świecie - wolne od irracjonalnych lęków, zamartwień. Wierze, że dasz radę, w razie pytań, wątpliwości możesz śmiało pisać bo po to jest to forum 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 408
- Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 14 sierpnia 2019, o 14:42
Dzięki za słowa otuchy. Wczoraj pierwszy raz od 20 lat grałem na imprezie z chłodną głową. Jak pojawiały się objawy typu: napełniony balon w okolicach przepony i uczucie zapowietrzania się płuc, czy nawet myśli które zawsze wkręcały mnie na wyższe obroty to sam się uspokajałem i nie wiem kiedy znowu byłem wolnym człowiekiem.
Muszę zdobyć jakiś kontakt do terapeuty z forum bo chcę to z siebie wykorzenić. Nawet nie przypuszczałem, że przez tyle lat mogłem z tym żyć, zaakceptować lęki, być wybuchowym przez to do najbliższej rodziny. Nastawiałem się do imprezy, którą miałem grać, że będzie do dupy bo zawsze mogło być tylko lepiej. Masakra.
Muszę zdobyć jakiś kontakt do terapeuty z forum bo chcę to z siebie wykorzenić. Nawet nie przypuszczałem, że przez tyle lat mogłem z tym żyć, zaakceptować lęki, być wybuchowym przez to do najbliższej rodziny. Nastawiałem się do imprezy, którą miałem grać, że będzie do dupy bo zawsze mogło być tylko lepiej. Masakra.