Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pogorszenie stanu nerwicy na wymianie studenckiej

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
og220
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27

19 listopada 2018, o 08:19

Cześć, jestem nowa na forum :) Kiedyś zdarzyło mi się tu zajrzeć parę razy, aczkolwiek teraz zdecydowałam się założyć konto i wyżalić, bo powoli nie daję już rady... Zacznijmy od tego, że mam nerwice lękową z napadami paniki mniej więcej od 16r.ż.- od szkoły średniej. Wcześniej zawsze byłam nadwrażliwym dzieckiem i często się stresowałam, ale po zmianie środowiska w liceum i wysokim poziomie nauczania zaczęły się lęki. Jednakże poradziłam sobie z nauką i do końca liceum nie stosowałam żadnych leków. Punktem zwrotnym było zachorowanie mojej mamy- trafiła do szpitala psychiatrycznego na 3 miesiące i wtedy mój stan tak się pogorszył, że zdecydowałam się na leczenie. Wszystko wróciło do normy, kiedy mama wróciła do domu, a ja poszłam na studia do innego miasta. Przez cały rok czułam się bardzo dobrze. Na drugim roku zaczęłam nieco słabnąć( rzucił mnie chłopak) i zaczęłam interesować się wyjazdem na erasmusa. Studiuje kierunek w miarę humanistyczny i związany ze środowiskiem międzynarodowym, lubię bardzo podróżować i poznawać nowych ludzi, dlatego moim marzeniem był ten wyjazd. Razem z tym przyszedł niepokój związany z załatwianiem dokumentów itp., ale pomyślałam sobie, muszę to przezwyciężyć i moje lęki nie mogą mnie hamować. W wakacje dalej towarzyszył mi stres związany z wyjazdem, bo nie dostałam akademika i przez ponad miesiąc szukałam pokoju pod wynajem na własną rękę. W dniu wyjazdu miałam bardzo mocny atak paniki, że do teraz nie wiem, jak wsiadłam do samolotu. Również wspomnę, że zazwyczaj podczas ataków brałam jedynie połówkę hydroksyzyny i to mnie totalnie rozluźniało, spałam jak zabita. Jednak od wtedy wzięłam całą dawkę i dalej czułam-słabsze nieco- ale nadal ataki. Po przyjeździe przez pierwsze 4 dni załamka i ataki z rana. Myślałam sobie, że dłużej niż tydzień tu nie wytrzymam i że wracam do Polski. Jednakże nawet ku mojemu zdziwieniu zaklimatyzowałam się, zaczęłam chodzić na zajęcia, spotykać się z ludźmi itd. Po 1,5 miesiąca wszystko się zmieniło... Musiałam napisać konspekt pracy licencjackiej i chyba to mnie tak rozwaliło, bo nie wiem, gdzie szukać innego wytłumaczenia. To były tylko 4 strony, ale nie wiedziałam jak się zabrać za to, bo nie ma mnie w Polsce na zajęciach. W końcu udało mi się, ale dzień później zaczął się horror... Mocne ataki z rana, hydroksyzyna ledwo działała. I tak przez 3 najbliższe dni, myślałam, że oszaleje i w mojej głowie jedynie widziałam już jak wracam do Polski. Następne dni były nieco lepsze, aczkolwiek wcześnie z rana wybudza mnie lęk i dużo czasu mi zajmuje, żeby wstać i zacząć coś robić... Co chwile mam myśli, że sobie nie poradzę, że będę musiała wrócić do Polski i cały semestr przepadnie+ będę musiała zwrócić stypendium za pobyt... Naprawdę, proszę o poradę, bo przez ostatni tydzień czuje się fatalnie i mam te chore myśli, że zawale coś, że nie dam sobie rady i będę czuć się gorzej i gorzej... Zdaje sobie sprawę, jakie to nierealne, szczególnie, że w Polsce jestem najlepszą studentką na roku. Jednakże to staje się silniejsze ode mnie i ledwo ciągnę....
ODPOWIEDZ