Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wyuczona bezradność, strach przed samodzielnością,uzależnienie od najbliższych a zaburzenie lękowe
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
Cześć,
Mam do Was pytanie. Być może trochę wyolbrzymiam problem, jak to w nerwicy, ale zastanawia mnie jak to jest z tym byciem uzależnionym od innych. Jak to wpływa na zaburzenie i jak nad tym pracować. W momentach kryzysu chcę wszystkim w pracy, domu jak najlepiej usługiwać, nie sprawiać nikomu czasami przykrości, bo się boję, że kiedy sobie nie poradzę to mi nie pomogą. Boję się, że jestem całkowicie uzależniony od mamy, od narzeczonej, od najbliższych. Czuję lęk przed samodzielnością, gdzie jeszcze do niedawna czułem, że spokojnie dam radę poradzić sobie w życiu. Przez te lęki mam ciągle myśli, że nie poradzę sobie w nerwicy bez nabliższych, bez pracy. Nie wiem czy przez to właśnie zaburzenie lękowe nie dostaje "wiatru w żagle", zamiast ja mu ten żagiel powinienem przycinać. Nie znalazłem na to skutecznego sposobu. Wiem, że jak ktoś ma inny charakter, to bardziej boi się, że może komuś coś zrobić złego, aniżeli że się uzależni od innych.
Kolejna sprawa to jak to nazywam "wyuczona bezradność". Przez lata jak z czymś nie dawałem sobie rady, to liczyłem, że mi bliscy jakoś pomogą. To zapewne też źle działa na zaburzenie lękowe, bo podświadomie mam postawę roszczeniową, tzn. wymagam od innych, że mnie wyleczą (lekarze, tabletki, psycholog, terapeuta),a tak naprawdę jak sam nie będę walczył, to nie zwyciężę. Boję się, że ta wyuczona bezradność, skutecznie przeszkadza mi w odburzeniu, ale nawet chociażby w zażegnaniu kryzysu.
Chodzę na terapię, będę pewnie musiał nad tym popracować, jak to jest z tym u Was?
Mam do Was pytanie. Być może trochę wyolbrzymiam problem, jak to w nerwicy, ale zastanawia mnie jak to jest z tym byciem uzależnionym od innych. Jak to wpływa na zaburzenie i jak nad tym pracować. W momentach kryzysu chcę wszystkim w pracy, domu jak najlepiej usługiwać, nie sprawiać nikomu czasami przykrości, bo się boję, że kiedy sobie nie poradzę to mi nie pomogą. Boję się, że jestem całkowicie uzależniony od mamy, od narzeczonej, od najbliższych. Czuję lęk przed samodzielnością, gdzie jeszcze do niedawna czułem, że spokojnie dam radę poradzić sobie w życiu. Przez te lęki mam ciągle myśli, że nie poradzę sobie w nerwicy bez nabliższych, bez pracy. Nie wiem czy przez to właśnie zaburzenie lękowe nie dostaje "wiatru w żagle", zamiast ja mu ten żagiel powinienem przycinać. Nie znalazłem na to skutecznego sposobu. Wiem, że jak ktoś ma inny charakter, to bardziej boi się, że może komuś coś zrobić złego, aniżeli że się uzależni od innych.
Kolejna sprawa to jak to nazywam "wyuczona bezradność". Przez lata jak z czymś nie dawałem sobie rady, to liczyłem, że mi bliscy jakoś pomogą. To zapewne też źle działa na zaburzenie lękowe, bo podświadomie mam postawę roszczeniową, tzn. wymagam od innych, że mnie wyleczą (lekarze, tabletki, psycholog, terapeuta),a tak naprawdę jak sam nie będę walczył, to nie zwyciężę. Boję się, że ta wyuczona bezradność, skutecznie przeszkadza mi w odburzeniu, ale nawet chociażby w zażegnaniu kryzysu.
Chodzę na terapię, będę pewnie musiał nad tym popracować, jak to jest z tym u Was?
-
- Gość
Zasadniczo nie ma ludzi niezależnych,nie ma żadnej rzeczy/zjawiska która/które by była/było niezależna/niezależne.
Po drugie brak poczucia bezpieczeństwa doskonale sprzyja rozwojowi nerwic itp
Po trzecie system w którym żyjemy jest opracowany właśnie w taki sposób abyśmy ledwo żyli w ciągłym strachu
bo kiedy jesteśmy słabi to stajemy się jeszcze bardziej zależni od naszych panów.
Rodzice muszą pracować po 12 h,dzieci w tym czasie są pod "opieką" funkcjonariuszy państwowych
nauczycieli/indoktrynatorów,dzięki temu rodzina jest tylko fikcją,na papierze w dokumentach ale nie ma w niej żadnych więzi.
Kiedyś straszono ludzi satanistami a dzisiaj terrorystami,kiedyś prowadzono krucjaty a dzisiaj misje pokojowe.
Nic się nie zmienia,ludzkość jest dokładnie taka sama jak dawniej.
Farmaceuci też dbają o to by nie stracić pacjentów/dochodu ,lekarze dbają o farmaceutów etc etc
Nie wiem co można z tym zrobić bo panowie sami siebie od koryta nie oderwą,potrzebna jest rewolucja
ale kto ma na to siłę?Wszyscy słabi,chorzy i w dodatku obcy,każdy sobie,indywidualność to największa cnota w kapitalizmie.
Tylko ja dla mnie i moje eh...no i jak nie mieć depresji w takim kołchozie,Ziemia to planeta więzienna.
https://www.youtube.com/watch?v=lhaFsp0fq34
Kończę ten dzień jak on i ona,
W metrze ludzie zawieszeni w telefonach,
Innych hipnotyzuje mrok za oknem, próżnia,
Próbują odcienie szarości rozróżniać,
Na ruchomych schodach kolejka na powierzchnie,
Szkoda, że niebo nie będzie już niebieskie,
By wzbić się na nie, polecieć ponad kreskę,
Poczuć, że wreszcie odnalazłeś swoje miejsce,
Z dala od świata, który próbuje w nas zabić,
Kreatywność i indywidualizm,
Co konsekwentnie karmi w nas zawiść,
Aż nie umiemy się cieszyć własnymi sukcesami,
Bo ile można patrzeć na innych, tylko dlatego, że nas blokuje strach,
Żyć z podejściem negatywnym i pasywnym, to ja już wolę ginąć w swoich snach.
Po drugie brak poczucia bezpieczeństwa doskonale sprzyja rozwojowi nerwic itp
Po trzecie system w którym żyjemy jest opracowany właśnie w taki sposób abyśmy ledwo żyli w ciągłym strachu
bo kiedy jesteśmy słabi to stajemy się jeszcze bardziej zależni od naszych panów.
Rodzice muszą pracować po 12 h,dzieci w tym czasie są pod "opieką" funkcjonariuszy państwowych
nauczycieli/indoktrynatorów,dzięki temu rodzina jest tylko fikcją,na papierze w dokumentach ale nie ma w niej żadnych więzi.
Kiedyś straszono ludzi satanistami a dzisiaj terrorystami,kiedyś prowadzono krucjaty a dzisiaj misje pokojowe.
Nic się nie zmienia,ludzkość jest dokładnie taka sama jak dawniej.
Farmaceuci też dbają o to by nie stracić pacjentów/dochodu ,lekarze dbają o farmaceutów etc etc
Nie wiem co można z tym zrobić bo panowie sami siebie od koryta nie oderwą,potrzebna jest rewolucja
ale kto ma na to siłę?Wszyscy słabi,chorzy i w dodatku obcy,każdy sobie,indywidualność to największa cnota w kapitalizmie.
Tylko ja dla mnie i moje eh...no i jak nie mieć depresji w takim kołchozie,Ziemia to planeta więzienna.
https://www.youtube.com/watch?v=lhaFsp0fq34
Kończę ten dzień jak on i ona,
W metrze ludzie zawieszeni w telefonach,
Innych hipnotyzuje mrok za oknem, próżnia,
Próbują odcienie szarości rozróżniać,
Na ruchomych schodach kolejka na powierzchnie,
Szkoda, że niebo nie będzie już niebieskie,
By wzbić się na nie, polecieć ponad kreskę,
Poczuć, że wreszcie odnalazłeś swoje miejsce,
Z dala od świata, który próbuje w nas zabić,
Kreatywność i indywidualizm,
Co konsekwentnie karmi w nas zawiść,
Aż nie umiemy się cieszyć własnymi sukcesami,
Bo ile można patrzeć na innych, tylko dlatego, że nas blokuje strach,
Żyć z podejściem negatywnym i pasywnym, to ja już wolę ginąć w swoich snach.
-
- Gość
Hej, każdy człowiek jest od kogoś lub czegoś w jakiś sposób uzależniony. Tak naprawdę takie zastanawianie się jeszcze bardziej nakręca nerwice. Oczywiście ja np.mialam ciężkie układy z rodzicami, chodzę na terapię i czasem też się nad tym zastanawiam, że nigdy nie byłam sama sobie Panem, od wyprowadzki od mamy od razu przeprowadziłam się do męża i mimo, że oboje pracujemy to on dużo wiecej zarabia i też można by powiedzieć jestem zależna i to też mi nakrecilo nerwice, że jak coś się z nim stanie to że mną koniec. Z drugiej strony mam koleżankę, która jest singielka i świetnie sobie daje rade i też ma ogromne lęki, że jest uzależniona od pracy, swojego szefa i że jak coś się stanie to ona nie ma nikogo, wiec w pracy boi się często odezwać, postawić na swoim.maciek1985 pisze: ↑1 kwietnia 2018, o 08:42Cześć,
Mam do Was pytanie. Być może trochę wyolbrzymiam problem, jak to w nerwicy, ale zastanawia mnie jak to jest z tym byciem uzależnionym od innych. Jak to wpływa na zaburzenie i jak nad tym pracować. W momentach kryzysu chcę wszystkim w pracy, domu jak najlepiej usługiwać, nie sprawiać nikomu czasami przykrości, bo się boję, że kiedy sobie nie poradzę to mi nie pomogą. Boję się, że jestem całkowicie uzależniony od mamy, od narzeczonej, od najbliższych. Czuję lęk przed samodzielnością, gdzie jeszcze do niedawna czułem, że spokojnie dam radę poradzić sobie w życiu. Przez te lęki mam ciągle myśli, że nie poradzę sobie w nerwicy bez nabliższych, bez pracy. Nie wiem czy przez to właśnie zaburzenie lękowe nie dostaje "wiatru w żagle", zamiast ja mu ten żagiel powinienem przycinać. Nie znalazłem na to skutecznego sposobu. Wiem, że jak ktoś ma inny charakter, to bardziej boi się, że może komuś coś zrobić złego, aniżeli że się uzależni od innych.
Kolejna sprawa to jak to nazywam "wyuczona bezradność". Przez lata jak z czymś nie dawałem sobie rady, to liczyłem, że mi bliscy jakoś pomogą. To zapewne też źle działa na zaburzenie lękowe, bo podświadomie mam postawę roszczeniową, tzn. wymagam od innych, że mnie wyleczą (lekarze, tabletki, psycholog, terapeuta),a tak naprawdę jak sam nie będę walczył, to nie zwyciężę. Boję się, że ta wyuczona bezradność, skutecznie przeszkadza mi w odburzeniu, ale nawet chociażby w zażegnaniu kryzysu.
Chodzę na terapię, będę pewnie musiał nad tym popracować, jak to jest z tym u Was?
Nie ma sytuacji idealnej i całkiem złej. Ja też mam myśli, i przekonania, które zaczepiono mi w rodzinie, że trzeba być samemu dla siebie Panem, a nie liczyć na innych, bo mąż kopnie Cię w dupe albo Ty jego itd... Ale widzisz, to nie kwestia sytuacji tylko często tych właśnie błędnych przekonań zaszczepionych w nas przez innych jest przyczyną nerwicy i takiego myślenia. Ja miałam kiedyś pracę lepiej płatna i też czułam się gorsza. Czułam się mega zależna od tej pracy. A w ciężkich chwilach, kiedy zmarł mój ojciec 2 dni przed moją matura, czy kiedy się przeprowadziłam do męża, szukałam pracy bardzo dobrze sobie radziłam, więc myślę, że jakbyś musiał to byś sobie na pewno poradził.
-
- Gość
A i chciałam dodać, że lęk o najbliższych, o to, że bez nich będzie Ci ciężko jest jak najbardziej naturalny, to Twoja rodzina, ludzie, których kochasz, którzy są Ci potrzebni a Ty im, to Twoje życie, więc lęk przed utratą tego świadczy o Twojej wrażliwości jedynie. W czasie nerwicy nie chcesz ich obciążać, to też pozytywne, że o nich myślisz mimo zaburzenia. Nie ma co się tak zastanawiać nad normalnymi odruchamimaciek1985 pisze: ↑1 kwietnia 2018, o 08:42Cześć,
Mam do Was pytanie. Być może trochę wyolbrzymiam problem, jak to w nerwicy, ale zastanawia mnie jak to jest z tym byciem uzależnionym od innych. Jak to wpływa na zaburzenie i jak nad tym pracować. W momentach kryzysu chcę wszystkim w pracy, domu jak najlepiej usługiwać, nie sprawiać nikomu czasami przykrości, bo się boję, że kiedy sobie nie poradzę to mi nie pomogą. Boję się, że jestem całkowicie uzależniony od mamy, od narzeczonej, od najbliższych. Czuję lęk przed samodzielnością, gdzie jeszcze do niedawna czułem, że spokojnie dam radę poradzić sobie w życiu. Przez te lęki mam ciągle myśli, że nie poradzę sobie w nerwicy bez nabliższych, bez pracy. Nie wiem czy przez to właśnie zaburzenie lękowe nie dostaje "wiatru w żagle", zamiast ja mu ten żagiel powinienem przycinać. Nie znalazłem na to skutecznego sposobu. Wiem, że jak ktoś ma inny charakter, to bardziej boi się, że może komuś coś zrobić złego, aniżeli że się uzależni od innych.
Kolejna sprawa to jak to nazywam "wyuczona bezradność". Przez lata jak z czymś nie dawałem sobie rady, to liczyłem, że mi bliscy jakoś pomogą. To zapewne też źle działa na zaburzenie lękowe, bo podświadomie mam postawę roszczeniową, tzn. wymagam od innych, że mnie wyleczą (lekarze, tabletki, psycholog, terapeuta),a tak naprawdę jak sam nie będę walczył, to nie zwyciężę. Boję się, że ta wyuczona bezradność, skutecznie przeszkadza mi w odburzeniu, ale nawet chociażby w zażegnaniu kryzysu.
Chodzę na terapię, będę pewnie musiał nad tym popracować, jak to jest z tym u Was?
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
Dzieki za odpowiedzi. Zastanawia mnie czy nie jestem jakby to powiedzieć trochę jakby 33letnim maminsynkiem. Mam stracha co bedzie jak kiedys zostane sam albo jak bede na utrzymaniu innych przez nerwicę. Ale wiem,ze to iluzja lekowa jednak....
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 888
- Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57
Sam przyznajesz, że chciałbyś aby wszystko zadziałało się poza tobą. Tak jakbyś ty nie miał wplywu na swoje życie. To jak najbardziej może powodować zaburzenia lękowe. Musisz w sobie wypracować stabilny obraz swojego ja, by czuć że sobie poradzisz, wtedy i z lekami się uporasz.
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
Jakies sposoby moze ktoś ma? To taka "wyuczona bezradność"
Od 8 lat polegam tylko wyłącznie na lekach przez co pewnie mózg zakodowal sobie,że jestem chory. Może od początku jakbym miał terapię to by było łatwiej? Teraz, kiedy leki już nie do końca dają rade mózg nie znajduje innej drogi ucieczki i podsyla myśli s... a właściwie strach przed tym. I lawina lęków rusza. Od 4 miesięcy mam sinusoide nastrojów i ciągłe jazdy lękowe, bo uważam że juz mi nic nie pomoze,tzn. Nerwica tak uważa i mi takie lewe straszaki non stop przesyła,a wyuczona bezradność nakręca ją jak dobry bit nakreca rapera. :/

-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 221
- Rejestracja: 27 lutego 2018, o 11:50
Uzależnienie od osoby, kreuje bezradnosc, a gdy ta bezradność zaczyna przeszkadzać w życiu pojawia się zaburzenie poniewaz nie chciales wzmocnic tej słabszej cechy w stanie normalnosciowym i ta sytuacja kreowala strach, stres itd co w przewleklym okresie skutkuje przegrzaniem kabli i wlasnie tym co odczuwasz. Wszystko w życiu jak medal może miec dwie stronymaciek1985 pisze: ↑1 kwietnia 2018, o 17:17Jakies sposoby moze ktoś ma? To taka "wyuczona bezradność"Od 8 lat polegam tylko wyłącznie na lekach przez co pewnie mózg zakodowal sobie,że jestem chory. Może od początku jakbym miał terapię to by było łatwiej? Teraz, kiedy leki już nie do końca dają rade mózg nie znajduje innej drogi ucieczki i podsyla myśli s... a właściwie strach przed tym. I lawina lęków rusza. Od 4 miesięcy mam sinusoide nastrojów i ciągłe jazdy lękowe, bo uważam że juz mi nic nie pomoze,tzn. Nerwica tak uważa i mi takie lewe straszaki non stop przesyła,a wyuczona bezradność nakręca ją jak dobry bit nakreca rapera. :/


Zaburzenie to tylko twoja projekcja. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
nocenadnie nie wiem czemu ale jakoś tak jak Ty mi napiszesz, to jakoś tak ma to ręce i nogi czy jak to nazwać. Założyłem temat, bo znów dziś mialem jazdy pół dnia i sam już nie wiedziałem ( o proszę nowość) czy to nerwica, czy wszyscy mają po prostu ataki paniki a ja mam nie wiadomo co, w sensie, że jakieś bardziej złożone zaburzenie. Do tego to moje uzależnienie od najbliższych i wyuczona bezradność, jakoś tak boję się samodzielności i podejmowania decyzji tych najwazniejszych, wolałbym, żeby ktoś to zrobił za mnie. Trochę dziwnie piszę, ale po prostu walę prosto co mi leży na serduchu.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 221
- Rejestracja: 27 lutego 2018, o 11:50
Bardzo dobrze, że się otwierasz bez zbędnego problemu bo można swobodnie rozmawiać. Nie bój się tego ludzie podejmują złe decyzje w życiu, podejmują też i dobre te złe nas uczą nowego podejścia do sprawy i w ogóle. Ataki paniki to jest już ostatnie stadium zaburzenia bynajmniej tak to u mnie wyglądało. Co kolwiek by to nie było co masz to już jest wszystko z worka pt "zaburzenie". Bo jakby to była tylko trudna decyzja to by cię tu nie było. Opowiem ci to jak ja to rozumiem. W tym woreczku "zaburzenie" są takie rzeczy jak nerwica (niekontrolowana agresja), stany depresyjne (to kompletny brak checi na cokolwiek), gdy to już męczy pojawiają się natręty (temat zastępczy) i jak mi się to wszystko skumulowało to atak panikimaciek1985 pisze: ↑1 kwietnia 2018, o 21:48nocenadnie nie wiem czemu ale jakoś tak jak Ty mi napiszesz, to jakoś tak ma to ręce i nogi czy jak to nazwać. Założyłem temat, bo znów dziś mialem jazdy pół dnia i sam już nie wiedziałem ( o proszę nowość) czy to nerwica, czy wszyscy mają po prostu ataki paniki a ja mam nie wiadomo co, w sensie, że jakieś bardziej złożone zaburzenie. Do tego to moje uzależnienie od najbliższych i wyuczona bezradność, jakoś tak boję się samodzielności i podejmowania decyzji tych najwazniejszych, wolałbym, żeby ktoś to zrobił za mnie. Trochę dziwnie piszę, ale po prostu walę prosto co mi leży na serduchu.



Niektórych rzeczy nikt nie zrobi za ciebie, możesz podjąć zła decyzje, może nie wyjść bo jakby wszystko zawsze wychodziło to by nas tu nie było, zobacz że samo zaburzenie jest tak jakby stekiem złych decyzji, ponieważ podjąłeś już w życiu decyzje o tym że wolisz żeby decyzje podjął ktoś za ciebie.
Lecz trafiając tutaj musisz zacząć od najważniejszej decyzji czy dogonisz swoje szczęscie, czy zostawisz je gdzieś daleko i to co odczuwasz stanie się przewlekłą rzeczywistością.
Samodzielność jest zajebista stary! Ja od 3 lat mieszkam sam, jestem niezależny czy jak to nazwiesz i to najpiękniejszy okres w moim życiu. Podjąłem dużo złych wyborów, balowałem jak młody, bóg odrzuciłem pare rzeczy które by mogły mi się przydać.
Ale to włąsnie te złe decyzje, upadki zamieniają chłopca w mężczyzne

Nie bój się tego powoli opuszczaj strefe komfortu i zobaczysz ze nie taki straszny diabeł jak go maluja

Zaburzenie to tylko twoja projekcja. Nie wierzysz? Przekonaj się sam!
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
Tylko jest jeszcze jeden problem, tzn. wyremontowałem, albo inaczej remontuję sobie piętro u rodziców domu, czyli pewnie nie do końca będę samodzielny?
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Maciekmaciek1985 pisze: ↑2 kwietnia 2018, o 09:16Tylko jest jeszcze jeden problem, tzn. wyremontowałem, albo inaczej remontuję sobie piętro u rodziców domu, czyli pewnie nie do końca będę samodzielny?
Uzależnień jest wiele rodzajów.Jeden od rodziców drugi od kasy a trzeci od powiedzmy narkotyków czy sexu.
Myślisz że tylko Ty masz jakby z tym problem?Ja np mieszkam osobno.Sama z mężem we własnym domu.
Radzę sobie naprawdę dobrze tak jak i Ty bo widzę.Skoro masz możliwość mieszkania z rodzicami bo masz kąt to bardzo dobrze.
Ja nie miałam możliwości bo jest za mało miejsca.Gdyby było odwrotnie to na 100% bym mieszkała z nimi.
Ja uważam że niezależny możesz być nawet mieszkając z nimi.
Nie wiem czy o to Ci chodzi czy dobrze odebrałam Twoje uzależnienie....Ale rodzice wszystkiego przecież Ci nie dają i nie robią.Pracujesz przecież bo każdy musi.Remontujesz u nich ale za swoje pieniądze.Wiec nie wiem czy to coś takiego wstydliwego.
Każdy z nas potrzebuje kogoś.Potrzebujemy wsparcia drugiej osoby i nie ważne czy rodziców,dziewczyny czy rodzeństwa.Tak jesteśmy skonstruowani.
Jeśli źle się odniosłam do tego o co Ci chodzi to mnie popraw.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
- maciek1985
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 368
- Rejestracja: 5 lutego 2018, o 07:01
Dzięki Iwonko za odpowiedź. Tak, dokładnie jest jak piszesz, sam remontuję za swoje przez co mam też wyrzuty sumienia, że może coś kupuję za drogie,a może niepotrzebnie w ogóle remontuję takie wkrętki mam różne. Nie dają mi , ale boję się, że sam sobie kiedyś nie dam rady jak ich zabraknie, ale to chyba "normalne" w nerwicy.
Jak najbardziej o to mi chodziło, ale i o tą wyuczoną bezradność, zewnątrzsterowność czy jak to nazwać.
Jak najbardziej o to mi chodziło, ale i o tą wyuczoną bezradność, zewnątrzsterowność czy jak to nazwać.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Maćku to wyluzuj.Jesli rodzice nic nie mają przeciwko temu że robisz remont to czego masz mieć wyrzuty sumienia.maciek1985 pisze: ↑2 kwietnia 2018, o 09:48Dzięki Iwonko za odpowiedź. Tak, dokładnie jest jak piszesz, sam remontuję za swoje przez co mam też wyrzuty sumienia, że może coś kupuję za drogie,a może niepotrzebnie w ogóle remontuję takie wkrętki mam różne. Nie dają mi , ale boję się, że sam sobie kiedyś nie dam rady jak ich zabraknie, ale to chyba "normalne" w nerwicy.
Jak najbardziej o to mi chodziło, ale i o tą wyuczoną bezradność, zewnątrzsterowność czy jak to nazwać.
Jeśli robisz za swoje to Ty decydujesz czy kupisz tańszy materiał czy droższy.
Podejdź do tego w ten sposób że rodzice też będą zależni kiedyś może od Ciebie.
Też będą potrzebowali pomocy jak my teraz.
Ja mieszkam osobno ale też jeżdżę do nich kiedy mogę i też mi coś dadzą np mama ugotuje coś pysznego i da mi
Rodzina jest rodziną.Mowisz że nie wiesz czy sobie kiedyś bez nich poradzisz.....Ja mam to samo.Tylko że myślę że nie chodzi o to że oni nie będą nam pomagali i nie beda nas wspierali.Chodzi tu o to że będzie nam ich brakowało jako po prostu najbliższych(jako rodzicow).

Jesteś zaradny bo utrzymujesz się sam.Kiedys stworzysz własną rodzinę a za jakiś czas Twoje dzieci będą miały tą samą myśl " czy one sobie poradzą bez Was,bez Ciebie "
Taka kolej rzeczy

Rób to co robisz i nie myśl w negatywny sposób.Od Ciebie zależy co w życiu osiągniesz a już coś robisz.Na tyłku nie siedzisz.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
- marianna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2070
- Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47
Nie ma czegos takiego jak wiatr w żagle przez nerwicę, ona blokuje
zawsze przez lęk jest trudniej.
To nie wiatr w żagle a hartowanie silnej woli i to procentuje po czasie, bo potem człowiek się nie cofa
w zwykłych stresujących sytuacjach.
Jesli chodzi o mieszkanie z rodzicami to ja bym postawiła na zmianę perspektywy.
1. Można o tym myśleć jako o opiece nad rodzicami, na pewno Twoja obecność jest dla nich ważna
W wielu krajach ceni się życie rodzinne i rodziny mieszkają razem, wiele pokoleń.
I własnie wstydem jest zostawić rodziców czy osoby strasze samotnie.
W mojej okolicy jest bardzo wiele starszych samotnych bardzo osób, niby rodzina jest gdzieś ale one są same
mimo że sa bardzo sympatyczne, ciepłe.
2. Zrób sobie listę, notes gdzie będziesz wspisywał wszystko co Ci się udaje
Aż nie zmienisz myślenia sam o sobie
zawsze przez lęk jest trudniej.
To nie wiatr w żagle a hartowanie silnej woli i to procentuje po czasie, bo potem człowiek się nie cofa
w zwykłych stresujących sytuacjach.
Jesli chodzi o mieszkanie z rodzicami to ja bym postawiła na zmianę perspektywy.
1. Można o tym myśleć jako o opiece nad rodzicami, na pewno Twoja obecność jest dla nich ważna
W wielu krajach ceni się życie rodzinne i rodziny mieszkają razem, wiele pokoleń.
I własnie wstydem jest zostawić rodziców czy osoby strasze samotnie.
W mojej okolicy jest bardzo wiele starszych samotnych bardzo osób, niby rodzina jest gdzieś ale one są same
mimo że sa bardzo sympatyczne, ciepłe.
2. Zrób sobie listę, notes gdzie będziesz wspisywał wszystko co Ci się udaje
Aż nie zmienisz myślenia sam o sobie
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html