W ogóle przed zapisaniem się do psychiatry wróciły myśli samobójcze, naczytałam się o depresji, samobójstwach. Ja się ogólnie zawsze strasznie bałam śmierci i trudno mi było się z nią pogodzić, a teraz takie myśli. Ja jestem do tego kompulsywną osobą, miałam na przykład kompulsje, gdzie przykładałam sobie nóż do ciała, albo nawet włożyłam gwóźdź do kontaktu...to było straszne

Ostatnie dni mam bardzo depresyjne, aczkolwiek lekarz depresji mi nie stwierdził, ale strasznie boję się depresji i tych myśli "żeby lepiej z sobą skończyć", ale myśli katastroficznyicznych, że jeśli nic się nie zmieni to na pewno wpadnę w depresję i będę chciała umrzeć.
Ogólnie przyczepiłam się temu "zaburzeniu osobowości" i czuję się przez to, że mam nalepkę wariatka

Albo takiem myśli: "Strasznie się boję śmerci, ale boję się, że to jedyne wyjście"...ja nie wiem czy to jest moja myśl czy nerwicowa?
Najgorsze, że ja mam biurko koło okna i cały czas wizję, żeby skoczyć, czasem nawet otwieram i zamykam to okno. Chyba to jest kontrola.
Ja się chyba przez ostatnie dwa tygodnie zafiksowałam na temat tej śmierci, samobójstw i depresji. I boję się przestać kontrolować te myśli samobójcze.
Jak czytałam o tych wszytstkich zaburzeniach, to w wyszukiwarce zawsze dopisywałam "samobójstwo", chciałam sprawdzać, jakie jest ryzyko, w zaburzeniach lękowych jest, borderline jest.
Jutro mam wizytę u psychologa, boję się, że mnie nie uspokoi, boję się, że sobie coś będę chciała zrobić. Co mam robić?
Przepraszam, że tak chaotycznie piszę.
Czy ten mój wywód to prawdziwe myśli samobójcze, gdzie jest już chęć? Czy raczej dalej myśli lękowe i wołanie o pomoc? Bo mi się to wydaję takie prawdziwe, że ja już mam chęci
