Pewnie już taki temat był, ale nie znalazłam więc zakładam nowy.
Proszę Was o radę w pewnie "banalnej" kwestii, a mianowicie. Zaburzenia u mnie ewaluuje myślę nieskromnie mówiąc, że nie jest źle są tematy, które było mi łatwiej ogarnąć sa też kwestia, które są dla mnie trudne, a mianowicie podejście nie lękowe do stresów. Mam tak ze np w pracy coś się zdarzy ktoś ma zastrzeżenia do tego co robię ( wiadomo czasem uwagi są zasadne czasem nie) i tu pojawia się moja reakcja od razu najczarniejszy scenariusz się wyświetla. ( stracą pracę a od tych stresów zawału dostane). Jak bym szczerze stanęła przed sobą to widzę że niestety czarnowidztwo trwa w najlepsze. Racjonalnie sobie tłumacze wyjaśniam.Staram się akceptować to, że może mój czarny scenariusz się ziścic, a JA wpływu na to nie mam. Podchodzę do siebie ze zrozumieniem i tłumacze ze nie ma ludzi działających na 100% Mam świadomość i przepracowane na terapii ze nadmiar stresów moje podejście do nich skutkowało przelaniem i zaistnieniem zaburzenia.
Efekty mojej pracy są mizerne przychodzi kolejna trudność np w pracy i od razu działanie na autopilocie- nakręcanie sie. Zastanawiam się w związku z tym jak tą swoją łepetynke nauczyć innego reagowania by na problemy nie reagowac w ten sposób ze od razu jak kamien po zboczu lecę.....
Może ktoś coś podrzuci jakieś małe sugestie bo jakaś oporna materia w tym temacie jestem
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jak nauczyć się dystansu do trudności ☺
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 275
- Rejestracja: 7 października 2015, o 18:10
Mam dokładnie ten sam problem więc chętnie poznam jakieś rady.
W grudniu zmieniłam pracę, z małej firmy na wielką korporację. Niby jest ok, nikt sie przecież na mnie nie wyżywa i wszyscy wiedzą, że dopiero zaczęłam ale...czasem irytuje mnie ten korporacyjny sposob myslenia, brak logiki w niektorych dzialaniach, nie rozumiem podejscia do pewnych rzeczy i nigdy nie zrozumiem bo blizej mi mentalnie do poety czy artysty niz korporacyjnego szczurka. Nie odnajduje się w tym do konca i watpie ze to sie zmieni. Wystarczy male zwrocenie uwagi a ja to przezywam, mam palpitacje serca itp. I wyjscia sa dwie - albo ja cos zmienie w swoim podejsciu albo za jakis czas zmienie prace...
Zreszta, z biegiem lat i czasu dochodze do wniosku, ze nie lubie pracy biurowej, wolalabym byc wolnym strzelcem i pracowac po czesci zdalnie. dy dzien wsrod ludzi 8 godz mnie męczy.
W grudniu zmieniłam pracę, z małej firmy na wielką korporację. Niby jest ok, nikt sie przecież na mnie nie wyżywa i wszyscy wiedzą, że dopiero zaczęłam ale...czasem irytuje mnie ten korporacyjny sposob myslenia, brak logiki w niektorych dzialaniach, nie rozumiem podejscia do pewnych rzeczy i nigdy nie zrozumiem bo blizej mi mentalnie do poety czy artysty niz korporacyjnego szczurka. Nie odnajduje się w tym do konca i watpie ze to sie zmieni. Wystarczy male zwrocenie uwagi a ja to przezywam, mam palpitacje serca itp. I wyjscia sa dwie - albo ja cos zmienie w swoim podejsciu albo za jakis czas zmienie prace...
Zreszta, z biegiem lat i czasu dochodze do wniosku, ze nie lubie pracy biurowej, wolalabym byc wolnym strzelcem i pracowac po czesci zdalnie. dy dzien wsrod ludzi 8 godz mnie męczy.
http://www.zaburzeni.pl/konflikty-wewnetrzne-a-nerwice-przyczyny-czesc-2-t4071.html
Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
Nie analizuj
Nie twórz katastroficznych wizji
Nie narzucaj sobie presji
Puszczaj kontrolę
- N-e-r-w-u-s
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 891
- Rejestracja: 28 lutego 2014, o 17:36
To Nerwicowe takie trochę podejście '' stracę pracę = będę miała zawal'' stracenie pracy to nie koniec świata. Praca jak partner/ka zawsze można zmienić. Trzeba czasem patrzeć trochę z innej perspektywy niż widzieć wszystko w czarnych kolorach. nad tym z pewnością trzeba wypracować i nie da się od tak zmienić myślenia. Potrzeba czasu. zamiast myśleć stracę pracę ~ będę miała zawał ~będę miała zawał stracę pracę lepiej myśleć pozytywnie. Jestem młoda zawał mi nie grozi a jak stracę prace to znajdę inna bo również jestem młodaalicjac pisze: ↑18 stycznia 2018, o 12:06Pewnie już taki temat był, ale nie znalazłam więc zakładam nowy.
Proszę Was o radę w pewnie "banalnej" kwestii, a mianowicie. Zaburzenia u mnie ewaluuje myślę nieskromnie mówiąc, że nie jest źle są tematy, które było mi łatwiej ogarnąć sa też kwestia, które są dla mnie trudne, a mianowicie podejście nie lękowe do stresów. Mam tak ze np w pracy coś się zdarzy ktoś ma zastrzeżenia do tego co robię ( wiadomo czasem uwagi są zasadne czasem nie) i tu pojawia się moja reakcja od razu najczarniejszy scenariusz się wyświetla. ( stracą pracę a od tych stresów zawału dostane). Jak bym szczerze stanęła przed sobą to widzę że niestety czarnowidztwo trwa w najlepsze. Racjonalnie sobie tłumacze wyjaśniam.Staram się akceptować to, że może mój czarny scenariusz się ziścic, a JA wpływu na to nie mam. Podchodzę do siebie ze zrozumieniem i tłumacze ze nie ma ludzi działających na 100% Mam świadomość i przepracowane na terapii ze nadmiar stresów moje podejście do nich skutkowało przelaniem i zaistnieniem zaburzenia.
Efekty mojej pracy są mizerne przychodzi kolejna trudność np w pracy i od razu działanie na autopilocie- nakręcanie sie. Zastanawiam się w związku z tym jak tą swoją łepetynke nauczyć innego reagowania by na problemy nie reagowac w ten sposób ze od razu jak kamien po zboczu lecę.....
Może ktoś coś podrzuci jakieś małe sugestie bo jakaś oporna materia w tym temacie jestem
W chwili obecnej bardzo rzadko zaglądam na forum z powodów osobistych. Co za tym idzie brakiem czasu.... Na PW w miarę możliwości odpowiem
- 1987
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:23
Z 90% ludzkości jedzie na takich schematach korporacyjni szczurkowych. Albo się temu podporządkujesz, poddasz i zmienisz schematy myślowe totalnie, albo bedziesz się męczyć. Powiem Ci na swoim przykładzie że zacząłem pracę w korpo 4 lata temu i byłem totalnie nieprzystosowany do tych wszystkich "reguł". Chciałem zmieniać prace, ale się powstrzymałem. Po 4 latach dochodzę do wniosku że tak jak sobie ułożysz w głowie w jednej pracy tak potem będziesz miała w każdej następnej. W każdej pracy jest "coś", nawet na prywatnym . Trzeba wypracować sobie taki wewnętrzny ekosystem czerpania przyjemności, ale to powinno przyjść z czasem jak już się wybuntujesz i wyszarpiesz na wszystkie możliwe sposoby. Praca w dużych firmach tak właśnie wygląda i nikt tego nie zmieni choć byś się spaliła że złości. Nawet jak byś miała zmieniać prace to polecam przeczekać i popracować sobie w trudnych warunkach, człowiek się rozwija i w każdej następnej jest łatwiejNelia pisze: ↑18 stycznia 2018, o 14:23Mam dokładnie ten sam problem więc chętnie poznam jakieś rady.
W grudniu zmieniłam pracę, z małej firmy na wielką korporację. Niby jest ok, nikt sie przecież na mnie nie wyżywa i wszyscy wiedzą, że dopiero zaczęłam ale...czasem irytuje mnie ten korporacyjny sposob myslenia, brak logiki w niektorych dzialaniach, nie rozumiem podejscia do pewnych rzeczy i nigdy nie zrozumiem bo blizej mi mentalnie do poety czy artysty niz korporacyjnego szczurka. Nie odnajduje się w tym do konca i watpie ze to sie zmieni. Wystarczy male zwrocenie uwagi a ja to przezywam, mam palpitacje serca itp. I wyjscia sa dwie - albo ja cos zmienie w swoim podejsciu albo za jakis czas zmienie prace...
Zreszta, z biegiem lat i czasu dochodze do wniosku, ze nie lubie pracy biurowej, wolalabym byc wolnym strzelcem i pracowac po czesci zdalnie. dy dzien wsrod ludzi 8 godz mnie męczy.
Święty Graal leczenia DP/DR - http://www.zaburzeni.pl/post121195.html#p121195
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
- Iwona29
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1899
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Mam to samo.
Czarne myśli .Somatyką się uruchamia i nie mogę zapanować nad tym
Czarne myśli .Somatyką się uruchamia i nie mogę zapanować nad tym
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Ostatnio się właśnie pytałam o to , eiviss miała napisać jak to jest ale nie napisała czyli co,osoby odburzone się nie denerwują? jak się nie stresować? przecież to idzie automatycznie,niezależnie od nas
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1856
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Mi sie wydaje,ze to jest kwestia nawyków i jechania właśnie na autopilocie. Do tego doszłam do tego,ze to jest to cholerne reagowanie emocjami.na wszystko o czym pisal kiedys Victor i co sobie zawsze powtarzam jak mam ochotę isc w stronę emocji i sie nakręcać. Wg mnie trzeba sobie postanowić, ze teraz musze włożyć ileś wysiłku żeby zmienić swoje reakcje, tak jak przy odburzeniu i mimo szalejących emocji zmieniać swoje zachowanie i to w kolko powtarzać. No i to co mi sie jeszcze nasuwa to AKCEPTACJA czyli akceptacja kazdej możliwej sytuacji życiowej brzmi znajomo mi tu bardzo pomaga doświadczenie odburzenia.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 121
- Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43
ja to widzę tak, że przesuwa sie ta granica stresu w trakcie odburzania. Można sie tego nauczyć, to tak jak z jeżdzeniem samochodem na poczatku jest stresujące ale im dłużej jeździsz tym bardziej sie z tym oswajasz i np skręcanie w lewo już tak nie przeraża (chociaż ja nadal zawsze wybieram drogę dookoła mieszkania byle by nie skręcać w lewo na takim trudnym skrzyżowaniu hehe)
Mi sie wydaje, że ogólnie tzreba zmienić sposób myślenia i zwiększać poczucie własnej wartości i tym samym poczucie bezpieczeństwa sie zwiększa, zaczynamy wierzyć w swój potencjał i ewentualna utrata pracy nie jest już taką tragedią, zwiększanie poczucia własnej wartości ogólnie przekłada sie pozytywnie na wszystkie aspekty życia.
W sumie jeśli chodzi o dystans do trudnosci to też jestem w tym ciemna, ale chyba na zmiany potzreba poprostu trochę czasu.
Mi czasem pomaga wybranie sobie jakiegoś autorytetu. Zastanawiam sie co taka osoba zrobiłaby na moim miejscu, czy tez by się tak przejmowała i przejmowała nawet drobną krytyką? Zazwyczaj wychodzi mi, że nie
Myślę, że wszyscy się denerwują, odburzenie nie oznacza jakiegoś przejścia do innego wymiaru, normalnie się wkurzasz tylko dojrzewasz emocjonalnie i potrafisz sobie racjonalizować pewne rzeczy i sama sie uspokajać w chwilach kryzysu.
Mi sie wydaje, że ogólnie tzreba zmienić sposób myślenia i zwiększać poczucie własnej wartości i tym samym poczucie bezpieczeństwa sie zwiększa, zaczynamy wierzyć w swój potencjał i ewentualna utrata pracy nie jest już taką tragedią, zwiększanie poczucia własnej wartości ogólnie przekłada sie pozytywnie na wszystkie aspekty życia.
W sumie jeśli chodzi o dystans do trudnosci to też jestem w tym ciemna, ale chyba na zmiany potzreba poprostu trochę czasu.
Mi czasem pomaga wybranie sobie jakiegoś autorytetu. Zastanawiam sie co taka osoba zrobiłaby na moim miejscu, czy tez by się tak przejmowała i przejmowała nawet drobną krytyką? Zazwyczaj wychodzi mi, że nie
Celine Marie pisze: ↑18 stycznia 2018, o 17:45Ostatnio się właśnie pytałam o to , eiviss miała napisać jak to jest ale nie napisała czyli co,osoby odburzone się nie denerwują? jak się nie stresować? przecież to idzie automatycznie,niezależnie od nas
Myślę, że wszyscy się denerwują, odburzenie nie oznacza jakiegoś przejścia do innego wymiaru, normalnie się wkurzasz tylko dojrzewasz emocjonalnie i potrafisz sobie racjonalizować pewne rzeczy i sama sie uspokajać w chwilach kryzysu.
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi