Jestem starą wygą jeżeli chodzi o różne uciechy posiadania nerwicy, leczącą się od roku farmakologicznie, mistrzynią depersonalizacji, derealizacji i galopującej hipochondrii. Generalnie jednak jestem już od wielu miesięcy "ogarnięta", żyję sobie dość przyjemnie i nauczyłam sobie radzić ze swoim sianem w głowie.
Niestety, od dwóch, prawie trzech tygodni cierpię na przewlekłe bóle i drętwienia kończyn, ze wskazaniem na ból opuszków palców. Byłam dziś u swojego neurologa, który zlecił mi badania pod kątem SMu, jako że objawy są jakie są, a ja jestem białą samicą w wieku około lat dwudziestu.
Piszę więc, aby spytać, czy ktoś z Was cierpiał na podobne odczucia bólowo-drętwieniowe jako element nerwicy... właściwie już zaleczonej i uspokojonej? Generalnie szukam również typowo wsparcia moralnego, gdyż, wiadomo - taką rzecz niezbyt miło jest usłyszeć.
Pozdrawiam cieplutko w ten zimny dzień
