Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Co mi jest

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Luis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 5 października 2014, o 21:07

5 października 2014, o 21:32

Cześć,
Piszę tutaj bo już nie wiem co mi dolega, do jakiego stanu się doprowadziłem i jak z tego wyjść, bo nie które myśli mnie już przerażają. Tak jak by to wszystko nie miało końca i było mi źle pisane. Od dłuższego czasu towarzyszy mi ogromna pustka wewnętrzna. To jest taka potrzeba czegoś... hmm sam nie wiem. Ogromnej akceptacji i uznania, namiętnej miłości, tak jak by mi tego wszystkiego brakowało. Jak każdy człowiek, mam swoje marzenia i idealną wizję siebie i swojego życia, problem w tym, że traktuje to jakoś coś ważnego i nie mogę poradzić sobie z obecną rzeczywistością. Dlatego cały czas dążę do realizacji swoich planów, uciekając w pasję co daje świetną frajdę i złudne poczucie spełnienia będąc w drodze do celu, ale w rzeczywistości bardzo dużo w tym wszystkim mieszam i coraz bardziej się grzebie. ;sss Ostatnimi czasy przeżywałem mnóstwo porażek i frustracji, do tego problemy z samoakceptacją pogorszyły się na tyle, że źle się czuje sam ze sobą, więc jak tu ciągnąć dalej jednocześnie próbując się rozwijać, dążyć do idealnej wizji, która jest tylko wizją i nie koniecznie możliwą do spełnienia. ;pyk Mam trochę siano w głowie przez to wszystko, natłok myśli, potrafie całymi dniami siedzieć i rozmyślać, popadać w różne doły, ale czasem wręcz mani i pozytywnego myślenia... próbuje tą pustke zatkać używkami. Troche i tak jest w tej kwestii lepiej bo co prawda fajek już nie pale, alkoholu nie lubie, marihuana(świetnie pomaga) ale to ciężko ze zdobyciem i strasznie rozleniwia, do tego dochodzi bardzo częsta masturbacja. To jest bezcelowe. Siedzenie w domu mi tylko pogłębia całą sprawę, zaczyna mi się wtedy wydawać, że wszystko jest przeciwko mnie i do dupy, dopiero jak wyjdę do znajomych to trochę odczuwam uglę, ale to niestety nie jest czymś co mi daje jakąś większą wartość niż tylko chwilowe poczucie stabilności sytuacji.

Kończe niedługo szkołe, mam taką wizję, że jak pójde na studia to zaczne żyć na nową, zakocham się, poznam masę nowych ludzi, a do tego czasu porozwiązuje parę spraw, które zawracają mi głowę i mi te paranoje po prostu trwale przejdą, może nawet wcześniej parę spraw się ułoży, ale czasem sie zastanawiam, co jeśli nie?
Swego czasu byłem dość pewnym siebie dojrzewającym chłopakiem, mającym standardowo mase wątpliwości, jak to wypada na młody wiek, ale teraz jak by straciłem to... w momencie kiedy dorosłem i próbowałem żyć tak jak chce żyć, będąc często odrzucanym i sfrustowanym.
Tylko nie wiem jak z tym na ten moment postępować, może i bym z tego wyszedł, ale jak się zastanawiam czy nie mam jakiś zaburzeń to mnie to ostro przykłada do ziemi.
Czasem to się w ogóle czuje jak spierdolina, która się do niczego nie nadaję, ale potem wychodzę z domu, zakładam maskę na to uczucie i jakoś idę :)
Nie wiem czy to są tylko problemy z samooceną, ale jesli tak to patrząc na moje myśli, nabierają czasem skrajne efekty.

Pozdrawiam.
Maddie
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 22 czerwca 2014, o 15:22

5 października 2014, o 22:06

Hej. Na wstępie chciałabym powiedzieć, że dobrze robisz szukając pomocy i wsparcia bo to ważne dla nas samych. Co do Twojego postu zauważyłam, że nałożyłeś sobie presję na znalezienie koniecznie jakiegoś ekstra celu w życiu, wypełnienia które pozwoliłoby poczuć radość z życia. Super, że masz jakiś określony szablon działań ale nie warto traktować to jako misji, którą trzeba zrealizować perfekcyjne bo czasami nawet los może zmienić bieg naszego życia i niestety będziemy tak czy siak skazani na spontaniczne decyzje, wizje itp. I jeśli zboczymy trochę z toru, przeżyjemy porażkę warto jest to po prostu zaakceptować ponieważ człowiek ogólnie uczy się na różnych doświadczeniach, a gnębienie siebie za to, że coś nie poszło po naszej myśli przynosi jedynie negatywne skutki a niestety czas dalej przemija. Więc, zamiast rozmyślania nad tym co nam nie wyszło warto się podnieść i od nowa skupić się na codzienności oraz wyciągnąć jakieś mądre wnioski.

Polecam Tobie abyś zamiast negatywów w sobie poszukał tych mocnych stron, pozytywnych(a jeśli będziesz sam miał z tym problem to zapytaj bliskich co w Tobie lubią najbardziej) i za każdym kolejnym razem kiedy przyjdą te niechciane myśli, popatrzył na kartkę lub przypomniał sobie co takiego w Tobie jest niesamowitego! Z pewnością taka mini terapia wpłynie na Twoją samoocenę korzystnie. Warto też wychodzić do ludzi, bo jak sam wspomniałeś siedzenie w domu Tobie nie służy. Dobry wpływ też miałoby porzucenie tych wszystkich niechcianych nałogów ale to już indywidualna decyzja :) Chciałabym jeszcze dodać, że teraz czekają Ciebie duże zmiany w życiu, matura, później studia co ma na pewno jakiś swój współudział w tych niefajnych odczuciach i to całkiem normalne, że możesz mieć często w głowie pytania typu "co dalej" czy "jak to będzie". Każdy w życiu zmierza się z takimi pytaniami i zawsze jakoś to wychodzi, rozwiązuje. Niezależnie czy się przejmiemy nimi przesadnie czy nie. Podsumowując mówimy stop presji, nie skupiamy się na negatywach w sobie, porzucamy to co nam nie sprzyja, bierzemy się za zadania które nam sprawiają przyjemność i przede wszystkim dystans do życia :)
Luis
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 5 października 2014, o 21:07

5 października 2014, o 23:54

Hej dzięki za odpowiedź.
W sumie to takie oczywiste to co napisałaś, fajnie, że dajesz jakieś wskazówki ;ok Już mi każdy z bliższych osób mówi, żebym dał na wstrzymanie, chociaż ciężko mi się na wszystko otworzyć i wyrzucić z siebie co myślę. Wiesz trochę się w tej kupie zagrzebałem i nie potrafię złapać dystansu. Czuje się po prostu wyrzucony z toru, tak jak by mi ktoś całe poczucie stabilności rozsypał na kawałki i teraz próbuje to poskładać z marnym skutkiem. Szczerze już bym pozbył się perfekcjonizmu, gdybym znalazł stabilną rolę w tym życiu i mógł żyć tak jak żyłem, ale ile kroć coś zmieniam, tym bardziej się w tym mieszam, wszystko sie pieprzy, a nie mogę specjalnie też stać w miejscu bo ciężko mi siebie na ten moment zaakceptować :) Z domu to właściwie nie chce wychodzić.
Chętnie bym cały czas szedł do przodu i rozwiązywał swoje problemy, ale ta wewnętrzna pustka i myśli mnie zabijają, spychają do nałogów, a dalej paranoi i nie wiem co mam z tym zrobić, i pytam czy to nie jakieś zaburzenie? Może jakiś narcyzm, super ego nad którym nie mogę nadążyć, a w dalszej kolejności nerwica.... nie wiem kurde :(:
Awatar użytkownika
Zordon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 432
Rejestracja: 13 marca 2014, o 16:03

7 października 2014, o 20:55

Nie rozkminiaj za bardzo co to jest :) Ogólnie to wszystkie problemy i zaburzenia rozwiązuje się w ten sam sposób, czyli akceptacją, dystansem i przyzwoleniem sobie na to, że nie zawsze życie idzie po naszej myśli. Magda ogólnie odpisała Ci bardzo fajnie, uwzględniając całe sedno sprawy :) Ogólnie rzecz biorąc, człowiek robi sobie dużą krzywdę poprzez tworzenie oczekiwań, często nierealnych (czy to wobec siebie, czy wobec świata). A to nie na tym polega życie.

Na pozbieranie się do kupy potrzeba czasu, ale czasu spędzonego w odpowiedni sposób, spędzonego na pracy nad sobą, nad zmienianiem sposobu myślenia, a nie nakręcaniem się :) Czym szybciej zaczniesz, tym szybciej zauważysz jakieś zmiany :)
"The value of life can be measured by how many times your soul has been deeply stirred"
Soichiro Honda
ODPOWIEDZ