Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zakładanie rodziny i posiadanie potomstwa w stanie nerwicowym i zaburzeń OCD. Czy to ma w ogóle sens..?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 75
- Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16
Jest to dla mnie bardzo trudny delikatny i ciężki temat ogólnie. To na początku chciałbym podkreślić. Mam też juz swoje lata i jestem z jedną partnerką przez 10 lat. W tym roku zaczęliśmy myśleć o założeniu rodziny. Nie wiem jednak co o tym sądzić z perspektywy cierpiącego na OCS i nerwicę lękowa dodatkowo oraz kto wie co jeszcze? Nigdy niestety nie udało mi się poddać terapii z różnych powodów. Życie z nerwica jest ciężkie i to bardzo i nie na padał nigdy optymizmem w ogóle ani tym bardziej powinieneś w tych sprawach. Dodatko zaczęliśmy rozwazania pod kontem zdrowotnym. Zaczęłem się zastanawiać (oczywiście lekowo) czy to co mam ja sam z wszystkimi tego stanu dolegliwościami może przejść bezpośrednio na moje przyszle dziecko (np w genach) czy to ma w ogóle cokolwiek wspolnego z genami i genetyka z chorobami genetycznymi i jest/może być przekazywane z pokolenia na pokolenie i czy jest przez to duża możliwość i ryzyko że dziecko mogło by nabyć takie cechy i być np podatne na rozwój zaburzeń z grupy OCD i innych psychicznych zaburzeń albo gorszych? Czy ktoś kiedyś robił badania pod tym kontem i się zastanawiał nad tym? A może z doświadczenia coś wie? Czy ktoś kto nie wyleczył się z OCD ma dziś zdrowe dziecko? Czy w ogóle jest jakiś wpływ no leków na nerwicę na płodność i nawet na samą budowę kodu genetycznego takiej osoby ??
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 309
- Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29
Witaj!wiktor008 pisze: ↑24 stycznia 2020, o 16:18Jest to dla mnie bardzo trudny delikatny i ciężki temat ogólnie. To na początku chciałbym podkreślić. Mam też juz swoje lata i jestem z jedną partnerką przez 10 lat. W tym roku zaczęliśmy myśleć o założeniu rodziny. Nie wiem jednak co o tym sądzić z perspektywy cierpiącego na OCS i nerwicę lękowa dodatkowo oraz kto wie co jeszcze? Nigdy niestety nie udało mi się poddać terapii z różnych powodów. Życie z nerwica jest ciężkie i to bardzo i nie na padał nigdy optymizmem w ogóle ani tym bardziej powinieneś w tych sprawach. Dodatko zaczęliśmy rozwazania pod kontem zdrowotnym. Zaczęłem się zastanawiać (oczywiście lekowo) czy to co mam ja sam z wszystkimi tego stanu dolegliwościami może przejść bezpośrednio na moje przyszle dziecko (np w genach) czy to ma w ogóle cokolwiek wspolnego z genami i genetyka z chorobami genetycznymi i jest/może być przekazywane z pokolenia na pokolenie i czy jest przez to duża możliwość i ryzyko że dziecko mogło by nabyć takie cechy i być np podatne na rozwój zaburzeń z grupy OCD i innych psychicznych zaburzeń albo gorszych? Czy ktoś kiedyś robił badania pod tym kontem i się zastanawiał nad tym? A może z doświadczenia coś wie? Czy ktoś kto nie wyleczył się z OCD ma dziś zdrowe dziecko? Czy w ogóle jest jakiś wpływ no leków na nerwicę na płodność i nawet na samą budowę kodu genetycznego takiej osoby ??
Mam żonę i dwójkę dzieci, także jest możliwe założenie rodziny. Od 13 roku cierpię na nerwicę. Są wzloty i upadki, mam oparcie w żonie. Co do genów... Nie jest powiedziane, że nerwica jest dziedziczna a nawet gdyby to nie zawsze się tak dzieje. Co do leków to nie wiem, bo nigdy nie brałem.
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Eh. Z różnych powodów to znaczy jakich? Podejrzewam, że masz to długi czas. Oczekiwanie na terapię indywidualną z NFZ, to rok-dwa lata, serio w tym czasie nie dałeś rady nad sobą popracować? Co do dzieci, to nie jest to przecież choroba typu schizofrenia, czy CHAD, czy depresja endogenna, których jest możliwość dziedziczenia. Próg lękowy może być przekazywany genetycznie. I tyle. Jedne osoby rodzą się w Syrii w środku wojny i nie mają lęków i czują się tam jak ryba w wodzie, niektórzy rodzą się w komfortowej rodzinie, bez żadnych zmartwień i dostają bezsensownych lęków. Nie powinieneś przejmować się tym, co dziecku przekażesz w genach, tylko to jak je wychowasz. Bo z tego co czytam, to Ty naprawdę mało rozumiesz i traktujesz nerwicę, jako chorobę. Jeśli będziesz takie wartości przekazywał dziecku, będziesz przenosił swoje nawyki lękowe na nie (będziesz mu wmawiał, że świata należy się bać, że nie należy nad sobą pracować, że tak już po prostu ma, to tak, twoje dziecko jest szansa, że będzie zaburzone. Bo 90% tutaj osób, które mają zaburzenie nie przez maryśkę, tylko przez nawarstwianie się problemów dnia codziennego, to mają tą nerwicę przez rodziców, a głównie przez matkę, która nigdy sobie z chorobą nie poradziła, nie chciała poradzić, a jak urodziło się dziecko, to zaczęła wszystkie swoje nerwicowe lęki przekładać na dziecko. I teraz my, dzieci, cierpimy, a rodzice są od tego niekiedy wolni, bo np. na starość nerwica mija. Po pierwsze radzę ci najpierw popracować nad sobą i zaufaj mi, że gdy popracujesz nad sobą i sam będziesz od tego wolny, to twoje dziecko również zostanie wychowane nie w aurze lęku, tylko rozsądku i świadomości. Inaczej skażesz je na to samo cierpienie.
Ostatnio zmieniony 24 stycznia 2020, o 16:46 przez lubieplacki13, łącznie zmieniany 1 raz.
/przerwa od forum
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Ja sam przyznam, że moja matka jest ogromną histeryczką, miała kiedyś nerwicę, która wg. niej "minęła". A do dziś ogranicza się z wieloma rzeczami, tu, że nie chce latać samolotem, bo się boi i inne tego typu kwestie, które wpłynęły na mnie. Od małego byłem dzieckiem niesamowicie lękliwym. Za to mój starszy brat? W ogóle. Matka stwierdziła, że od małego widziała, że jestem lękowy i strachliwy i tak też mnie wychowywała. Gdy dostałem pierwszego swojego głębszego epizodu z nerwicą, to powiedziała "poczekaj, to minie, musisz tylko skończyć szkołę" i gówno, nie minęło, nasiliło się. Kolejny zły nawyk, która mi wmówiła, bo sama to przeszła, ale w lajtowy sposób. A ja nie chcę prowadzić takiego życia jak ona, nie chcę powielać tych samych nawyków, co ona, bo jestem inny i chce być inny. 90% mojego charakteru mam po matce, po ojcu mam tylko temperament, przez nią mam osobowość lękową, unikająca, przez 18 lat mojego życia matka wmawiała mi, że życia należy się bać, strach o mnie i lęki o mnie sprawiły, że jestem strasznie niesamodzielny. A stało się tylko dlatego, że ona nigdy nad sobą pracować nie chciała, bo uznała, że już tak ma. Tak jak ty teraz mówisz, że "Nigdy niestety nie udało mi się poddać terapii z różnych powodów." Jak zrobisz to teraz dla siebie, to potem nie będziesz musiał robić tego dla dziecka.
/przerwa od forum
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Ludzie bardziej powinni martwić się tym jakie nawyki, przekonania i wartości przekazują dziecku podczas wychowania niż co im przekazują genetycznie.
/przerwa od forum
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 309
- Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29
Kawał dobrej lektury! Otóż tak samo jestem zdania, że nerwicy się nie dziedziczy w genach tylko w zachowaniach. Dziecko naśladuje zachowania rodziców i tak powstają złe nawyki.lubieplacki13 pisze: ↑24 stycznia 2020, o 16:39Ja sam przyznam, że moja matka jest ogromną histeryczką, miała kiedyś nerwicę, która wg. niej "minęła". A do dziś ogranicza się z wieloma rzeczami, tu, że nie chce latać samolotem, bo się boi i inne tego typu kwestie, które wpłynęły na mnie. Od małego byłem dzieckiem niesamowicie lękliwym. Za to mój starszy brat? W ogóle. Matka stwierdziła, że od małego widziała, że jestem lękowy i strachliwy i tak też mnie wychowywała. Gdy dostałem pierwszego swojego głębszego epizodu z nerwicą, to powiedziała "poczekaj, to minie, musisz tylko skończyć szkołę" i gówno, nie minęło, nasiliło się. Kolejny zły nawyk, która mi wmówiła, bo sama to przeszła, ale w lajtowy sposób. A ja nie chcę prowadzić takiego życia jak ona, nie chcę powielać tych samych nawyków, co ona, bo jestem inny i chce być inny. 90% mojego charakteru mam po matce, po ojcu mam tylko temperament, przez nią mam osobowość lękową, unikająca, przez 18 lat mojego życia matka wmawiała mi, że życia należy się bać, strach o mnie i lęki o mnie sprawiły, że jestem strasznie niesamodzielny. A stało się tylko dlatego, że ona nigdy nad sobą pracować nie chciała, bo uznała, że już tak ma. Tak jak ty teraz mówisz, że "Nigdy niestety nie udało mi się poddać terapii z różnych powodów." Jak zrobisz to teraz dla siebie, to potem nie będziesz musiał robić tego dla dziecka.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 75
- Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16
Rugacie mnie ale coś mi się tu nie zgadza. Ale wyjaśnię.. od 10 lat sprawuje wychowanie nad pasierbem którego ojcem rzecz jasna nie jestem biologicznie ale znam go od tak dawna że właściwie on nikogo więcej nie może tak traktować. I mimo że dorastal że mną i nie raz widział że tracę kontrolę nad sobą i mam lękliwe podejście do życia i negatywne nastawienie do świata to jakoś nie przeszło nic z tych rzeczy na niego zatem teoria waszą jakoby nerwica sie przenosi przez przekazywanie nawyków i zachowań po prostu się sypie w tym momencie.. wg mnie nie macie w ogóle racji. Ja doszukiwał bym się innego źródła. Mój ojciec zmaga się całe życie z nerwica lękowa i jego sióstr nie których też wystąpiły silne zaburzenia lękowe i musiały się one leczyć farmakologiczne i terapiami. Nie wiadomo jak było to u dziadków w tamtych czasach nikt zapewne nie rozumiał takich zaburzeń a czasem silne stresujące doświadczenia w czasach wojennych i przeżyte traumy mogły trwałe wpłynąć na psychikę przodków i może nawet zmienić ich geny w jakis sposób? Tak czy siak nie widzę ją osobiście przyczyn złego wychowania jak twierdzcie. A co do mnie samego przez pół życia nie byłem świadomy tego na co cierpię a przez kolejne pół jak już się uświadomiłem było mi po prostu wstyd. Z nfz terapię są po prostu żałosne.. ludzi tam często na niczym się nie znają w takich sferach jak zdrowie psychiczne. Poza tym sesje w godzinach gdy tylko oni przyjmują nie współgrało z moim napietym harmonogramem dnia i praca zawodową. A prywatnie zwyczajnie nigdy mnie nie było stac na terapię. I stąd sam się z tym zmagam. Raz dostałem leki od lekarza ogólnego ale citalopram niestety mnie przerażał w skutkach ubocznych.
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
W czym nie mamy racji, w czymś co jest stwierdzone i o którym mówi każdy psychiatra i psycholog? Na zaburzenia lekowe ogromny wpływ ma wychowanie i w większości przypadków ludzie maja nerwice przez nerwicowa matkę. Wystarczy zapytać ludzi tutaj i poczytać trochę forum. Sami administratorzy Wiktor i Divin maja wlasnie taka historie. Sorry, ale geny maja minimalne znaczenie, a na pewno nie te które przekazujemy, tylko te z którymi rodzimy się samoistnie. Po za tym nie chce mi się wierzyć, ze wychowujesz tego syna jak swego, a on widzi w tobie prawdziwego ojca do nasladowania. I tu nie chodzi o to co on widzi, jak tracisz kontrole, tylko co mu wmawiasz i jak go wychowujesz, jakimi przekonaniami go karmisz.
Ja sam jestem po terapii z NFZ i bardzo sobie chwale. A cital tez biorę, ale to rozumiem, ze każdy skutki może mieć inne.
Ja sam jestem po terapii z NFZ i bardzo sobie chwale. A cital tez biorę, ale to rozumiem, ze każdy skutki może mieć inne.
/przerwa od forum
- SasankaLesna
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 307
- Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51
hej, zastanów się tylko, czy to nie są wymówki. Piszesz, że terapii nie miałeś z różnych przyczyn. Następnie krytykujesz coś, czego nie miałeś - terapia na NFZ. Zgadzam się z Miłującym Wypieki
, że terapia na NFZ może być bardzo korzystna, wszystko zależy od nurtu i od podejścia terapeuty i klienta/pacjenta. Często ci sami terapeuci pracują równocześnie prywatnie i państwowo. Z drugiej strony, terapia to inwestycja w siebie, swego czasu też musiałam poświęcić inne "przyjemności", zrezygnować z nich i zainwestować w siebie. Wziąć dodatkową pracę, czy zlecenia, dorobić.
Jeśli chodzi o geny to stwierdzenie, że to wszystko winna genów też jest moim zdaniem "wygodne", bo pozbawia nas trochę odpowiedzialności za własny los. Nie krytykuję Cię, bo sama tak robiłam przez wieeeele lat. W pewnym momencie ktoś powiedział mi, abym wzięła za siebie odpowiedzialność, bo to moje życie i to ja mam na niego wpływ, jako dorosła kobieta. Na początku buntowałam się, ale potem to do mnie dotarło. Genami możemy przekazywać sobie tendencję do neurotyczności, ale nie podejście do życia.
. Geny zmieniane są poprzez mutacje, które zachodzą podczas dzielenia się materiału genetycznego w momencie zapłodnienia i późniejszych podziałów komórek. Wydarzenia nie zmieniają materiału genetycznego, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Popatrz jednak na Twój argument nieco inaczej. Jeśli byłaby to prawda to cała ludzkość miałaby nerwicę, bo czasy wojenne naszych dziadków były niewyobrażalnym cierpieniem, ale pomyśl o pierwszych ludziach, którzy żyli w jaskiniach, na drzewach i byli cały czas gotowi na zagrożenie. Czyli musieli być bardzo czujni i "nakręceni". Jeśli ktoś w tych czasach nie odczuwał lęku to po prostu był najsłabszym ogniwem i ginął. Nie przekazywał swoich genów. Więc rozmnażali się tyko ludzie "ostrożni", "lękliwi" ze sprawnym aparatem lękowym. A dzisiaj popatrz, jest nas lękowców dużo, ale bez przesady
.
No to tyle ode mnie, możesz się zgodzić lub nie, pozdrawiam i zdrówka życzę

Jeśli chodzi o geny to stwierdzenie, że to wszystko winna genów też jest moim zdaniem "wygodne", bo pozbawia nas trochę odpowiedzialności za własny los. Nie krytykuję Cię, bo sama tak robiłam przez wieeeele lat. W pewnym momencie ktoś powiedział mi, abym wzięła za siebie odpowiedzialność, bo to moje życie i to ja mam na niego wpływ, jako dorosła kobieta. Na początku buntowałam się, ale potem to do mnie dotarło. Genami możemy przekazywać sobie tendencję do neurotyczności, ale nie podejście do życia.
No to tak trochę nie działawiktor008 pisze: ↑25 stycznia 2020, o 00:01Nie wiadomo jak było to u dziadków w tamtych czasach nikt zapewne nie rozumiał takich zaburzeń a czasem silne stresujące doświadczenia w czasach wojennych i przeżyte traumy mogły trwałe wpłynąć na psychikę przodków i może nawet zmienić ich geny w jakis sposób?


No to tyle ode mnie, możesz się zgodzić lub nie, pozdrawiam i zdrówka życzę

Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
A co z Twoim ojcem i wymienionych? Czy wspólnym mianownikiem nie jest również nieobecny ojciec albo dysfunkcyjny?Na zaburzenia lekowe ogromny wpływ ma wychowanie i w większości przypadków ludzie maja nerwice przez nerwicowa matkę. Wystarczy zapytać ludzi tutaj i poczytać trochę forum. Sami administratorzy Wiktor i Divin maja wlasnie taka historie.
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 75
- Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16
W moim przypadku matka nie jest znerwicowana bynajmniej nie wykazywała takich cech nigdy - ojciec natomiast tak ale nie wiem czy to ma wpływ na to jaki ja jestem. A co do genów i dziedziczności jak się wobec tego odniesiecie do kwestii ze w niektórych rodzinach ludzie chorowali na shizofremie albo inne choroby spychiczne w prostej linii pokrewieństwa i gdy ktoś już potomstwa dalej z tej linii z różnych względów nie miał to choroba jakby się urywała? Coś słyszałem że mogą być pewne cechy zaburzeń (w końcu to też zaburzenia pracy mózgu bardzo złożone) przekazywane właśnie jako wspominania przez ciebie mutacja jakiegos genu. Zresztą piszesz o tym jakoby to wszystko było proste i powszechnie wiadome a prawda jest taka że naukowcy do dziś nie znają wszystkich genów i mechanizmow zachodzących w ich właściwościach na dziedziczenie. Obecnie znają nieco ponad 60 różnych genów a ich ogolna lista jest niewiadomą.. to znacznie bardziej złożone by tak ogólnikowo sobie napisać co i jak. Inżynieria genetyczna dopiero się rozwija i ludzie poświęcają na to całe swoje życia zeby zbadać zależności. Jeśli u was rodzice mieli takie cechy to skąd wykluczenie że to nie dziedziczne. Bo gadka o tym co się komu przekazuje o wartościach i światopoglądzie mnie nie przekonuje. Mój pasierb ma własny światopogląd który różni się od mojego bo dziś dzieci same się uczą i szybciej decydują o swoich przekonaniach niż było to jeszcze 20 lat temu. Nie ma mój stan psychiczny wpływu na niego absolutnie żadnego i nie nabył on też żadnych moich przekonan a co za tym idzie leków czy zaburzeń psychicznych. Więc?
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
Więc? Nie przekonuję cię gadka, którą powtarza każdy psycholog i psychiatra i brniesz dalej w swoich chorych przekonaniachwiktor008 pisze: ↑26 stycznia 2020, o 18:14W moim przypadku matka nie jest znerwicowana bynajmniej nie wykazywała takich cech nigdy - ojciec natomiast tak ale nie wiem czy to ma wpływ na to jaki ja jestem. A co do genów i dziedziczności jak się wobec tego odniesiecie do kwestii ze w niektórych rodzinach ludzie chorowali na shizofremie albo inne choroby spychiczne w prostej linii pokrewieństwa i gdy ktoś już potomstwa dalej z tej linii z różnych względów nie miał to choroba jakby się urywała? Coś słyszałem że mogą być pewne cechy zaburzeń (w końcu to też zaburzenia pracy mózgu bardzo złożone) przekazywane właśnie jako wspominania przez ciebie mutacja jakiegos genu. Zresztą piszesz o tym jakoby to wszystko było proste i powszechnie wiadome a prawda jest taka że naukowcy do dziś nie znają wszystkich genów i mechanizmow zachodzących w ich właściwościach na dziedziczenie. Obecnie znają nieco ponad 60 różnych genów a ich ogolna lista jest niewiadomą.. to znacznie bardziej złożone by tak ogólnikowo sobie napisać co i jak. Inżynieria genetyczna dopiero się rozwija i ludzie poświęcają na to całe swoje życia zeby zbadać zależności. Jeśli u was rodzice mieli takie cechy to skąd wykluczenie że to nie dziedziczne. Bo gadka o tym co się komu przekazuje o wartościach i światopoglądzie mnie nie przekonuje. Mój pasierb ma własny światopogląd który różni się od mojego bo dziś dzieci same się uczą i szybciej decydują o swoich przekonaniach niż było to jeszcze 20 lat temu. Nie ma mój stan psychiczny wpływu na niego absolutnie żadnego i nie nabył on też żadnych moich przekonan a co za tym idzie leków czy zaburzeń psychicznych. Więc?

/przerwa od forum
- SasankaLesna
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 307
- Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51
Nie twierdzę, że znam wszystkie geny i wiem jak owe się dziedzicza, ale genetyka nie jest mi totalnie obca i pisze jedynie, że nie słyszałam o tym, aby wydarzenia tragiczne i stresujące zmieniały nasz materiał DNA. Skoro nikt nie potwierdził (jeszcze), że nerwicę się dziedziczy to mój logiczny umysł podpowiada mi, że nie będzie wierzył w coś, co nie zostało potwierdzone i udowodnione. O chorobach psychicznych to tu nie będę pisać, bo to nie jest dział na ten temat, ale sprawa tutaj nie jest do końca prosta, ale czynnik genetyczny ma znaczenie i co do tego naukowcy nie mają wątpliwości. możesz wierzyć w to, że nerwicę się dziedziczy, a możesz też kopnąć ją w tyłek świadomym działaniem, czego Ci życzę:)
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 75
- Rejestracja: 31 października 2017, o 21:16
No dobra, ok. Skoro jesteście pewni tego co piszecie.. dwie osoby które znają się na rzeczy wszak nie mogą się mylic. Może to ja faktycznej tkwiłem w swoim błędnym lękowym myśleniu o tych kwestiach. Uspokoiliscie mnie każde na swój sposób jakoś.. może i racja. Nie do końca rozumiem skąd bierze się jednak ta nerwica ale faktycznej może znerwicowani rodzice którzy nam kładli do głowy swoje lęki przez całe życie nam taki los zgotowali a ze ja byłem podatny bo nadwrazliwy to i się pogrążyłem w tym. Wolałbym być kompletnym ignorantem na wszystko bo takim chyba jest najłatwiej żyć. Nie mogę zatem też winić rodziców bo to było op
poza ich wola i kontrola. Dziękuję wam za przekonanie mnie o błędnym myśleniu. Pozdrawiam.
poza ich wola i kontrola. Dziękuję wam za przekonanie mnie o błędnym myśleniu. Pozdrawiam.