Napiszę bardzo krótko i zwięzle. Z powodu braku wiedzy na temat myśli lękowych/dd/nerwicy zdecydowałem się wrócić do kraju z zagranicy (miałem bardzo stresujący okres, brak kasy + bardzo zły trip na trawce i gotowe) i zostawić studia na które się dostałem. Jestem troszeczkę niezadowolony z mojego obecnego życia, bowiem moim najskrytszym marzeniem było dostanie się na studia. Niedawno zaaplikowałem drugi raz. Mam zamiar wyjechać jeszcze raz. Myślicie, że mój obecny stan (trwa rok) nerwicowy nie daje się częściowo wyleczyć przez moje niezadowolenie życiowe? (nie robię już tylu ciekawych rzeczy, nie znam tylu ciekawych ludzi, mniej podróżuje itp)
Kiedyś bardzo ogarniałem życie, nie miałem żadnego problemu w niczym będąc za granicą (byłem prawie 2 lata) po prostu trafił mi się taki okres bardzo stresujący + mój błąd w nadużyciu THC.
Dodam, że przeżyłem już wiele etapów nerwicy (schizofrenia, myśli o umieraniu, egzystencjalne, dd, religijne, cierpienie itp.. sam się zresztą nakręcając ale to była moja niewiedza) i już jestem tym po prostu zmęczony


Zastanawiam się, czy być może przez to że jest to jakaś porażka życiowa nerwica nie daje za wygraną? Bowiem jest to fakt, że zależało mi (i nadal) bardzo zależy na wyjezdzie. Myślicie, że powinienem mimo stanów zdecydować się na wyjazd? Mogę w sumie zawsze wrócić ale sami na pewno wiecie, że obecny lęk jest dość uciążliwy i wszędzie widzę zagrożenie.
Pozdrawiam,
Michał