Kredka pisze: ↑13 kwietnia 2018, o 10:35
Postanowilam podpiac sie pod temat. Mam pytanie do tych co sa z zwiazkach - jak duzo rozmawiacie ze swoimi partnerami o zaburzeniu? Czy dzielicie sie z nia/ nim kazdym objawem, mysla natretna?
Moim problemem jest to, ze nie za bardzo wiem na ile chlopakowi mowic o zaburzeniu. Niby wie o nim, ale mimo to kiedy jestem przy nim staram sie wiecej usmiechac, motywowac. A niestety moje obawy dotycza glownie jego. Tego, czy wytrzyma ze mna, czy kiedys przez nalazona presje nie dostane zalamania nerwowego (to wlasnie moja glowna obawa, z ktora staram sie walczyc ale jak widac srednio mi wychodzi). Tym bardziej ze w wakacje mamy zamieszkac razem. Ta mysl mnie na ten moment paralizuje, mimo ze z drugiej strony o tym marze.
Jak to wyglada u Was?
Hej.Moj mąż wie od początku prawie o mojej nerwie.Wyjasnilam mu od czego się to wzięło i jak przebiegało.
Moim pozytywnym zdziwieniem było to że zrozumiał to.Byly jakieś zapytania z jego str o to ale było ok.
Jeśli miałam silniejsze okresy trwania nerwy to często mu o tym mówiłam.Jęczałam mu jak źle się czuje.Co mi dolega i to ileś razy dziennie.
Ja widziałam że się denerwuje czasami i pytałam go czy się nie denerwuje.Zapytał wtedy jak mam z tego wyjść skoro ciągle o tym myślę i gadam o tym.Gdzie co mnie boli.
I powiem jedną rzecz......Z czasem zauważyłam że mąż wcale prawie nie reaguje na to co mówię.Nie widziałam żeby mi współczuł jeśli chodzi o moje objawy nerwy.Po prostu to olewał.
I co powiem to to ,że bardzo dobrze że tak zrobił.
W momencie kiedy On się przejmował tym co się dzieje ze mną ja jeszcze bardziej się nakręcałam na somatykę.
Kiedy widziałam,że nie reaguje na moje jęczenie to ja nie miałam tego zapalnika do tego by się wkręcać.Nie ukrywam że kiedy ktoś mi współczuł i jakby "glaskał" po głowie było gorzej.
Teraz prawie nic nie mówię że coś mnie boli czy ćpryka bo jest mi dużo lepiej.
Nie szukajmy częstego narzekania bo to wcale nie pomaga.Uwazam że sami sobie dobrze radzimy bez takiego cackania.Najbliżsi muszą też odpocząć od naszych narzekań bo sami wpadną w taki obłęd.A sami sobie to tworzymy.
