
Jak zaczęła się moja nerwica, skąd się wzięła i jak przebiegała możecie poczytać sobie w moich poprzednich postach (nie ma ich dużo, bo wolałam czytać z ukrycia

Szczęściem dość szybko trafiłam na to forum, ogarnęłam dupsko, bo życie jest jedno (albo i nie, zależy kto w co wierzy

Teraz jest koniec listopada, walczyć o siebie zaczęłam na początku czerwca. W 5 miesięcy wróciłam "do siebie". Teraz moja terapia skupia się na własnej samorealizacji i maksymalnym zadowoleniu z zycia

CIOCIA DOBRA RADA:
1. Wybrać się do psychologa. Wiadomo, nie każdy psycholog pomoże nam wyjsc z zaburzenia, ale trzeba szukać do skutku. Najważniejsze, żeby mieć do terapeuty ZAUFANIE. W końcu to on pozna całe nasze zycie od podszewki i pomoże nam je poukładać. Ja zmeniałam psychologa 2 razy. Obecnej Pani nie zamieniłabym za żadne skarby świata

2. Nie brać rad innych ludzi dosłownie (w tym psychologa), własciwy kierunek działania pokaze nam serce albo rozum. Gdybym posłuchała rady jednego z użytkowników tego forum wkopałabym się w niezłe łajno. Ale tak to już jest, człowiek w tym stanie jest podatny na słowa innych, a inni chcą pomóc. Jednak nalezy zachować zdrowy rozsądek i zaufac przede wszystkim sobie

3. Po odburzeniu nie będzie tęczy, motylków i bezchmurnego nieba. Życie jest jakie jest i problemy są zawsze i ma je każdy. To, że wyleczymy się z nerwicy i lęków, nie oznacza że znikną wszystkie nasze problemy. Zniknie problem nerwicy


4. Ufać sobie. Nerwica nie bierze się z powietrza, gdzieś przyczyna musi być. Czasami jest głęboko zagrzebana a czasami wynika z obecnych kłopotów. Trzeba się z nimi uporać.
5. No i nie tracic pogody ducha! Z biegiem czasu zaczełam szanować swoje zaburzenie. Dobra lekcja życia, pomaga poznać samego siebie oraz sprawić, że w rezultacie życie stanie się pełniejsze.
Trzymajcie się nerwuski
