Szczerze mówiąc przeraziłam sie wówczas, no bo ja młoda, z tyloma objawami, ciągłym lękiem i obawami, miałabym tak żyć do końca życia. Masakra jakaś pomyślałam sobie, ale gdzieś w środku czułam,że mi na pewno się uda wrócic do normalności, jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale zrobię

Kilka dni temu spotkałam znajomą, która też się z tym boryka i gada mi, że gdyby nie tabletki, to nie wie jakby to było. A ja jej na to, że ja walcze bez tabletek i że się da!!! Tabletki są tylko na jakiś czas,a potem co? Jeśli świadomie się z tego nie wychodzi, to żadne leki nie pomogą.
Dziś mija 1,5 roku jak mam nerwicę, a od jakiś 7 m-cy z dnia na dzień jest coraz lepiej.


Także wszystkim niedowiarkom, ja FIGHTERKA mówię, że się da z tego wyjść bez lekarstw, i że wystarczy silna wola, chęć do walki i ogromna wiara w to, że się uda. (wiem co mówię, bo ja mimo naprawdę wielu wielu objawów somatycznych, poradziłam sobie z tym, kto chce może zajrzec sobie do mojego posta w dziale o objawach). Pozdrawiam Was wszystkich i wierzcie w siebie
