
Dla mnie prześwit był wtedy, jak nie miałam żadnego problemu na głowie. Jak potrafiłam usiąść i powiedzieć " o kurde, relaksuje się, nie walcze". To się w sumie czuje, jak opada z ciebie taka płachta, jakieś niewidzialne coś, co sprawia, że czujesz się wiecznie źle. Poprostu siadasz, i wiesz że jest ok

ale fakt faktem, że na początku bardzo się jaralam tymi prześwitami, potem jak wracało ( to nie wraca że zdwojoną siłą po prześwicie, tylko nasza reakcja na prześwit jest tak emocjonalnie pozytywną że potem jak dostaje się objawów znowu, reakcja jest przesycona nega5ywizmem, dlatego nasze podejście powinno być totalnie neutralne) to miałam właśnie ogromne doły, więc dazylam do tego aby tej amplitudy nie było.