Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja historia, przepracowanie, perfekcjonim i podziękowania dla HooSee

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

5 lipca 2024, o 20:00

Cześć,
na początek ogromne podziękowania dla @HooSee, tym wpisem uratował moje zdrowie a może i życie:)
jak-wyszed-bezsenno-t14241.html
Piszę te obszerną wiadomość z jednego powodu, naczytałem się cholernie dużo dołujących wątków z których wniosek był jeden – nie da się wygrać z nerwicą, myśleniem i swoimi demonami.

Z nerwicą, lękiem, przesadnym myśleniem, czarnowidztwem zmagam się od około 11-12 roku życia :) Czyli już 18 lat. W moim wykonaniu jest to raczej delikatna forma, której wielu z Was mogłoby mi pozazdrościć, jednak ostatni objaw jaki mnie spotkał niestety był ciężki, od bezsenności całkowitej do zaburzeń snu.

Dzięki bezsenności zrozumiałem, że mój organizm chce mi po prostu coś powiedzieć - że, żyje zwyczajnie źle i ten wpis będzie częścią mojej terapii która rozpocząłem. Może komuś też pomogą moje rady które tutaj napiszę. Po kolei.

1. Mój pierwszy atak lękowy to jak już sprawdziłem - 2002 rok, oglądałem M jak Miłość i w jakimś odcinku jedna z bohaterek zaczęła tracić wzrok, mi jako dziecku z dużą wyobraźnia szybko się to udzieliło. Zacząłem sobie wyobrażać życie bez wzroku i szybko poczułem lęk. Więc i szybko znalazłem objaw, że i mi wzrok chyba zaczyna się psuć, poświata ze sztucznego oświetlenia wydawała mi się ciemniejsza na ścianie i tak o to kilka tygodni żyłem z przeświadczeniem, że zaraz oślepnę. Chyba nawet się popłakałem i powiedziałem o tym mamie. Minęło samo na wiosne.

2. Drugi atak lękowy, to wykrycie na szyi dużego węzła chłonnego, coś jak miałem 13 lat. Chwyciłem za encyklopedie zdrowia i od razu znalazłem, ziarnica złośliwa. Około 1 rok żyłem z lękiem, że umrę. Nikomu tego nie powiedziałem, nie chciałem robić afery. Lęk ten minął całkiem po ok 2 latach, przy czym na samym początku sprawdzałem ten węzeł i czytałem o chorobie codziennie, po kilku tygodniach co kilka dni a potem co kilka miesięcy (i nie niszczyło to jakoś mojego życia). Lęk minął sam po ok 2 latach, jak powiedziałem sobie, że gdyby to była ziarnica to już bym nie żył...

3. Trzeci atak lękowy, też jak miałem 13 lat, 2 gimnazjum zielona szkoła. Mama nie chciała mnie puścić bo wiadomo co dzieci robią w tym wieku, piją, topią się itp. Tak mnie to przestraszyło, ze dostałem na 2-3 dni przed wyjazdem mocnego rozwolnienia i nie pojechałem. A potem... Bałem się, że dostane rozwolnienia i zacząłem się bać wychodzić na dłuższe trasy, wycieczki bo czułem lęk przed brakiem dostępu do toalety. Minęło samo po około pół roku.

4. Czwarty atak lękowy a w zasadzie już nerwica to 2 liceum. Oglądałem podczas ferii film jak kobieta zwymiotowała na wizji. Zrobiło mi się niedobrze i... Zaczął się mój 1 horror w życiu. Poprzednie rzeczy to były tylko i wyłącznie kwestie lęku, tutaj doszedł objaw - ciągłe mdłości. Momentami były tak silne, że już myślałem, że zwymiotuje. Trwało to nieprzerwanie ok pół roku. Po pół roku odkryłem, że żucie gumy sprawia, że mdłości całkiem mijają. Jednak przestałem rzuć gumę i mdłości wracały a ja na nich koncentrowałem swoją uwagę. W efekcie do 2014 roku każdego dnia żułem gume (wszystkie wyniki krwi miałem bardzo dobre). Problem ustał nawet nie pamiętam kiedy, gdzieś koło 2015 roku przestałem pamiętać o gumie, nie myślałem o mdłościach i ustąpiło. Wróciło na 2 tygodnie po 2 latach, zacząłem rzuć gumę, po 2 tygodniach był spokój i już nie musiałem używać gumy do żucia. Potem wróciło gdzieś koło 2019 i też na 2 tygodnie - schemat ten sam.

[Rozwiązanie problemu] W 2023 w październiku znów wróciły mdłości ale teraz stwierdziłem, że nie będę maskował problemu tylko z tym powalczę. Stwierdziłem i uświadomiłem sobie, że to nie może to być nic poważnego skoro to tak sobie wraca i mija, że problemem jest moje skupianie się na tym i lęk jaki to powoduje, że kiedyś zwymiotuje. A póki co nie stało się to ani razu. W efekcie mdłości po miesiącu minęły bez gumy do żucia. Dodatkowo robiłem masaż krtani i mięśni pod szczękowych:
/watch?v=OY1yV24Y6g4
Ulga była natychmiastowa.

5. Piąty problem zdrowotny to szum uszny, tu jednak problemem był odcinek szyjny. Chyba najgorszy mój problem ponieważ uniemożliwiał sen, wypoczynek, relaks, życie. Szum przez kilka tygodni był tak silny, że nawet tramwaj go nie zagłuszał. 6 lekarzy nie pomogło, 2 stwierdziło, że taka moja uroda. Problem naprawiłem sam, ćwiczeniami.

6. Szósty objaw nerwicy, świąd skóry. Świąd w ciągu dnia, mijał jak kładłem się spać albo byłem czymś mocno zajęty. Minęło samo, po prostu przestawałem się drapać. Jednak łączyłem to na początku z ziarnicą i węzłem chłonnym. Pojawiło się to jak miałem ok. 20 lat. Minęło po 2-3 miesiącach. Wróciło 2-3 razy ale szybko mijało bo to olewałem.

7. Siódmy problem to lęk i fobia. Zawsze mam rumieńce na policzkach, rodzinnie taka uroda. Wyglądają mniej więcej jak rumieńce księcia Harrego :) Jednak podczas stresu i nerwów robią się mocno czerwone (tzn robiły). Gdy byłem na studiach zakochałem się w pewnej dziewczynie i ona kiedyś stwierdziła, że chyba "ona mi się podoba bo mam zawsze rumieńce jak z nią rozmawiam". Od tamtego czasu w mojej głowie powstał schemat -> ktoś na mnie patrzy, rozmawiam z jakaś dziewczyną -> myślę by nie mieć rumieńców -> rumieńce robią się coraz mocniejsze -> lęk.

W najbardziej nasilonym momencie miałem problem z wejściem do autobusu. Myślałem, że każdy na mnie patrzy. Lęk związany z rumieńcami trwał około 3 lat. Co ciekawe wypicie 1 piwa, kieliszka wódki albo bycie w trakcie lub po wysiłku fizycznym rozwiązywało problem. Po prostu w głowie pojawiało się alibi dla rumieńców "o wypiłem 1 piwo to żadna dziewczyna nie spojrzy na moje rumieńce bo teraz mogą być one po piwie". Efektem było to, że rumieńce się nie pojawiały. Jednak miałem już tego dość, że nie mogę porozmawiać z nawet koleżanką bez stresu, bo cały czas w głowie myślę o policzkach...

[Rozwiązanie problemu] Nie znając jeszcze żadnych technik wpadłem na pomysł, że wynajmę mieszkanie z kilkoma przypadkowymi dziewczynami i wtedy będę musiał przywyknąć do kobiet i ich spojrzeń (teraz już wiem, że jest to brutalna metoda behawioralna - odczulanie). I tak się stało, na 2 stopniu studiów zamieszkałem z 3 dziewczynami i po 3 miesiącach lęk i fobia bezpowrotnie minęła! Mało tego, wiele kobiet mi mówi, że rumieńce dodają mi uroku a ja jestem przystojny. Dzięi temu moja niska samoocena, i lęk przed np. zagadywaniem do kobiet minęły i dziś nie mam problemu by podejść do obcej dziewczyny na ulicy i z nią porozmawiać, albo nie mam żadnego problemu by komplementować znajome lub nieznajome kobiety.

8. Ósmy problem nerwicowy to pocenie. W gimnazjum kolega zwrócił mi uwagę, że mam chude ręce i mógłbym zacząć ćwiczyć - stało się to moim kompleksem. W efekcie pół gimnazjum, całe liceum chodziłem w bluzach z długim rękawem. Nawet wiosną. W wakacje przebywałem ze swoimi znajomymi nie było problemu. Przez długą bluzę zacząłem się pocić i dziś już wiem, że w głowie mam mechanizm - gdy przebywam np w mieście i idę to pocę sie pod pachami, bo mózg łączy obecność innych ludzi ze strachem przed oceną moich szczupłych rąk. Od miesiąca z tym walczę.
[Rozwiązanie problemu]
Kiedy pisałem mój post w WORD było to 23 kwietnia. Dziś mamy już lipiec a ja od 2 miesięcy pamiętam pojedyncze dni z potem pod pachami…

No i już taka ogólna charakterystyka, zawsze jak coś się dzieje to najpierw widzę czarny scenariusz i szukam na niego rozwiązanie. Bardzo dużo rozmyślam o tym co było, co będzie a nie żyje w teraźniejszości. Tzn, jak mi nic nie dolega ciesze się życiem i nie skupiam na sobie. Kiedyś byłem dość nerwowy, przejmowałem się krytyką, tym co inni pomyślą.

Aktualny problem: Moim aktualnym problemem była bezsenność. Zaczęła się po tym jak przez 3 lata żyłem w dużym stresie bez odpoczynku. Skrócona charakterysytka:
1. Praca, około 70-80 nadgodzin miesiecznie, często praca w weekendy, z przeświadczeniem, że skumuluje sobie dodatkowe wolne z nadgodzin i je odbiorę w dużeeeej puli….
2. Praca, od września do 1 marca, około 14-17 godzin dziennie, 6-7 dni w tygodniu, życie pracą w głowie itp…
3. Wykończenie mieszkania, wszystko obie sam, łącznie z meblami, więc po pracy kolejna praca.
4. 2 lata temu 2 praca by dorobić do wkładu własnego….
5. Pomimo zmęczenia treningi na siłowni wbrew sobie i wbrew temu co czuł organizm
6. Choroba Taty.
I wiele innych. Zanim zepsuł się sen, siadła regeneracja, w ostatnie 3 lata:
Październik 2022 do marca 2023 kontuzja barku, od marca do czerwca kontuzja prawego nadgarstka, w połowie czerwca tenisisty lewej ręki, a teraz wskoczył łokieć tenisisty prawej ręki, to już skomentuje internetowym: xD!
Zakończyło się to tym, że w marcu po delegacji zagranicznej, obudziłem się o 3 w nocy na początku marca. Nie mogłem zrobić normalnego spokojnego wydechu, przy wdechu drżała klatka piersiowa a przy wydechu, całe ciało. Pojawił się ogromny nieuzasadniony lęk. Kocioł (teraz już wiem) emocji. Nastepnej nocy zasnalem po 2 h, obudziłem się o 1:30, potem o 3 i już nie zasnalem. 3 dni z rzędu 2-3 h snu. Fatalny nastrój i samopoczucie, zero ochoty na nic.
Podjąłem szybko walkę z pomocą książki. Kupiłem „Jak pokonać bezsenność w 6 krokach”, ale nie przeczytałem od razu. Dopiero kolejnej nocy o której obudziłem się cały gorący i już nie mogłem zasnąć, było to o 2, wziąłem książke i poszedłem czytać. W ciągu godziny przeczytałem około 90 stron. I bardzo mocno się uspokoiłem, wróciłem do łóżka i w końcu zasnąłem. A potem już było tylko lepiej + oczywiście sinusoida na początku.
W pewnym momencie jednak nie mogłem zasnąć jak dawniej - w kilka minut. Czułem bicie serca i miałem kolejne 2-3 noce podczas których zasypiałem około 30-40 minut. W końcu 4 nocy wyobraziłem sobie, że moje serce tak bije ponieważ skacze po nim pingwinek. I zasnąłem jak dziecko, od tamtej pory wróciło zasypianie.
Po ok. miesiącu terapii zgodnej z książką wrócił problem z zasypianiem, ale wiedziałem, że to już nie jest bezsenność z powodu przepracowania, stresu a z powodu mojego lęku przed łóżkiem i snem.
I w tedy trafiłem na post HooSee i przepiękny cytat – „Sen jest jak kot, im bardziej go wołasz tym bardziej ucieka”. Trafiło to do mnie z mocą tak silną jakby we mnie auto wjechało :D

Wtedy uświadomiłem sobie, że nie ważne są moje pragnienia na temat snu, bo on przyjdzie tylko w tedy, gdy nie będę o nim myślał. Zrozumiałem, że sen wróci gdy po prostu będę miał w dupie czy zasne w 5, 10 czy 30 minut i czy prześpię 4 czy 7 godzin. Po prostu, nic mi się nie stanie nawet jakbym codziennie przez 10 lat spał po 4 godziny, bo organizm siędo tego dostosuje, nrem fazy 2 i 3 wjedzie w większej ilości i wszystko będzie git bo tak działa umysł.
I to był przełom, od tamtej pory sen wrócił, i nawet jak w nocy wybudziłem się3-4 razy, z powodu snów, upału itp., szybko zasypiałem.
Dodatkowo wjechała terapia psychodynamiczna.
Obecnie od 2 miesięcy miałem 2 noce gdzie spałem poniżej 6 h, tak, śpię miedzy 6 a 7 h, zasypiam w ciągu 1-3 minut. Czy pokonałem bezsenność? Może, ale czy w zakresie snu i emocji mam coś do zrobienia? Tak sporo.
Jeżeli ktoś chciałby poznać szczegóły, dopytać o to, chętnie pomogę bo wiele lat zmagam się z tym syfem i w końcu idzie ku dobremu.
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

5 lipca 2024, o 20:29

PS:
Jeszcze mogę dorzucić 2 miesiące męczarni z kamieniem nerkowym w 2022 roku :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

6 lipca 2024, o 15:29

Super post!
Czy nazwa użytkownika jest od tego cytatu Hoose 😅?
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

7 lipca 2024, o 19:00

Tak, ten nick jest z tym powiązany. Dla mnie to jedna z najlepszych sentencji jakie w życiu przeczytałem i do tego uniwersalna.
Livi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 115
Rejestracja: 24 marca 2021, o 14:00

7 lipca 2024, o 19:23

5. Piąty problem zdrowotny to szum uszny, tu jednak problemem był odcinek szyjny. Chyba najgorszy mój problem ponieważ uniemożliwiał sen, wypoczynek, relaks, życie. Szum przez kilka tygodni był tak silny, że nawet tramwaj go nie zagłuszał. 6 lekarzy nie pomogło, 2 stwierdziło, że taka moja uroda. Problem naprawiłem sam, ćwiczeniami.
Jak długo miałeś szumy uszne? Były ciągłe?
Co było nie tak w odcinku szyjnym?
Jakie ćwiczenia stosowałeś, że szumy ustały?
Wprowadziłeś w tym czasie jakieś inne zmiany np. zmiana diety, sport?
Miałeś też nadwrażliwość dźwiękową?
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

8 lipca 2024, o 09:44

Przez 2-3 lata były ciągłe.

Schorzenie to nazywa się FHP - https://www.health line.c om/health/bone-health/forward-head-posture i zasadniczo tu nie ma co sprawdzać tylko leczyć objawowo.

Zacząłem jeździć na rowerze, trzymać głowe prosto, i ogólne ćwiczenia siłowe. Jednak mogę polecić kanał Marka Purzyckiego na YT oraz
Dr n. med. Marcin Wytrążek - fizjoterapeuta (kanał na YT także).

Tak, jw. Dieta też poprawiona ale nie skupiałbym się na niej, przyczyna jest fizyczna a nie braki mikro/makro elementów.

I tak i nie, po prostu czuł słuch ale nie mam nadwrażliwości choć słysze bardzo dużo.
Ponioponio
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 maja 2024, o 21:04

9 lipca 2024, o 20:08

Hej . Właśnie u mnie jazda na lęk o bezsenność zaczęła się w kwietniu matko jaka masakra. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy że mam nerwicę i hipochondrię.
Oj chyba wiem co mnie doprowadziło do gówna w jakim tkwię, ciężkie dzieciństwo , narcystyczna matka , pracoholizm i duszenie w sobie emocji i wszystkiego , typowe bycie introwertykiem zamkniętym w sobie.
Po 1 nieprzespanej nocy dostałam takiego ataku paniki jak nigdy przenigdy w życiu. Nic absolutnie nie potrafiło mnie uspokoić w desperacji myślałam o samobojstwie , zaciskałam SB sznur na szyi i to na chwilę mnie jakoś uspokajało.
Przerobiłam wszystkie wpisy o bezsenności i lęki z tym związane, (Ffi , alzheimer , depresja , mgła mózgowa ,śmierć, zestarzenie sie ) liczylam ile spałam a ile nie , miałam bezsenność paradoksalna gdzie wydawało mi się że nie spie a spałam, ochydna rzecz. Lęk mnie tak nakręcał, że potrafiłam kilka nocy nie spac. Ale i tak są najgorsze moje myśli od tamtego momentu ataku paniki. Totalne rozkminianie , analiza lękowa. Ciągle pytanie samej SB jak się myśli, co myślałam kiedyś, czy ja to ja, jak to jest być mną, różne natręty (szukając odpowiedzi na to co mi jest natrafiłam na różne fora i zamiast szukac rozwian czytałam historie innych ludzi i ich lęki i zaczęłam mieć cudze natręty ) naprawdę radosne! myśli nie do uspokojenia. Mi w uspokojeniu tego lęku bezsenności pomaga kanał na yt sleep.coach i Daniel Erichsen ,są tam omówione historie innych osób i najważniejsze zalecenie aby nie bać się bezsenności, bo ona naprawdę w niczym nie szkodzi zdrowotnie. Jeszcze na instagramie konto fearless.sleep bardzo pomocne posty tam są.Ja jestem w fazie akceptacji tego wszystkiego od dłuższego czasu mam wyjebane ile spie i czy spie i tylko takie podejście jest dla mnie dobre. Cbti bezsenności z tym liczeniem godzin snu liczeniem ile kawy wypiłam ile alko i o jakich godzinach i wchodzeniu do łóżka tylko do snu nie jest dla mnie , to mnie tylko jeszcze bardziej nakręcało na kontorle.jak stwierdziłam że mam wyjebane i zaczęłam zyc jak zawsze czyli leżeć z telefonem w lozku zanim zasne a rano przytulać z 30 min po przebudzeniu psa w lozku( a miałam zalecenie aby natychmiast po przebudzeniu wstac I isc na spacer) sen mi sie unormowal. Oby jeszcze moja pojebana analiza lękowa się skończyła :) pozdrawiam wszystkich walczących z bezsennością
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

13 lipca 2024, o 06:47

To nie liczenie godzin jest problemem a podejście do niego :) Też się wkręciłem na początku w to liczenie i dlatego budząc się np o 5 zamiast 6 byłem sfrustrowany bo oczekiwałem że ma być tak jak chce. Aż odpuściłem - mówiąc sobie, że organizm sam doskonale wie kiedy mam się obudzić o zrobi to wtedy gdy będę wypoczęty fizycznie. Jeżeli będę wypoczęty fizycznie to nic mi nie grozi.

Dzięki temu doszedłem do etapu w którym śpię więcej niż kiedy, budzę się wypoczęty a w ciągu dnia senność przychodzi dopiero koło 21-22. Zdecydowanie moje życie mocno się poprawiło.

Ograniczyłem telefon przed snem do minimum (czyli np kalendarza albo zrobienia przelewu). Za to dzięki temu mam w końcu czas na książki albo jogę - i to jest super.

Kolejna rzeczą jest to że z etapu lęku przed snem przeszedłem dzięki odpuszczeniu to jednego z filarów odpuszczania - lubienia miejsca w którym jestem.

W przypadku bezsenności tym miejscem jest obudzenie w tedy gdy mam spać, w efekcie znów śpię. A jak obudzę się o 5 zamiast 6?
To mam godzinę świadomości więcej dla siebie podczas której mogę:

Wziąć zimny prysznic
Poczytać książkę
Oglądnąć coś
Zrobić rolowanie
Poleżeć na macie do akupresury.

W efekcie - śpię 😴

Odpuszczanie jest ciężkie bo wymaga poniekąd pokory, ale też braku oczekiwań, ale po czasie widzę że np brak oczekiwań to jest to co czyni życie dużo lepszym zwłaszcza przy perfekcjonizmie.
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

13 września 2024, o 17:58

Szkoda że forum trochę ucichło, trochę pisze sam ze sobą.

Ogólnie u mnie od poniedziałku powrót problemów ze snem. Od 2-3 miesięcy chodziłem spać o 22-22:30. Spałem do 5-6. Czyli więcej niż przed problemami ze snem. Za dnia wulkan energii a zasypianie w 2-5 minut.

Obecnie zasypiam szybko ale budzę się ok 3 o już nie śpię. Sypiam więc między 4-5 godzin. Nie sprawdzam godziny pobudki (dziś niestety się to. Je udało). Za dnia nie odczuwam większych problemów, czuję się dobrze.

Ale widzę że jeszcze nie umiem odpuścić snu. Pamiętam że w gimnazjum miałem kilka nocy ze budziłem się o 3-4 i leżałem do 7. Wtedy jednak nie czułem że to problem i szybko minęło, teraz era internetu nakręciła panikę u mnie i pewnie wielu innych osób.

To co się zmieniło to za dnia nie myślę ciągle o śnie, jednak w nocy budzę się, i nie umiem poczuć ulgi w łóżku. Dziś miłe
Natłok myśli o remoncie który robię od 2 lat. Może to on jest przyczyną, jakby ktoś miał fajne rady albo słowo otuchy chętnie poczytam :)
Karolina gd
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 19 stycznia 2025, o 20:56

31 stycznia 2025, o 11:43

Cześć!

Jestem tutaj nowa i czytam wasze wpisy.
Oczywiście jestem tutaj z wiadomego powodu. Jak tam wasze życie? Mam nadzięję że u was mimo wszystko dobrze :)
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

31 stycznia 2025, o 19:21

Sporo zmian na lepsze.
Od czasu napisania postu dalej nie wróciłem do życia praca, po 16 zamyka temat pracy i żyje swoim życiem. Pocenie ustąpiło, mdłości też. Ogólnie żyje się bardzo dobrze.

Na minus tylko kwestia snu, dostałem napady lęku związanego z hasami w moim mieszkaniu (w domu mam ciszę jeżeli chodzi o dźwięki sąsiadów).

Ale już się trochę wyprostowało i dosypiam do 4:30-5.
I odpuściłem kontrolę snu 1 raz od kwietnia 2024.
ODPOWIEDZ