na początek ogromne podziękowania dla @HooSee, tym wpisem uratował moje zdrowie a może i życie:)
jak-wyszed-bezsenno-t14241.html
Piszę te obszerną wiadomość z jednego powodu, naczytałem się cholernie dużo dołujących wątków z których wniosek był jeden – nie da się wygrać z nerwicą, myśleniem i swoimi demonami.
Z nerwicą, lękiem, przesadnym myśleniem, czarnowidztwem zmagam się od około 11-12 roku życia

Dzięki bezsenności zrozumiałem, że mój organizm chce mi po prostu coś powiedzieć - że, żyje zwyczajnie źle i ten wpis będzie częścią mojej terapii która rozpocząłem. Może komuś też pomogą moje rady które tutaj napiszę. Po kolei.
1. Mój pierwszy atak lękowy to jak już sprawdziłem - 2002 rok, oglądałem M jak Miłość i w jakimś odcinku jedna z bohaterek zaczęła tracić wzrok, mi jako dziecku z dużą wyobraźnia szybko się to udzieliło. Zacząłem sobie wyobrażać życie bez wzroku i szybko poczułem lęk. Więc i szybko znalazłem objaw, że i mi wzrok chyba zaczyna się psuć, poświata ze sztucznego oświetlenia wydawała mi się ciemniejsza na ścianie i tak o to kilka tygodni żyłem z przeświadczeniem, że zaraz oślepnę. Chyba nawet się popłakałem i powiedziałem o tym mamie. Minęło samo na wiosne.
2. Drugi atak lękowy, to wykrycie na szyi dużego węzła chłonnego, coś jak miałem 13 lat. Chwyciłem za encyklopedie zdrowia i od razu znalazłem, ziarnica złośliwa. Około 1 rok żyłem z lękiem, że umrę. Nikomu tego nie powiedziałem, nie chciałem robić afery. Lęk ten minął całkiem po ok 2 latach, przy czym na samym początku sprawdzałem ten węzeł i czytałem o chorobie codziennie, po kilku tygodniach co kilka dni a potem co kilka miesięcy (i nie niszczyło to jakoś mojego życia). Lęk minął sam po ok 2 latach, jak powiedziałem sobie, że gdyby to była ziarnica to już bym nie żył...
3. Trzeci atak lękowy, też jak miałem 13 lat, 2 gimnazjum zielona szkoła. Mama nie chciała mnie puścić bo wiadomo co dzieci robią w tym wieku, piją, topią się itp. Tak mnie to przestraszyło, ze dostałem na 2-3 dni przed wyjazdem mocnego rozwolnienia i nie pojechałem. A potem... Bałem się, że dostane rozwolnienia i zacząłem się bać wychodzić na dłuższe trasy, wycieczki bo czułem lęk przed brakiem dostępu do toalety. Minęło samo po około pół roku.
4. Czwarty atak lękowy a w zasadzie już nerwica to 2 liceum. Oglądałem podczas ferii film jak kobieta zwymiotowała na wizji. Zrobiło mi się niedobrze i... Zaczął się mój 1 horror w życiu. Poprzednie rzeczy to były tylko i wyłącznie kwestie lęku, tutaj doszedł objaw - ciągłe mdłości. Momentami były tak silne, że już myślałem, że zwymiotuje. Trwało to nieprzerwanie ok pół roku. Po pół roku odkryłem, że żucie gumy sprawia, że mdłości całkiem mijają. Jednak przestałem rzuć gumę i mdłości wracały a ja na nich koncentrowałem swoją uwagę. W efekcie do 2014 roku każdego dnia żułem gume (wszystkie wyniki krwi miałem bardzo dobre). Problem ustał nawet nie pamiętam kiedy, gdzieś koło 2015 roku przestałem pamiętać o gumie, nie myślałem o mdłościach i ustąpiło. Wróciło na 2 tygodnie po 2 latach, zacząłem rzuć gumę, po 2 tygodniach był spokój i już nie musiałem używać gumy do żucia. Potem wróciło gdzieś koło 2019 i też na 2 tygodnie - schemat ten sam.
[Rozwiązanie problemu] W 2023 w październiku znów wróciły mdłości ale teraz stwierdziłem, że nie będę maskował problemu tylko z tym powalczę. Stwierdziłem i uświadomiłem sobie, że to nie może to być nic poważnego skoro to tak sobie wraca i mija, że problemem jest moje skupianie się na tym i lęk jaki to powoduje, że kiedyś zwymiotuje. A póki co nie stało się to ani razu. W efekcie mdłości po miesiącu minęły bez gumy do żucia. Dodatkowo robiłem masaż krtani i mięśni pod szczękowych:
/watch?v=OY1yV24Y6g4
Ulga była natychmiastowa.
5. Piąty problem zdrowotny to szum uszny, tu jednak problemem był odcinek szyjny. Chyba najgorszy mój problem ponieważ uniemożliwiał sen, wypoczynek, relaks, życie. Szum przez kilka tygodni był tak silny, że nawet tramwaj go nie zagłuszał. 6 lekarzy nie pomogło, 2 stwierdziło, że taka moja uroda. Problem naprawiłem sam, ćwiczeniami.
6. Szósty objaw nerwicy, świąd skóry. Świąd w ciągu dnia, mijał jak kładłem się spać albo byłem czymś mocno zajęty. Minęło samo, po prostu przestawałem się drapać. Jednak łączyłem to na początku z ziarnicą i węzłem chłonnym. Pojawiło się to jak miałem ok. 20 lat. Minęło po 2-3 miesiącach. Wróciło 2-3 razy ale szybko mijało bo to olewałem.
7. Siódmy problem to lęk i fobia. Zawsze mam rumieńce na policzkach, rodzinnie taka uroda. Wyglądają mniej więcej jak rumieńce księcia Harrego

W najbardziej nasilonym momencie miałem problem z wejściem do autobusu. Myślałem, że każdy na mnie patrzy. Lęk związany z rumieńcami trwał około 3 lat. Co ciekawe wypicie 1 piwa, kieliszka wódki albo bycie w trakcie lub po wysiłku fizycznym rozwiązywało problem. Po prostu w głowie pojawiało się alibi dla rumieńców "o wypiłem 1 piwo to żadna dziewczyna nie spojrzy na moje rumieńce bo teraz mogą być one po piwie". Efektem było to, że rumieńce się nie pojawiały. Jednak miałem już tego dość, że nie mogę porozmawiać z nawet koleżanką bez stresu, bo cały czas w głowie myślę o policzkach...
[Rozwiązanie problemu] Nie znając jeszcze żadnych technik wpadłem na pomysł, że wynajmę mieszkanie z kilkoma przypadkowymi dziewczynami i wtedy będę musiał przywyknąć do kobiet i ich spojrzeń (teraz już wiem, że jest to brutalna metoda behawioralna - odczulanie). I tak się stało, na 2 stopniu studiów zamieszkałem z 3 dziewczynami i po 3 miesiącach lęk i fobia bezpowrotnie minęła! Mało tego, wiele kobiet mi mówi, że rumieńce dodają mi uroku a ja jestem przystojny. Dzięi temu moja niska samoocena, i lęk przed np. zagadywaniem do kobiet minęły i dziś nie mam problemu by podejść do obcej dziewczyny na ulicy i z nią porozmawiać, albo nie mam żadnego problemu by komplementować znajome lub nieznajome kobiety.
8. Ósmy problem nerwicowy to pocenie. W gimnazjum kolega zwrócił mi uwagę, że mam chude ręce i mógłbym zacząć ćwiczyć - stało się to moim kompleksem. W efekcie pół gimnazjum, całe liceum chodziłem w bluzach z długim rękawem. Nawet wiosną. W wakacje przebywałem ze swoimi znajomymi nie było problemu. Przez długą bluzę zacząłem się pocić i dziś już wiem, że w głowie mam mechanizm - gdy przebywam np w mieście i idę to pocę sie pod pachami, bo mózg łączy obecność innych ludzi ze strachem przed oceną moich szczupłych rąk. Od miesiąca z tym walczę.
[Rozwiązanie problemu]
Kiedy pisałem mój post w WORD było to 23 kwietnia. Dziś mamy już lipiec a ja od 2 miesięcy pamiętam pojedyncze dni z potem pod pachami…
No i już taka ogólna charakterystyka, zawsze jak coś się dzieje to najpierw widzę czarny scenariusz i szukam na niego rozwiązanie. Bardzo dużo rozmyślam o tym co było, co będzie a nie żyje w teraźniejszości. Tzn, jak mi nic nie dolega ciesze się życiem i nie skupiam na sobie. Kiedyś byłem dość nerwowy, przejmowałem się krytyką, tym co inni pomyślą.
Aktualny problem: Moim aktualnym problemem była bezsenność. Zaczęła się po tym jak przez 3 lata żyłem w dużym stresie bez odpoczynku. Skrócona charakterysytka:
1. Praca, około 70-80 nadgodzin miesiecznie, często praca w weekendy, z przeświadczeniem, że skumuluje sobie dodatkowe wolne z nadgodzin i je odbiorę w dużeeeej puli….
2. Praca, od września do 1 marca, około 14-17 godzin dziennie, 6-7 dni w tygodniu, życie pracą w głowie itp…
3. Wykończenie mieszkania, wszystko obie sam, łącznie z meblami, więc po pracy kolejna praca.
4. 2 lata temu 2 praca by dorobić do wkładu własnego….
5. Pomimo zmęczenia treningi na siłowni wbrew sobie i wbrew temu co czuł organizm
6. Choroba Taty.
I wiele innych. Zanim zepsuł się sen, siadła regeneracja, w ostatnie 3 lata:
Październik 2022 do marca 2023 kontuzja barku, od marca do czerwca kontuzja prawego nadgarstka, w połowie czerwca tenisisty lewej ręki, a teraz wskoczył łokieć tenisisty prawej ręki, to już skomentuje internetowym: xD!
Zakończyło się to tym, że w marcu po delegacji zagranicznej, obudziłem się o 3 w nocy na początku marca. Nie mogłem zrobić normalnego spokojnego wydechu, przy wdechu drżała klatka piersiowa a przy wydechu, całe ciało. Pojawił się ogromny nieuzasadniony lęk. Kocioł (teraz już wiem) emocji. Nastepnej nocy zasnalem po 2 h, obudziłem się o 1:30, potem o 3 i już nie zasnalem. 3 dni z rzędu 2-3 h snu. Fatalny nastrój i samopoczucie, zero ochoty na nic.
Podjąłem szybko walkę z pomocą książki. Kupiłem „Jak pokonać bezsenność w 6 krokach”, ale nie przeczytałem od razu. Dopiero kolejnej nocy o której obudziłem się cały gorący i już nie mogłem zasnąć, było to o 2, wziąłem książke i poszedłem czytać. W ciągu godziny przeczytałem około 90 stron. I bardzo mocno się uspokoiłem, wróciłem do łóżka i w końcu zasnąłem. A potem już było tylko lepiej + oczywiście sinusoida na początku.
W pewnym momencie jednak nie mogłem zasnąć jak dawniej - w kilka minut. Czułem bicie serca i miałem kolejne 2-3 noce podczas których zasypiałem około 30-40 minut. W końcu 4 nocy wyobraziłem sobie, że moje serce tak bije ponieważ skacze po nim pingwinek. I zasnąłem jak dziecko, od tamtej pory wróciło zasypianie.
Po ok. miesiącu terapii zgodnej z książką wrócił problem z zasypianiem, ale wiedziałem, że to już nie jest bezsenność z powodu przepracowania, stresu a z powodu mojego lęku przed łóżkiem i snem.
I w tedy trafiłem na post HooSee i przepiękny cytat – „Sen jest jak kot, im bardziej go wołasz tym bardziej ucieka”. Trafiło to do mnie z mocą tak silną jakby we mnie auto wjechało

Wtedy uświadomiłem sobie, że nie ważne są moje pragnienia na temat snu, bo on przyjdzie tylko w tedy, gdy nie będę o nim myślał. Zrozumiałem, że sen wróci gdy po prostu będę miał w dupie czy zasne w 5, 10 czy 30 minut i czy prześpię 4 czy 7 godzin. Po prostu, nic mi się nie stanie nawet jakbym codziennie przez 10 lat spał po 4 godziny, bo organizm siędo tego dostosuje, nrem fazy 2 i 3 wjedzie w większej ilości i wszystko będzie git bo tak działa umysł.
I to był przełom, od tamtej pory sen wrócił, i nawet jak w nocy wybudziłem się3-4 razy, z powodu snów, upału itp., szybko zasypiałem.
Dodatkowo wjechała terapia psychodynamiczna.
Obecnie od 2 miesięcy miałem 2 noce gdzie spałem poniżej 6 h, tak, śpię miedzy 6 a 7 h, zasypiam w ciągu 1-3 minut. Czy pokonałem bezsenność? Może, ale czy w zakresie snu i emocji mam coś do zrobienia? Tak sporo.
Jeżeli ktoś chciałby poznać szczegóły, dopytać o to, chętnie pomogę bo wiele lat zmagam się z tym syfem i w końcu idzie ku dobremu.