
Podejrzewam, że to jeszcze analiza, takie pozostałości, psychika kieruje się w stronę zagrożenia, szuka go, a tu nic nie ma

głównie metody szczegółowo omówione i opisane na forum i oczywiście filmiki Panów DivoVic, tak towarzyszyła na początku - na początku leki ale tak trochę brałem, trochę nie brałem. Dodatkowo, psychoterapia a reszta to własna praca i nadal praca własna.
Oooo toto, mam tak juz chwile. Nawet sie sama pytam ,,czy to juz,, , tzn jest ok? Chyba tak, chyba zegnam powoli ta cala nerwe, poszla calkiem w odstawke, smiesza mnie jeszcze tylko moje natrety myslowe ale nawet nie pamietam jaki byl ostatnio......dziwnie sie żyje bez ciaglego leku ale jest fajnie, mam wiecej energii itp.....Ja to sie nawet ciesze ze mam nerwice bo jakmby mi jej nie zdiagnozowano to nadal bym sie źle czula a teraz po terapii, lekach, divovicachshadow pisze: ↑29 listopada 2018, o 13:14To zawieszenie między dwoma światami potrafi dać w kość tak samo jak zaburzenie. Powrót do normy też wywołuje napięcie i to jest właściwie standard w procesie zdrowienia, kiedyś pisałam tu na forum, że lęk jest jak narkotyk, ciężko go odstawić, trzeba przejść odwyk i to jest właśnie ten moment dezorientacji i czekania nie wiadomo na co, a w środku spokój, przeplatany napięciem, czy to już na pewno koniec? Trzeba to olewać jak wszystko w zaburzeniu, przejdzie.
Ja taki stan oczekiwania na cos tez miałam. Byl spokój i to było dziwne. Z czasem sie przyzwyczaisz do normalnościlimonka7 pisze: ↑29 listopada 2018, o 11:30hmmm no ja tak dokladnie mialam, ze tak jakby czekalam az cos sie wydarzy i bylo mi tak dziwnie ze sie nic nie dzieje:)
Ale jak mi madrze powiedzial znajomy terapeuta, trzeba dążyć do stanu w ktorym się czujesz normalnie, tzn "zapominasz" o tym, ze powinienies sie teraz bactaki stan u siebie uwazam za sukces. Jestem w zasadzie odburzona ze sporadycznie pojawiajacymi sie malymi podknieciami, ktore staram sie akceptowac i idzie mi coraz lepiej, najwazniejsze moim zdaniem to miec dystans i cierpliwosc do samego siebie i nie wkurzac sie za bardzo na to, ze czasem sie psychice "noga podwinie"
![]()
Tak. Ja ostatnio tak miewam jak mi natręctwa zmalały mocno. A niektóre odeszły. to nagle jakby czegoś brakowało. Jakbym chciał nawet tego szukać. Na początku niestety znajdywałemozz87 pisze: ↑28 listopada 2018, o 11:54moi drodzy, jak wiemy lęk spełnia rolę strażnika i ujawnia się w obliczu stresu, wyzwania, aktywności itp. Jako, że u mnie znika lęk i napięcia somatyczne z tym związane. Nagle robi się dziwnie, człowiek tak przyzwyczaił się do reakcji lękowej, że aż wsłuchuje się czasem, kiedy napad się pojawi, kiedy będzie napięcie. A tu klops, nic nie ma - pustka. Aż dziwnie lekko się z tym czujęodburzający się, odburzeni, mieliście tak ?
Podejrzewam, że to jeszcze analiza, takie pozostałości, psychika kieruje się w stronę zagrożenia, szuka go, a tu nic nie maczy dobrze myślę ?
to widze, że jestesmy na podobnym etapie. Bo ja też mam od czasu do czasu, stan lękowe i objawy, ale widze, że są one co raz słabsze. Nerwica czymś tam chce przestraszyć ale arsenał się kończy. Chyba jedyna droga, to po prostu akceptowanie tego i dystans. bo nie wiem co innego możnaOlalala pisze: ↑30 listopada 2018, o 16:47Ja taki stan oczekiwania na cos tez miałam. Byl spokój i to było dziwne. Z czasem sie przyzwyczaisz do normalnościlimonka7 pisze: ↑29 listopada 2018, o 11:30hmmm no ja tak dokladnie mialam, ze tak jakby czekalam az cos sie wydarzy i bylo mi tak dziwnie ze sie nic nie dzieje:)
Ale jak mi madrze powiedzial znajomy terapeuta, trzeba dążyć do stanu w ktorym się czujesz normalnie, tzn "zapominasz" o tym, ze powinienies sie teraz bactaki stan u siebie uwazam za sukces. Jestem w zasadzie odburzona ze sporadycznie pojawiajacymi sie malymi podknieciami, ktore staram sie akceptowac i idzie mi coraz lepiej, najwazniejsze moim zdaniem to miec dystans i cierpliwosc do samego siebie i nie wkurzac sie za bardzo na to, ze czasem sie psychice "noga podwinie"
![]()
ja sie już przyzwyczaiłam w zasadzie z ciągle małymi potknięciami jak kolezanka powyżej. Ale to prawda, ze powinno sie dążyć do stanu, ze zapomina sie o tym, ze trzeba sie bac.