Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jestem nowa, błagam o pomoc
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 4 kwietnia 2022, o 21:12
Cześć wszystkim.. forum obserwuje już od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz doszłam do tego momentu by coś dodać. Jestem ze swoim partnerem ponad rok czasu, mój pierwszy taki atak miał miejsce pod koniec sierpnia tamtego roku. Bardzo wtedy cierpiałam, po prostu z dnia na dzień moje uczucia zniknęły, czułam się z tym strasznie, bardzo dużo płakałam, wpadałam co chwila w ataki paniki, i byłam po prostu nie do życia przez prawie tydzień. Potem powoli wszystko zaczynało wracać do normy, w trakcie tych bardzo silnych ataków zgłosiłam się na ,,sor” w szpitalu psychiatrycznym gdzie przeszłam wywiad z psychiatrą, ponieważ ataki paniki nie dawały mi normalnie funkcjonować. To wtedy wykryto u mnie podejrzenia zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, nerwice natręctw, zaburzeń lękowych, oraz tak zwanych ,,daddy issues”. Od tamtego momentu starałam się być świadoma swojej choroby, i w tamtym też okresie trafiłam na to forum które też w bardzo dużym stopniu mi pomogło. W ciągu tego czasu, każdy kolejny atak nerwicy był silniejszy, nawracały wielokrotnie, i za każdym razem się im poddawałam. Zawsze towarzyszył mi lęk, obrzydzenie do samej siebie, ten strach że naprawdę nie kocham mojego chłopaka, że musimy się rozstać itd. Dzięki jego wsparciu udawało mi się to zwalczać, miałam też kilku bliskich przyjaciół którzy starali się sprowadzić mnie na ziemie gdy byłam już bliska palpitacjii serca. Natomiast teraz jest zupełnie inaczej. Ten atak jest zupełnie inny niż wszystkie inne, jest tak cholernie prawdziwy, że nie wierze że jest to nerwica (a może to faktycznie nie ona?). Wszystko zaczęło się jak kilka dni temu niestety ale przywitało mnie zatrucie pokarmowe. Męczyłam się strasznie, ciągle wymioty i panika z nimi związana. Nieustanne złe samopoczucie i wykończenie. W tym czasie gdy chłopak był przy mnie, zdałam sobie sprawę ze nic nie czuje. Nie odczuwałam żadnych emocji, żadnych uczuć. Po prostu jakbym się wyłączyła. Ostatnio mieliśmy okres wielu kłótni i sprzeczek, też czułam że do naszego zwiazku wkradła sie monotonia, i po prostu rutyna której zawsze się bałam. Po prostu zaczęłam czuc ze nasz zwiazek sie psuje. To mnie sparaliżowało, bardzo mocno się wystraszyłam, doszedł do tego atak paniki, problemy z oddechem, i ogolny ogarnijący mnie lęk. Od momentu tego zatrucia pokarmowego czuje że po prostu nie kocham mojego partnera. Naprawde czuje się ze tak jest i czuje ze chce z nim zerwać bo uwazam że się mecze. Strasznie mnie to przeraża, jest dla mnie wszystkim, jest najbliższą mi osobą, bardzo boje się go stracić i nie chce tego robic. I z tego co czytalam to zawsze była to oznaka własnie nerwicy, strach przed strata oznacza ze bardzo go kocham, ze skoro sie przejmuje to faktycznie te uczucia sa. Ale glowa podpowiada mi ze to pewnie po prostu przyzwyczajenie, ze jestem do niego przywiazana, ze tak naprawde potrzebuje go dlatego ze boje sie zostac sama.. i boje sie ze to moze byc prawda. Nie chce zeby tak bylo, ale po prostu czuje sie tak wylaczona z zycia ze nie jestem w stanie nawet probowac sobie uwierzyc ze to choroba bo od razu czuje sie jakbym to sobie wmawiała.. Ciagle placze, boli mnie ze gdy na niego patrze to nic nie czuje, ze jest dla mnie jak obcy, ze ani przytulanie od niego, ani buziaki nie sa w stanie mnie jakkolwiek ruszyc. Boje sie ze to moze naprawde wypalenie uczucia ktore po prostu do mnie nie dochodzi bo zbyt sie przywiazalam? Naprawde potrzebuje pomocy, nie jestem w stanie juz sobie sama radzic. Nie chce zeby sie okazalo ze go nie kocham. Z gory dziekuje za pomoc..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 24 kwietnia 2020, o 00:13
Wiesz co. Wydaje mi się, że kiedy atakuje nas nerwica i uderza w punkt dla nas ważny (związek, rodzina, przyjaciele) i odczuwamy brak miłości ale czujemy się z tym źle i rozważamy czy to nerwica czy może faktycznie nic nie czuje, to bardziej kierowałaby się ku temu pierwszemu. Wydaje mi się, ze gdybys chciała się z chłopakiem rozstać i byś już go nie kochała to nie towarzyszyłoby Ci poczucie „rozdarcia”. Niezrzucakabys tego na nerwice. Ale to tylko mój punkt widzenia. Jeżeli Ci nie przejdzie to poszukaj pomocy u specjalisty. Nie zawsze wszystko człowiek jest wstanie zeobic w pojedynkę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 27 lipca 2022, o 20:26
dokładnie, szukaj pomocy u specjalisty i ewentualnie rozmawiaj z bliskimi osobami jeśli masz jakieś problemy - pamiętaj aby nigdy nie zostawać z nimi sama... to najgorsze co można zrobić to tłumić w sobie niestety :/
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 17 czerwca 2022, o 14:17
Cześć, mój pierwszy atak nerwicy w życiu tak się właśnie objawiał - dokładnie pamiętam moment, w którym naszła mnie myśl: „nie kochasz go”. I paraliżujące przerażenie, obsesyjne rozmyślania i zastanawianie się, które trwały ROK.
To było 10 lat temu, a ten facet od 4 lat jest moim mężem
Przed ślubem miałam zero wątpliwości. A ile razy wtedy ja z nim zrywałam! Głowa mała, dziwię się, że mimo to ze mną wytrzymał (to musi być miłość
). Ale po prostu czułam się z nim tak dobrze, bezpiecznie, że nie potrafiłam odejść, zawsze po zerwaniu o nim myślałam i zastanawiałam się, czy zrobiłam dobrze. No cóż, jedyna rada, jaką mogę Ci dać, jest chyba taka, jak powiedziałaby większość tutaj: jeśli jesteś w aż taki rozdarciu i czujesz się chora z powodu lęku, że nie kochasz, to… najpewniej właśnie bardzo kochasz. Tylko my, ludzie z nerwicą, mamy taką konstrukcję myślową, że przerażają nas rzeczy, na które inni by ledwo zwrócili uwagę (typu gorszy dzień w uczuciach i od razu lękowa myśl i mechanizm się rozpędza).
Jeśli bardzo źle się czujesz, możesz nawet rozważyć terapię farmakologiczną - to pomoże wyciszyć objawy somatyczne i nie będziesz taka roztrzęsiona. Powodzenia
To było 10 lat temu, a ten facet od 4 lat jest moim mężem
Jeśli bardzo źle się czujesz, możesz nawet rozważyć terapię farmakologiczną - to pomoże wyciszyć objawy somatyczne i nie będziesz taka roztrzęsiona. Powodzenia