
Jestem Ania i mam 17 lat, czytam forum od paru miesięcy i bardzo się cieszę że coś takiego istnieje, chcę opisać swój przypadek bo ja jestem totalnie zagubiona i już sama nie wiem o co chodzi.
Moim problemem jest to że samodiagnozuję się na schizofrenię prostą. Chodzę do psychologa oraz do psychiatry, którzy mi mówią że nie mam tej choroby i że sobie ją wkręcam, ja oczywiście zawsze miałam pełno wątpliwości czy na pewno to jest prawda.
Żebym nie miała wątpliwości, psychologia i psychiatra powiedzieli mi że osoba z tą chorobą nie ma do niej krytycyzmu oraz uważa że wszystko jest z nią ok, a ja mam krytycyzm oraz widzę problem ja ale inni nie.
Ale potem zaczęłam wątpić czy ja w ogóle mam krytycyzm do tego, kiedyś rzeczywiście się tego bałam, a teraz czuję się jakby obojętna na to i już sama nie wiem czy ja mam krytycyzm do tego czy nie, a mimo wszystko piszę na tym forum, ale jakbym robiła to z autopilota.
MOJE OBJAWY:
- brak emocji, przestałam odczówać pociąg seksualny do facetów, a kiedyś był on duży, przestałam odczówać przyjemność ale też smutek. Zdarza mi się wzruszyć więc nie totalnie, albo wpaść w gniew, ale mimo tego w większości czasu czuję taki nie wzruszony stan, taką pustkę, żadnych fantazji, żadnych marzeń i miłych wspomnień, tylko jedna wielka pustka, wszystko wydaje się bez znaczenia i sensu. Z jednej strony cały czas czytam w internecie jak pozbyć się tego stanu, ale zastanawiam się czy to mnie obchodzi i może to już jest mi obojętne....

Kiedyś bardzo się bałam że jestem chora psychicznie, teraz jakbym nie czuła już tego lęku, i już nie wiem czy jest mi to obojętne czy nie. Z drugiej strony jednak cały czas działam, wychodzę z przyjaciółmi, maluję obrazy i biegam, czytam jak wyjść z tego stanu, planuję działania które pomogą mi z tego wyjść, ale wszystko to robię będąc martwa w środku, przepełniona nicością...
Czy ktoś wie co to znaczy i co mam zrobić z tym?
