Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Prośba o poradę :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
kierowcarajdowca
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 15 czerwca 2022, o 12:43

15 czerwca 2022, o 12:50

Cześć ! Będzie długo, ale ciekawie (mam dzieję). Bardzo zależy mi na Waszej opinii i analizie problemu, może też na jakiś wskazówkach? na czymś co pomoże mi pokonać mój problem.
Z góry dziękuję tym, którzy dotrwają do końca i się wypowiedzą, wszystkim tym, którzy przeczytają i nie usną (a jak uśniecie, to mam nadzieję, że przyśni się coś miłego).
Zaburzenia lękowe dotknęły mnie 12 lat temu. Klasyczny przypadek - spróbowałam magicznego zielonego. Później pierwsze objawy, lęki..wzmożona analiza, typowa pętla zaburzenia. Kręciło mi się w głowie jak wychodziłam z domu, myślałam, że zemdleję, bałam się przechodzić przez pasy na ulicy (myślałam, że się zapadnę w ziemię - dosłownie). Bałam się galerii handlowych, jeżdzenie tramwajem było wyczynem, bałam się kąpać pod prysznicem... no nieciekawie. Na początku nie wiedziałam co mi jest, myślałam, że uszkodziłam mózg, że wypaliłam sobie błędnik (!), że to koniec, grób i kaplica. Nie wyobrazałam sobie dalszego życia. Kilka lat psychoterapii, epizod brania leków, które miały mi pomóc.. pomogło mi zmienienie nastawienia, zrozumienie problemu, zrozumienie mechanizmu lękowego. Bardzo pomogła mi ta strona i nagrania DivoVica. W końcu doszłam do wniosku, że zaburzenie muszę traktować jako cos, co pomoże mi stać się lepszym człowiekiem, zaczęłam ryzykować, AKCEPTOWAĆ, pokochałam siebie... cały mechanizm lękowy zaczął tracić na sile. Zaczełam żyć jako świadomie odburzony człowiek. Było super. Całość trwała jakieś 5-6 lat pracy nad sobą, nie poddawałam się, walczyłam, ryzykowałam, akceptowałam, uwierzyłam w swoje ciało, zapanowałam nad emocjami, wszystko super ! zaczęłam cieszyć się z życia i żyć pełną piersią (nawet bardziej niż przed zaburzeniem).

W międzyczasie dość poważny wypadek samochodowy (z mojej winy), jechałam zmęczona, nie ustąpiłam pierwszeństwa... no miałam dużo szczęścia, samochód do kasacji, ale nikt nie ucierpiał. W ciągu tygodnia kupiłam nowe auto, zaczęłam dalej normalnie jeździć jakgdyby nigdy nic. Stało się, trudno. Kolejne wnioski wyciągnięte na dalsze życie.
Dość poważny epizod uczuciowy, zakończony wybuchowym rozstaniem i urodzeniem najcudowniejszego, najwspanialszego brzdąca jakim jest moja córeczka. Ta sytuacja znowu spowodowała, że zapukałam do drzwi psychoterapeuty, zrozumiałam, że podjęłam najlepszą decyzją dla mnie i córci. Że przemoc to nie jest coś co należy wybaczać, a groźby to groźby. Nie miłość.
No i teraz mój problem, zauważyłam, że mała część zaburzenia znów zapukała do moich drzwi. Znam cały mechanizm, wiem jak to działa, wiedziałam jak poprzednio dojść do odburzenia, teraz nie jest trudniej - nie. Teraz jest inaczej bo mam inny rodzaj problemu. Wcześniej mogłam ryzykować przechodząc przez ulicę, zabijać się mentalnie, próbować... teraz nie do końca wiem jak podejść do tematu.
Jestem osobą aktywną, dużo chodzę, dużo przebywam wśród ludzi, nie straszne mi galerie handlowe, jazda rowerem, bieganie... nic z tych rzeczy. Jak spojrzyjcie na mnie z boku to pomyślicie sobie - zadowolona z życia, aktywna, wesoła i uśmiechnięta osoba. Napięcie zaczynam czuć, gdy mam wsiąść do auta. Od razu przypominają mi się słowa: jeśli coś stanie się dziecku, zabiję Cię. Przypomina mi się, że już raz wypadek miałam. No nic, wsiadam i jadę (jeżdżę po swoim mieście, codziennie, tak po 10-20 kilometrów). I jadąc zdarzają mi się ataki paniki. Wiem, w których miejscach zacznie mi się kręcić w głowie, wiem w którym miejscu zrobi mi się słabo, na jakiej ulicy serce podskoczy mi do gardła a ja będę musiała się zatrzymać. Ryzykuję, ale tym razem tak na poważniej, bo samochód to nie zabawka, a ja wiozę ze sobą przecież największy skarb jaki mam - dziecko. Rozdwaja mi się obraz, nie raz i nie dwa wjadę na krawężnik... Boję się. Zaczęłam więc słuchać od nowa nagrań naszych specjalistów z DivoVica. Od nowa odświeżyłam wiedzę, wiem co i jak. z tym, że teraz ciężej mi to idzie. Już dwa lata czuję te obawy. Wcześniej potrafiłam wejść do auta i pojechać na drugi koniec polski, teraz przeraża mnie wizja jazdy poza granice miasta. Tłumaczę sobie tak, że wiele osób autem wcale nie jeździ, że wszystko co trzeba załatwię na miejscu, że dalej mogę jechać pociągiem itp. Napięcie mnie nie chce puścić. A ja nie wiem co zrobić. Teraz nadeszło lato, niedaleko miasta mamy super jeziorka... no nie ma opcji, żebym pojechała. Biorę dziecko na basen, żeby miało atrakcję i się cieszyło z fajnie spędzonego dnia. Tylko ile tak można. Chciałabym zrobić coś, że jeśli córka mnie poprosi za rok - mamo pojedźmy nad jezioro, to wstanę z krzesła, wsiądę z nią w auto i pojedziemy. Na luzie, bez spiny, bez strachu, bez obaw. Macie jakieś rady?
Ryzykowanie z przechodzeniem przez ulicę , które robiłam wiele lat temu, było mega trudne. Może nawet trudniejsze bo napięcie było ciągle. Teraz zdarzają się dni, że jadę i jest ok, ale przyjdzie dzień, kiedy mnie ściśnie panika i nie jest wesoło. Potrafię stanąć autem, wyjść z niego i się rozpłakać. Czuję, że w jakiś sposób zawodzę swoją córeczkę. Tutaj w grę wchodzą też inne pojazdy, które niechcący mogę narazić na niebezpieczeństwo.
Jeździłam z kilkoma osobami w aucie, żeby sprawdzili tak obiektywnie jak jeżdżę - podobno jeżdżę bardzo dobrze i pewnie. Prawko mam już wiele, wiele lat. Próbowałam wielu metod, jestem uparta - myślę, że dzięki temu nadal jeżdżę autem, bo gdyby nie upartość to już dawno przestałabym w ogóle jeździć. Jeżdżę codziennie, tylko chciałabym wrócić do stanu, gdzie jazda była przyjemnością i największym relaksem. Nie ciągłym wyobrażaniem sobie, że zaraz będę miała wypadek a ja zrobię krzywdę komuś i sobie.
Coucb
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 18 czerwca 2022, o 13:03

18 czerwca 2022, o 14:43

Cześć, dużo ważnych wątków zostało tu poruszonych, ważne aby mieć z kim pogadać w tych gorszych chwilach. Jeśli masz potrzebę porozmawiania z kimś zapraszam na anonimowy czat Coucb.pl można tez do nas zadzwonić pod numer 58 500 88 85 jesteśmy dostępni od poniedziałku do niedzieli w godzinach od 12 do 20
ODPOWIEDZ