
Joanna, lat 32.
Z ostrą nerwicą lękową zmagam się od roku ( a właściwie od 3 albo i nawet 6 lat, ale wtedy jeszcze nie byłam tego do końca świadoma...). Zaczęło się od pełnoobjawowego ataku paniki podczas jazdy autostradą - zimne poty, nogi i ręce jak z waty, zawroty głowy... Zjechałam wtedy pierwszym zjazdem i objawy minely. Po tym zdarzeniu klasyczny lęk przed lękiem, ataki paniki pojawiały się również na drogach 3 pasmowych, potem 2, a potem bez względu na szerokość drogi i okoliczności. Pierwszy atak miałam zaraz po bardzo ciężkim nerwowo okresie dla mnie - choroba psa i ogromne zmiany w firmie w której pracuje od 10 lat.
Jednak nie to było najgorsze. Najgorszy epizod miałam po urodzeniu dziecka. Nerwica zamknęła mnie w domu - miałam tak potężne zawroty głowy, że nie byłam w stanie wyjść z domu, ba nawet z pokoju przez kilka dni. Zaczęłam wychodzić bo musiałam jakoś funkcjonować i chyba tylko to mnie uratowało. Potem oczywiście szereg badań, teorię że to od kręgosłupa szyjnego, od tarczycy itd znacie to.
W chwili obecnej jestem 2 mc po rozpoczęciu psychoterapii, wciąż rozważam rozpoczęcie brania leków, zawroty głowy jak były tak są, ale już je poniekąd akceptuje...