
Dziwię się sobie, że po tylu latach udało mi się odwazyc i założyć konto na jakimś forum. Co za tym idzie przyznać się z problemu z któryn żyje od lat. Czytając Wasze wątki, porady, sposób w jaki piszecie bez wysmiewania z pełnym zrozumieniem znalazłam w sobie odwage.
Do rzeczy. Mam 23 lata a od kad pamiętam zmagam sie z lękami ze strachem. Wychowywaała mnie nadopiekuncza babcia więc jako mała dziewczynka wiedziałam co to rak raz w tygodniu wyrostki robaczkowe itp. Później minęło. Międzyczasie olbrzymie problemy w domu alkohol az w wieku 19 lat odejście matki. I się zaczęło. Wizyty na SOR ciągle doszukiwanie sie chorób. Raki zapalenia wymuszanie od lekarzy kolejnych badan. I zawsze badania dobre. Morfologia ok usg brzucha tomografia głowy badania moczu wszystko bylo ok. Po jakims czasie ustabilizowalo sie znalazlam prace zaczęłam żyć. Jednak teraz opiekuje sie babcia po operacji i wszystko wróciło. Żyję w ciągłym lęku p swoje zdrowie. Jestem juz tak przerazona ze nie mam sily wstawać z łóżka. Doszło do tego ze strasznie boli mnie kręgosłup nie wiem czy boli on rzeczywiście czy realizacja na stres. Wczoraj zaczęły strzelać mi wszystkie stawy. Jestem juz w strachu wiec jutro jadę do lekarza.. oblewają mnie poty gorace zimne na zmiane. Problemy z brzuchem dziwne bicie serca..
bylam raz u psychologa tez stwierdził nerwicę lekowa i wegetatywna. Tak jak pewnego razu Pani doktor z SOR. Wychodzac z domu nie ruszam sie bez lekow w torebce musze wiedzieć ze obok jest szpital. Czasem jest lepiej wydaje mi sie ze mogę góry przenosić. A ostatnie dni mojego zycia kompletna porażka