
Od dziecka miałam mało kontaktów z ludźmi, za to bardzo dużo czytałam. Przez to po pierwsze jestem teoretykiem życia z zerową wiedzą praktyczną, a po drugie za dużo przebywałam "sama ze sobą" zamiast beztrosko bawić się z rówieśnikami.
Myślę że te dwa czynniki sprawiły, że do dziś niekoniecznie sobie radzę emocjonalnie. Za dużo w tym siedzę, analizuję, opracowuję strategie rozwoju osobistego, a powinnam odstawić myślenie na bok i po prostu BYĆ, spędzać z kimś miło czas... Ale w moim wieku kobiety chcą spotykać się na kawę i POGADUSZKI, a to właśnie mi nie służy ani niespecjalnie mi wychodzi...
