Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak w kołowrotku

Forum o zaburzeniach osobowości (boderline, unikająca - lękowa, zależna, schizotypowa itp)
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

10 października 2015, o 20:26

Witajcie!

To mój pierwszy post dotyczący moich problemów, więc pewnie będzie mało składny...z góry przepraszam...

Mam zaburzenia typu borderline...wow...poza stanami lękowymi, miotam się w życiu, jak właśnie wściekły chomik w kołowrotku...przechodzę ze stanu, do stanu...wykańcza mnie to absolutnie, bo chwilami jakby tracę panowanie nad tym, co się dzieje i jak ja reaguję.

Przez jakiś czas było dużo lepiej...staram się odwrócić ten swój kretyński nawyk krzywdzenia siebie, gdy sobie nie radzę...nawet wychodziło. Ale nie czułam się przez to wiele lepiej! (gdy tak sobie pomyślałam...mimo wszystkich pozytywnych emocji, których w międzyczasie doświadczałam...mimo chwil, gdy nawet czułam się absolutnie szczęśliwa) -czułam stałe napięcie, którego nie potrafiłam sprecyzować...może była to chęć, by coś zrobić i nie patrzeć na nic, bo przecież co ja jestem warta! Wczoraj nastąpiło takie wielkie BUM...poczułam tak silne zniechęcenie i nienawiść do samej siebie...a nawet obrzydzenie, że już nic mnie nie obchodziło...łykałam leki garściami...tylko po to, by po chwili je zwrócić...pojawiły się wątpliwości i kolejne chwile furii połączonej z kompletnym załamaniem...z jednej strony gdzieś tam w tle kołatała mi myśl, że nie mam prawa tak skrzywdzić bliskich mi osób...a z drugiej - po co ty komu...taka żałosna i histeryczna istota powinna się sama wyeliminować...

Nie chcę skończyć na lekach...nie chcę skończyć z życiem...jednak chwilami nie wiem już, co powinnam robić...to wszystko powtarza się niemal cyklicznie. Wystarczy drobny bodziec i zatracam się w tym wszystkim...czy to w złości, zazdrości, euforii...dowolnie.

Czy ktoś potrafi dać mi jakieś wskazówki? Cokolwiek...ja już usiłowałam na wszelkie sposoby panować nad sobą w takich paskudnych chwilach, ale nie jestem w stanie...to jest najgorsze! Liczy się tylko ta bezsilność, zwątpienie i nienawiść...

Nie radzę sobie już z tymi stanami...coraz poważniej zastanawiam się, czy nie jest tak, że mam dwa wyjścia...leki, albo śmierć...
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
MuszeWygrac
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 30 września 2015, o 11:07

10 października 2015, o 20:31

Jak bym czytal o sobie , kazdy bodziec przywoluje emocje , momentami mam wrazenie ze musi byc idealnie zebym byl spokojny , dlatego glowa do gory , raz jest zle raz dobrze ale nie mozesz sobie stawiac ze albo leki albo smierc bo tylko sie dolujesz , masz 3-cia alternatywe - wyjscie z tego i uwierz ze poradzisz sobie ! Tylko nie zalamywac sie jak jest zle tylko to przetrwac i sprawic aby bylo lepiej :)
"Czasem jeden krok w tył, o dwa kroki w przód
zmienia życie na lepsze, nie będę czekał na cud
Nie będę czekał aż Bóg
powie że to mój czas, a ja nie będę gotowy
żeby spojrzeć mu w twarz"
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

10 października 2015, o 20:57

To nie moze tylko organiczac sie do "panowania nad soba", odwrocenie nawyku stanowi filar tego aby to w koncu odwrocic. Ale stany jakie opisujesz wymagaja takze terapii o ile samemu sie czlowiek nie chce mocno zaangzowac w zrozumienie samego siebie lub mu to nie wychodzi, wtedy warto skorzystac z terapii szczegolnie przy zaburzeniach osobowosci.
Bo podajesz wizje leki albo smierc a tu sie klania przede wszystkim terapia.
Do tego chodzi o twoje zycie, srodowisko w ktorym zyjesz, to trzeba przeanalizowac, w jakich warunkach zyjesz czy stresogennych czy nie, wszystko jest wazne w moencie kiedy mamy uczyc sie tego aby przestac skrajnie emocjonalnie reagowac.
A co wazne z boderline najpierw trzeba zdobyc wyrozumialosc dla siebie do tego stopnia ze nie bedziemy sie bali porazek :)
To wszystko musi razem skumulowac sie i dac owoc, to nie tylko kwestia poprawy nawyku chociaz to jest tez niezbedny element ukladanki.
Wymagama jest calosciowa pracy.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

11 października 2015, o 15:54

Nie jestem specjalistką w dziedzinie borderline, ale poszukiwałam kiedyś czegoś o zachwianiach emocjonalnych i znalazłam książeczkę po angielsku (nie wiem na ile znasz, ale może akurat udałoby Ci się ogarnąć trochę zawartość), która uczy nieco o emocjach, jak się od nich dystansować i jak postępować kiedy stają się nie do zniesienia- http://www.bipolarsjuk.se/pdf/Handbook% ... 0Group.pdf . Jest to książeczka specjalnie dla osób z borderline- rozdział IV i V mówią o tym czym są emocje i jak postępować w kryzysie. Uważam, że po krótce opisuje najważniejsze elementy.Tylko praca z emocjami może tu pomóc, no i oczywiście pomyślenie o terapii pod tym konkretnym kątem.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

11 października 2015, o 16:47

Dzięki za odpowiedzi, dzięki za książkę Ciasteczko. Jakoś sobie poradzę z ang.

Co do terapii...no cóż...jakoś nie jestem przekonana :/ Trudno znaleźć dobrego psychoterapeutę, który by się porządnie ogarniał z nerwicą, a co dopiero takiego, który by się dobrze ogarniał w borderline :/...jakoś nie mam za grosz zaufania. Jakoś tak...boję się iść do psychoterapeuty...nie byłam jeszcze nigdy...nooo...jako dziecko - mama zaprowadziła mnie siłą do jakiegoś psychologa...o ile pamiętam, to najpierw jej groziłam, że jak mi to zrobi, to ucieknę i już nigdy nie wrócę...ale siłą zapakowała mnie do auta i wio...u psychologa zachowywałam się bardzo poprawnie...ale jak już było po wszystkim, to powiedziałam mamie, że więcej mnie tu nie zaciągnie bo ten gość to kretyn i koniec kropka...nie jest mi potrzebny I JUŻ!
W domu jeszcze na zakończenie urządziłam klasyczny pokaz histerii...na tym się skończyło...

Jak może mi pomóc ktoś, komu nie wierzę, nie ufam...ech....no jak :/
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

11 października 2015, o 16:54

Myślę, że nie warto jest wyrabiać opinii o psychologach jako takich po trudnym doświadczeniu z dziecinstwa, choć oczywiście Twój brak przekonania do nich jest dla mnie zrozumiały. Może mogłabyś spróbować poszukać opinii w internecie na temat lokalnych specjalistów, a potem po prostu spróbować. Jesteś dorosłą osobą, nikt nie może Cię zmusić do kolejnych wizyt. A zaufanie do terapeuty buduje się zapewne stopniowo, a nie od razu. Nie musisz też brać wszystkiego co powie i poleci jak słów wyroczni, ale może jedak udałoby Ci się wyciągnąć coś przydatego. Wydaje mi się to osobiście o tyle dobrym pomysłem, ze dawałoby ciągłość pracy nad sobą, zarówno w chwilach kryzysu, jak i w tych dobrych dniach. Myślę,że nic nie jest tak skuteczne jak przede wszystkim regularność w pracy nad sobą, a obecność kogoś, kto by pilotował przy tym mogłaby być motywująca.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
Delphia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 120
Rejestracja: 16 czerwca 2015, o 20:34

11 października 2015, o 17:02

Pewnie masz słuszność...no cóż, pomyślę o tym.
Dzięki.
W ucieczce nie ma żadnej wolności
Awatar użytkownika
Edith19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 3 marca 2014, o 10:02

4 stycznia 2016, o 13:53

nie jest łatwo znaleźć dobrego terapeutę to fakt ,ale Ty też nie możesz się od razu zrażać ,aby spróbować wyjść z zaburzenia musisz sama dojść do wniosku że chcesz coś zmienić w sobie sama i że to nie z naszej winy ale niestety to w naszym postępowaniu/działaniu tkwią nasze społeczne problemy.Ja z moją drugą terapeutką przez jakieś pół roku toczyłam boje bo myślałam że od razu mnie szufladkuje jako typ bordera który chleje ,bierze narkotyki czy się tnie a ja byłam z tych zamkniętych w sobie i znoszących wszystko w ciszy,ale mimo wszystko nie poddawałam się i pomimo myśli żeby zmienić terapeutę nie poddałam się i doszłyśmy do porozumienia:)Radzę więc siły i wytrwałóśći i nie poddawania się swoim nastrojom to Ty jesteś Panią swoich emocji:)
"Czasami trzeba się zgubić by się odnaleźć"
ODPOWIEDZ