Do niedawna moim glowbym problemem byly zabyrzenia lękowe. Obecnie zeszly na drugi plab a teraz meczy mnie potwornie hmmm sam ze soba się męczę.
Od jakiegos czasu nie mieszkam z rodzicamy, a bardzo dlugo z nimi mieszkalem bo prawie 30 lat. Jestem przed ślubem ale prawda jest taka że nie nadaję się do doroslego życia.
O niczym nie pamiętam, zapominam o ważnych sprawach, nic ale to nic nie potrafię załatwić.
Przerastają mnie najprostsze rzeczy. Coś mam załatwić czy zorganizować to na ogół zrobię to w mega nieprzemyslany sposób i wychodzi chaos mimo ze na prawde staram się zrobic to dobrze.
Z jednej pracy (na czarno) mnie "wywalili" z drugie też prawie wylecialem. W obecnej pracuję ale sądzę że nikt ze mnie nie jewt zadowolony a juz na pewno nie szef który kiedyś mi to powiedział.
Jestem bardzo nieppradnym czlowiekiem. Bardzo chcialbym to zmienić ale od 2 lat postanawiam sobie ze teraz bede pamietal ze teraz wszystko przemysle i bedzie ok a finjsh jest taki jak zawsze...
Ja w obecnym stanie nie nadaje się na ojca i głowę rodziny. Jestem tego pewny że przy mnie to dziecko zginje bo albo se zapomne ze jest w aucie w upalny dzień albo zgubie je na spacerze.
To niestety nie sa żadne nerwicowe lęki to sa fakty poparte doswiadczeniami.
Drugi problem dotyczy problemów w relacjach z ludźmi. Mam dziwaczne poczucie humoru, nikogo ono nie bawi. Nie potrafię opowiadać bo nikt nie rozumie o czym mówię bo mowie tak nieskladnie. Ale też bardzo czesto to co mowie jest osbierane o 180 stopni inaczej niz chce przekazać. Ale też nie mam za bardzo o czym opowiadsc bo mam bardzo ubogie zycie rozrywkowo-towarzyskie i ogolnie jak cos opowiadam to tak ze nikomu nie chce sie twgo słuchać. Wiec nie umiem po prostu nie umiem rozmawiac z ludzmi i przez to nikt sie do mnie nie garnie.
Kolejny problem to to że ja za cholere nie odczuwam czyich emocji przez co czuję 2metrowy mur miedzy każdą osobą. Myślę że są to powody dla których nie mam znajomych. Nawet jakos mam poczucie ze do slubu nie dojdzie bo mina wtedy 2 lata zwiazku a zawsze po 2 latach zwiazki nagle mi sie rozpadaly

Mam też bardzo niskie poczucie wartosci - ale mam wrazenie ze nie jest za bardzo zanizone lecz jest obiektywne. Wlasnie prze swoja nieudolność i przez brak umiejetnosci komunikacji z ludzmi. Przez to że nic tak na prawdę dobrze nie umiem.
Czuję się czasem jak człowiek który niepotrzebnie się urodził. Jestem wczesniakiem i chyba wg natury nie powinno mnie tu być. Czuję się jak niepasujacy puzel do ukladanki, jak trójkąt w świecie kwadratów, jak ktoś z innej planety. Czuję się tu czase bezuzyteczny, bo nic nie potrafię. Zaczyna mi to coraz mocniej ciażyć.
Szczególnie się to nasiliło po zakonczeniu terapii kiedy poznalem ze jestem postrzegany wlasnie jak takie dziecko uposledzone albo jak niedojrzaly chlopak z zerowa meskościa i probujacy nieudolnie się popisac przed wszystkimi kim to on nie jest.
Zastanawiam się nad kontynuacją terapii. Ale chcialem zapytać ludzi na tym forum co by mi poradzili? Szczególnie na te prpblemy z ogarnieciem sie. Victor sugerowal CBT ale nie wiem czy na takie zaburzenia osobowości też to pomaga ? I czy to ma byc czystw CBT czy polaczone z terapia schematów czy czyms innym ?